Nie wiem co mnie tak ostatnio na rower wzięło. Może to,że dwa buszmobile się zepsuły i niema czym ruszyć w busz, może to,że już się na ten sezon nachodziłem w tych upałach - a na rowerze zawsze chłodniej. A może to ta wizyta u Harcerek na rowerach. No nie wiem w każdym bądź razie zawsze rower lubiłem i nie jednego tripa się robiło i robić będzie.
Dobra ale wracając do tematu. W sobotę wieczorem pada pytanie : co robimy w niedzielę ? A wyjścia nie mamy, rower.
I tak poszliśmy spać. Rano rozkmina gdzie jedziemy. Czy WLKP PN i Rogalin, czy Puszcza Zielonka, a może coś innego ooo tak BIEDRUSKO - jeszcze tam nie byliśmy, a podobno zajebiście.
I tak pojechaliśmy. Zanim dojechaliśmy do fajnego odcinka było trzeba się przepchnąć przez prawie całe miasto. Zanim tam dojechaliśmy na licznikach było już 17km!!! Po drodze jeszcze jakiś Debil zaparkował na drodze rowerowej - no ja nie wiem skąd tacy kretyni się biorą :P
Ale na szczęście to był jedyny taki przykry incydent na trasie.
Ale jak już dojechaliśmy w busz jechało się przyjemnie, cień, piach i upał czyli to co rowerzyści lubią najbardziej.
Z racji,że pierwszy raz tam jechaliśmy i nie znaliśmy terenu - zostaliśmy pieruńsko pozytywnie zaskoczeni, urokiem i klimatem miejsc. Ale i tak to nic z tym co zaczęło się po 26km.
A mianowicie wyjazd z lasu na szosę w Biedrusku i tam decyzja - WALIMY PRZEZ POLIGON!!!!
Ale najpierw w oko wpadła mi katiusza na parkingu a po chwili An tek ( an -2) taki samolot.
No i jak to się nie zatrzymać na zdjęcia, zresztą po 26 km jakaś chwila postoju by się przydała.
Tak też sesja foto, i oglądanie eksponatów stojących na parkingu przed zespołem pałacowym Biedrusko - warto odwiedzić zwłaszcza,że wstęp za free.
No i po jakiś 20 minutach ruszyliśmy dalej w stronę poligonu. I piękny wjazd na poligon. Budka strażnicza zasypana śmieciami i szlaban podniesiony a za nim asfalt w las. I co w takim momencie człowiek niepokorny robi ?
Tak tak ciśnie na pedały i cheja w busz. I tak jedziemy przez las asfaltem a po chwili już widać,ze czołgi itd. tamtędy jeździły bo z płyt betonowych to nic prawie nie zostało. Ale mniejsza z tym jadąc dalej wyjeżdżamy z lasu na pole i co się nam ukazuje bunkry w oddali a przy 2 drodze T-55. W stanie co najmniej nie na przegląd techniczny ale do zdjęć starczyły.
I dalej w trasę przez pola - poligon pierwsza klasa ale upał i żar z nieba to masakra. No ale w końcu podobno survivalowcem jestem więc nic tylko jazda dalej. Po chwili, wyjechaliśmy z poligonu na asfalt i dalej już prawie cały czas do domu asfaltem i nieco szutrem. Omijając główne drogi pchaliśmy się przez pipidówki i tak też zobaczyliśmy dziki udomowione - fajne prosiaki w gruncie rzeczy ale cham chciał mnie ugryźć :P
Dalej jadąc zobaczyliśmy gigantyczne rakiety tenisowe i wiadukt drogowy wyjeżdżający z pola i wjeżdżający w pole - mój kraj taki piękny ;)
dalej już przez Kiekrz i kilka jeziorek podmiejskich dojechaliśmy do domu po 6 godzinach i 66 km w trasie.
