I tak kolejny weekend kolejna impreza do odwiedzenia i przeprowadzenia szkolenia. Tym razem zawitaliśmy na już 17 Ekspedycję Nadwarciańską organizowaną przez Tomasza Frankowskiego. Akcja koło Nadwarciańskiego Lądu. I tak też w pt wieczorem dotarliśmy do Chaty nad Stawem gdzie już większość uczestników była. I tak po rozbiciu namiotów i szybkim opierdzieleniu kiełby i karkówki z ogniska zebraliśmy wszystkich przy ognisku i zacząłem prowadzić warsztaty czy może nawet bardziej wykład z tego czym jest survival,psychologi przetrwania, aspekcie prawnym trochę o biologi,różne patent survivalowe itd. Kto był ten wie.
Nawet było sporo pytań. Po moim wywodzie czas wolny i reset co niektórzy większy niektórzy mniejszy ale fajnie się siedziało przy ognisku i gadało o wszystkim i o niczym, Było też sporo rozmów o survivalu czy outdoorze za kulisami w 4 oczy. I tak też się skończył 1 dzionek. I w wielkich mgłach namioty potonęły a my odpłynęliśmy w błogi sen.
Z rana już o 7 wywaliło nas z namiotów cholerne słońce,tak ta żółta klara waliła,że szkoda gadać - usmażyć się można było.
Ogarnięcie się,śniadanko i heja w 8km trasę do Lądu na festiwal kultury słowiańskiej i cysterskiej. Trasa minęła naprawdę miło dalszy ciąg odpowiadania na najróżniejsze pytania, no i warunki też były ździebko survivalowe bo upał i piach + zero cienia to nie są warunki do survivalu
Gdy dotarliśmy do klasztoru w Ladzie gdzie odbywał się festiwal zjedliśmy obiadek i potem mieliśmy czas wolny można było się powłóczyć miedzy namiotami (które był mega klimatyczne), pooglądać różne noże,ozdoby itd i też coś kupić z tych wyrobów. Spotkałem też kilku fanów z którzy sobie fotkę zrobili zemną lub przynajmniej zamieniłem kilka zdań. Bardzo fajna impreza sam festiwal, zresztą tak samo jak sama ekspedycja ale o tym za chwile.
Po jakimś czasie ruszyliśmy w drogę powrotną w której nam wtórowała burza ale na szczęście nie dała rady przejść przez Wartę i tylko lekko nas zmoczyło, no ale po upale +30 jak nie lepiej to taka lekka mżawka mega przyjemna :)
I tak praktycznie tą samą trasą dotarliśmy znów do obozowiska gdzie coś zjedliśmy i tak o 18 ruszyłem znów z tematem survivalu ale bardziej w klimacie preppingu. Przedstawiłem minimalne wyposażenie plecaka ucieczkowego oraz mojego EDC po tym wywodzie co bardziej zainteresowani pomacali trochę szpeju i po mnie było rozdanie nagród, a zaraz po nich tak jak wieczór wcześniej, zasiedliśmy do wspólnego ogniskowania zabawy i dalszego kursu przetrwania,różne pytania jaki nóż,jak wezwać pomoc itd. Bardzo fajnie i dzieciaki na 2 wieczór dużo bardziej chętne do rozmowy były :) Nawet na problemy sercowe 2 parek musiałem doradzić - kuźwa ja nie wiem czy ja tam instruktor surfifalu byłem czy terapeutą!
I tak koło 2 w nocy poszedłem spać az rana znów atak słońca,śniadanko i heja do poznania.
I tak też się skończyła 17 EKSPEDYCJA NADWARCIAŃSKA - było mega hiper zajebiście. Fajna atmosfera,super ludzie,piękne miejsce,ciekawy festiwal,dobra - za dobra - pogoda itd. Zalet można by wymieniać bez końca. Już za tok kolejna edycja i jak tylko będziemy mogli z przyjemnością na nią zawitamy.
I klasycznie więcej zdjęć TU!!
Nawet było sporo pytań. Po moim wywodzie czas wolny i reset co niektórzy większy niektórzy mniejszy ale fajnie się siedziało przy ognisku i gadało o wszystkim i o niczym, Było też sporo rozmów o survivalu czy outdoorze za kulisami w 4 oczy. I tak też się skończył 1 dzionek. I w wielkich mgłach namioty potonęły a my odpłynęliśmy w błogi sen.
Z rana już o 7 wywaliło nas z namiotów cholerne słońce,tak ta żółta klara waliła,że szkoda gadać - usmażyć się można było.
Ogarnięcie się,śniadanko i heja w 8km trasę do Lądu na festiwal kultury słowiańskiej i cysterskiej. Trasa minęła naprawdę miło dalszy ciąg odpowiadania na najróżniejsze pytania, no i warunki też były ździebko survivalowe bo upał i piach + zero cienia to nie są warunki do survivalu
Gdy dotarliśmy do klasztoru w Ladzie gdzie odbywał się festiwal zjedliśmy obiadek i potem mieliśmy czas wolny można było się powłóczyć miedzy namiotami (które był mega klimatyczne), pooglądać różne noże,ozdoby itd i też coś kupić z tych wyrobów. Spotkałem też kilku fanów z którzy sobie fotkę zrobili zemną lub przynajmniej zamieniłem kilka zdań. Bardzo fajna impreza sam festiwal, zresztą tak samo jak sama ekspedycja ale o tym za chwile.
I tak praktycznie tą samą trasą dotarliśmy znów do obozowiska gdzie coś zjedliśmy i tak o 18 ruszyłem znów z tematem survivalu ale bardziej w klimacie preppingu. Przedstawiłem minimalne wyposażenie plecaka ucieczkowego oraz mojego EDC po tym wywodzie co bardziej zainteresowani pomacali trochę szpeju i po mnie było rozdanie nagród, a zaraz po nich tak jak wieczór wcześniej, zasiedliśmy do wspólnego ogniskowania zabawy i dalszego kursu przetrwania,różne pytania jaki nóż,jak wezwać pomoc itd. Bardzo fajnie i dzieciaki na 2 wieczór dużo bardziej chętne do rozmowy były :) Nawet na problemy sercowe 2 parek musiałem doradzić - kuźwa ja nie wiem czy ja tam instruktor surfifalu byłem czy terapeutą!
I tak koło 2 w nocy poszedłem spać az rana znów atak słońca,śniadanko i heja do poznania.
I tak też się skończyła 17 EKSPEDYCJA NADWARCIAŃSKA - było mega hiper zajebiście. Fajna atmosfera,super ludzie,piękne miejsce,ciekawy festiwal,dobra - za dobra - pogoda itd. Zalet można by wymieniać bez końca. Już za tok kolejna edycja i jak tylko będziemy mogli z przyjemnością na nią zawitamy.
I klasycznie więcej zdjęć TU!!
Komentarze
Prześlij komentarz