Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2021
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Mały ale wariat Olight Perun mini

 K ażdy, kto choć raz musiał szukać czegoś w ciemnościach bez latarki wie jakim to cennym elementem wyposażenia jest dobre i poręczne źródło światła. Przez lata wiele różnych latarek przewinęło się przez mój ekwipunek, od czołówek, przez duże ręczne szperacze, ale ostatecznie jako podstawowa latarka w moim EDC od dawna króluje OLIGHT . Przez ostatnie 5 lat codziennie w nerce, czy to przy kaburze z multitoolem dumnie siedział BATON S1. Jednak denerwowała mnie w nim słaba wydajność i częste przegrzewanie. Natomiast dzięki kompaktowemu rozmiarowi nie miał zamiennika. Wszystkie inne latarki były dla mnie nieco za duże by używać ich jako pierwszą linie EDC. Aż do zeszłego roku, gdy Batona wyparł Perun mini . Mała, lekka latarka kątowa w której nie dopatrzyłem się wad poprzednika. Perun to mała ważąca zaledwie 52 gramy latarka kontowa o maksymalnej mocy 1000 lumenów! Pozwala to na osiągnięcie dystansu świecenia na poziomie 100 metrów! Oczywiście nie jest to potrzebne w większości zwykłych c

Subarctica

 L iteratura piękna rzecz, kiedyś więcej czytałem, więcej czytali też ludzie. Dziś niestety żyjemy w ciągłym pędzie, czas niby taki sam, a przelatuje przez palce jak szalony. Doba się skróciła, świat się skurczył. Obecnie nieco pandemia oddaliła i powiększyła go, czas minimalnie zwolnił, ale i tak dalej pędzimy. Jednak dzięki spowolnieniu znalazłem czas na książkę, obowiązkową pozycje,  książkę tak cudną, że powinna stać na półce w każdym domu leśnego człeka.  Subarctica to pierwsza autorska książka Rufusa ze Starego Wspaniałego Światu. Człowieka, który za życia stał się legendą Polskiego bushcraftu. Człowiek, który mimo życia w XXI wieku wybrał wolność od tego całego sprzętu turystycznego, pędu za gadżetami, człowiek prawdziwie wolny. Subarctica to opowieść, o przygodach jakie przeżył podczas ubiegłorocznej wyprawy kanadyjką po skandynawskim jeziorze. Liczne przemyślenia, spostrzeżenia anegdoty napisane w przyjemny i dziarski sposób, sprawiają, że możemy sami poczuć się jakbyśmy to m

Najzimniejszy biwak w życiu z lisimi złodziejami

 N ie raz i nie dwa, a kilkadziesiąt razy spałem w ujemnych temperaturach, często to było zdecydowanie poniżej zera. Zdarzyło się i kilka biwaków w okolicach -30*C. Ale to teraz, w miniony weekend zmarzłem najbardziej w życiu :P  Lajtowy wypad, zapowiadają mrozy jak na niziny, -10, ale bez śniegu. Wypad nie zakłądał wielkiego chodzenia, wręcz zero chodzenia po prostu biwak w urokliwym miejscu ze znajomymi. Ognisko, rozmowy, śmiechy, jakiś grzaniec, jedzenie i...  i tu musi pojawić się opowieść o naszej niestety przegranej potyczce z lisim gangiem.   Po rozbici obozu w małym zagłębieniu w celu osłonięcia się od wiatru poszliśmy nad jezioro popatrzeć i porobić zdjęcia. Ładnie, ale zimno, po jakimś czasie wracamy do obozowiska. A naszym oczom ukazuje się zniszczony plecak Darka. Pogryzione paski/troki! Potem zniknęły moje parówki i miód. Kilkukrotnie przeganialiśmy złodziei.  Ściemniło się, a niebo rozbłysło milionem gwiazd wiec razem z Łukaszem ruszyliśmy na pomost pobawić się aparatami.