Więcej zdjęć TU
Bilans był następujący :
Dystans pokonany 66km ( bez 100m)
Średnia prędkość jazdy 14,5 km/h
Max. prędkosć 37,8km/h
temp. 45*C / 35*C ( słońce/ cień)
czas jazdy : 4 godziny 38 minut 10 sekund
czas w trasie 6 godzin
Dobra ale wracając do tematu. W sobotę wieczorem pada pytanie : co robimy w niedzielę ? A wyjścia nie mamy, rower.
I tak poszliśmy spać. Rano rozkmina gdzie jedziemy. Czy WLKP PN i Rogalin, czy Puszcza Zielonka, a może coś innego ooo tak BIEDRUSKO - jeszcze tam nie byliśmy, a podobno zajebiście.
I tak pojechaliśmy. Zanim dojechaliśmy do fajnego odcinka było trzeba się przepchnąć przez prawie całe miasto. Zanim tam dojechaliśmy na licznikach było już 17km!!! Po drodze jeszcze jakiś Debil zaparkował na drodze rowerowej - no ja nie wiem skąd tacy kretyni się biorą :P
Ale na szczęście to był jedyny taki przykry incydent na trasie.
Ale jak już dojechaliśmy w busz jechało się przyjemnie, cień, piach i upał czyli to co rowerzyści lubią najbardziej.
Z racji,że pierwszy raz tam jechaliśmy i nie znaliśmy terenu - zostaliśmy pieruńsko pozytywnie zaskoczeni, urokiem i klimatem miejsc. Ale i tak to nic z tym co zaczęło się po 26km.
A mianowicie wyjazd z lasu na szosę w Biedrusku i tam decyzja - WALIMY PRZEZ POLIGON!!!!
Ale najpierw w oko wpadła mi katiusza na parkingu a po chwili An tek ( an -2) taki samolot.
No i jak to się nie zatrzymać na zdjęcia, zresztą po 26 km jakaś chwila postoju by się przydała.
Tak też sesja foto, i oglądanie eksponatów stojących na parkingu przed zespołem pałacowym Biedrusko - warto odwiedzić zwłaszcza,że wstęp za free.
No i po jakiś 20 minutach ruszyliśmy dalej w stronę poligonu. I piękny wjazd na poligon. Budka strażnicza zasypana śmieciami i szlaban podniesiony a za nim asfalt w las. I co w takim momencie człowiek niepokorny robi ?
Tak tak ciśnie na pedały i cheja w busz. I tak jedziemy przez las asfaltem a po chwili już widać,ze czołgi itd. tamtędy jeździły bo z płyt betonowych to nic prawie nie zostało. Ale mniejsza z tym jadąc dalej wyjeżdżamy z lasu na pole i co się nam ukazuje bunkry w oddali a przy 2 drodze T-55. W stanie co najmniej nie na przegląd techniczny ale do zdjęć starczyły.
I dalej w trasę przez pola - poligon pierwsza klasa ale upał i żar z nieba to masakra. No ale w końcu podobno survivalowcem jestem więc nic tylko jazda dalej. Po chwili, wyjechaliśmy z poligonu na asfalt i dalej już prawie cały czas do domu asfaltem i nieco szutrem. Omijając główne drogi pchaliśmy się przez pipidówki i tak też zobaczyliśmy dziki udomowione - fajne prosiaki w gruncie rzeczy ale cham chciał mnie ugryźć :P
Dalej jadąc zobaczyliśmy gigantyczne rakiety tenisowe i wiadukt drogowy wyjeżdżający z pola i wjeżdżający w pole - mój kraj taki piękny ;)
dalej już przez Kiekrz i kilka jeziorek podmiejskich dojechaliśmy do domu po 6 godzinach i 66 km w trasie.
Bilans był następujący :
Dystans pokonany 66km ( bez 100m)
Średnia prędkość jazdy 14,5 km/h
Max. prędkosć 37,8km/h
temp. 45*C / 35*C ( słońce/ cień)
czas jazdy : 4 godziny 38 minut 10 sekund
czas w trasie 6 godzin
Komentarze
Prześlij komentarz