Taki ten świat, że człowiek chce, a nie ma czasu pisać bloga :( Do tego jak już ma wolne to zamiast pisać teksty jedzie na biwaki ;P Tak więc dziś trochę zdjęć z marcowych biwaków ;) A mięsiste teksty za chwilę ;)
Pierwszy to wypad sprzed 3 tygodni. Wyjazd był nastawiony na rozpoznanie terenu, gdzie łatwo o wilka. Terenu gdzie podobno wilka można spotkać 100%. I oczywiście stara zasada, że jak coś się bardzo chce to GÓWNO z tego wychodzi zadziałała i tym razem. Chcieliśmy z Łukaszem znaleźć wilki i się nie udało. Za to przeszliśmy koło 20 km w deszczu po Puszczy Noteckiej, widzieliśmy kupy wilków, tropy i liczne ślady. Wiemy gdzie wrócić ;) Wypad można uznać za udany :D
Kolejny wyjazd miał miejsce jakieś 2 tygodnie temu. W sumie nie chciało mi się jechać. Wiecie jak to jest, wracacie w sobotę po pracy koło 15 do domu. Cały tydzień pracowaliście, pogoda nie zapowiada się jakoś super. Nie macie na nic ochoty. Jecie obiad, znajomi namawiają byś do nich dołączył, a Ty na miejsce biwaku masz koło 100 km. Mało zachęcająca opcja. Jednak coś we mnie zatrybiło i stwierdziło jedź. Szybkie pakowanie i w drogę. Biwak w stylu typowo polsko-bushcraftowym.
Autem na parking, kilometr czy dwa pieszo, ognisko, piwo itd.
I dokładnie tak się stało, z tym, że jakieś 200 może 400 m od parkingu się zakopałem :P I to tak na całego, że nie było mowy by dywaniki, gałęzie itd. pomogły. Mój dzielny swift usiadł w piachu na całego. Na szczęście z pomocą niezastąpionej ferajny i BardzoMocnejWyciągarki (BMW) udało się oswobodzić swifta. 40 minut walki z piaskiem i docieramy na parking. Resztę sobotniego wieczora spędzam spokojnie w doborowym towarzystwie. Nad ranem zaczyna padać śnieg, później deszcz i tak już opad towarzyszy mi przez prawie całą niedziele. Na szczęście z krótkimi przerwami ;)
Komentarze
Prześlij komentarz