Zazwyczaj już tak jest, że gdy chcemy coś konkretnego zobaczyć/zrobić, czy sfotografować to się nie udaje, tym razem na szczęście plan został zrealizowany i to z górką. Korzystając z pięknej zimowej aury wybraliśmy się z Rafałem i Kubą w okolice Sierakowa na kuropatwy. Zima w pełni, co jak na nizinne warunki jest świętem!
Kilka zdjęć, i skubane uciekają, wędrujemy dalej i tak kręcąc się po okolicy jeszcze raz je wypatrujemy.
Główny cel wycieczki zaliczony, nowy gatunek na liście, więc ruszamy dalej ku przygodzie. W drodze do aut towarzyszą nam sarny i piękna pogoda. Przemieszczamy się nad Wartę, wysiadamy z aut i ruszamy w sypkim śniegu w teren.
Niby od słońca czuć ciepełko, ale jednak w nosie zamarza. Idziemy i cieszymy się deficytowym towarem jakim jest zima. Sarny, dzięcioły, i czaple jest po prostu pięknie. Niby tylko jednodniowy wypad, a baterie naładowane na całego.
Dotarliśmy nad Wartę i tu to dopiero był odpoczynek. Rozstawiliśmy się z całym sprzętem na potężnej krze, lekkie słoneczko, teren osłonięty od wiatru i pełno najróżniejszego ptactwa. Kaczki, czaple, gągoły, kormorany itd. żyć nie umierać.
Czas mija nam niezwykle przyjemnie, piękne widoki, dźwięk obijających się o siebie kier, liczne rozmowy aż tu nagle pojawia się na drugim brzegu nasz tytułowy bohater. Lis porywacz.
Kątem oka zobaczyłem, że idzie sobie drugim brzegiem lisek. Szybkie hasło" LIS TAM" i wszystkie aparaty skierowały się w jedną stronę. Patrzę w wizjer, a ten lis coś niesie. Skupiam wzrok i nie wierzę w to co widzę, ten łobuz ma w pysku kaczkę! Całą kaczkę! Niesie ją jakby nic, wcale się tym nie meczy.
Nic w tym dziwnego, zima, drapieżnik coś musi jeść. Ale największym zdziwieniem było to, że żadna, ale to żadna kaczka jak i inne ptaki nie podniosły alarmu, że im kolegę wynoszą z kry! Szok, ale cóż natura ma to do siebie, że lubi zaskoczyć. ;)
Po kilku godzinach nad wodą, ruszamy do domu. Po drodze trochę saren i jakaś drobnica. Żegnamy się z Rafałem i wraz z Kubą ruszamy do Poznania, postanawiamy jeszcze przejechać przez pole z kuropatwami licząc na coś ciekawego. Kuropatw nie uświadczyliśmy, za to było sporo saren i....
Wypad krótki acz niezwykle bogaty w atrakcje.
Komentarze
Prześlij komentarz