Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Na tropie Biebrzańskiego ŁOSIA

I tak to już jest,że ja długo na dupsku usiedzieć bez wypadu w dzicz nie mogę, a jak już człek jedzie na drugi koniec polski zobaczyć ŻUBRY to  żeby zaoszczędzić na benzynie zaliczy inne atrakcje  w okolicy. I tak też prosto z Białowieży ruszyliśmy do Biebrzy by zobaczyć w końcu ŁOSIA na wolności, wielkie zwierze,które zawsze mnie przyciągało ale za cholerę nie dało się go spotkać ( nawet kilka lat wcześniej jak byliśmy w Biebrzy to wszystkie się pochowały :P )

Ale  gdyby tak  dosłownie prosto od żubrów do łosi pojechać to też by nie było po naszemu, co lepsze gdybyśmy mieli dobrą mapę województwa też nie. Tak wiec z  mapą bardzo ale to BARDZO,MEGA HIPER ogólną woj. podlaskiego ruszyliśmy  najpierw do Kruszynian  zobaczyć meczet tatarów by potem dojechać już do samej Biebrzy na CARSKĄ DROGĘ. 
I trasa obfitowała w mnóstwo przygód bo fakt jakaś połowa  prowadziła szosą ale druga polowa przez pola,lasy i piaski.( po polach i lasach grubo  ponad 100km)  Mapa pokazywała inaczej jak drogowskazy, wioski mijane po drodze przypominały momentami kiepskie dzielnice  w Afryce, droga ledwo na auto a domy,strach pomyśleć,że ktoś żyje w takich warunkach. Gdyby tego było mało  prawie wjechali my na samiuśką granicę z Białorusią !!!!!  No i kupa zwierzyny po drodze,sarny,jelenie,wszelakie ptactwo itd.RAJ NA ZIEMI !!!!
 Na szczęście granicy nie przekroczyliśmy i jakoś dojechaliśmy do Kruszynian, gdzie jak pisałem jest zabytkowy meczet tatarów polskich i z tego co pamiętam jest on zabytkiem cholernie cennym z racji tego,że jest to najstarszy taki obiekt w naszym kraju. Robi spore wrażenie i co ważne nie jest to typowy meczet jak inne islamskie tak samo ten tatarski islam ma wiele różnic w stosunku do  tych arabskich czy innych odłamów, Co ciekawe  ISIS groziło im śmiercią za to,że z nami żyją w zgodzie i sympatii zamiast nas mordować - szkoda gadać.


No ale wracając do wypadu zobaczcie sami jaki klimatyczny jest ten meczet.








I dalej już ku radości podwozia i nas do końca mieliśmy asfalt :) W twierdzy Osowiec odbiliśmy już bezpośrednio na nasz cel czyli   CARSKĄ DROGĘ  gdzie podobno spotkanie z łosiem murowane.  Zanim przejdziemy do  samego łapania łosi i innych zwierzaków to warto wspomnieć o znakach które informują o tym,że spotkanie z łosiem,bobrem czy innym stworem jak np. z sarną jest wielce prawdopodobne. I nie są to jakieś nudne znaki ale obrazujące w sposób humorystyczny,że trzeba jeździć ŁOŚstrożnie. Oto kilka z nich :





A żeby wam zobrazować,że te znaki mają faktycznie poparcie realnymi zdarzeniami,łapcie fotki sarny która wpadła na czterokołowego potwora. A jechał wolno(jakieś 20-30km/h)  a jednak bam było, fakt,że sarna poszła w las ale czy przeżyła, ciężko powiedzieć ale szanse  to tak 50/50. Ale dokładną historię jak te fotki powstały opisze innym razem.



Tak więc po tej ekstremalnej sesji ruszyliśmy dalej Carską w celu znalezienia łosia, i dopiero na  DŁUGIEJ LUCE  daleko daleko już w wieczornej szarówce zobaczyliśmy łosia, zdjęcia na taką odległość w tym świetle to lipa no ale nie jest źle, łosia widzieli my :) i tak też zawróciliśmy i pod wierzą widokową  walnęliśmy się w kimę  w samochodzie. Oczywiście nie obyło się bez przygód, pierwsza sprawa, DZIK GIGANT!!!!   Był tak wielki, no dosłownie  niewiele mniejszy jak maluch( jak się potem dowiedzieliśmy ten odyniec sam prowadzi 18 loszek!!!, prawdziwy harem chłopak ma)  A krótko po tym jak dzik się schował w trawach kilka metrów przed buszmobilem  wylądowała sowa,coś złapała i po chwili odleciała.

Noc przebiegła spokojnie, no tylko jeden ciekawy incydent był gdzieś tak koło 2 w nocy. Ciemno a tu nagle jeb reflektorem po aucie, słyszymy kur...a i auto odjechało. Ciekawe czy to jakiś kłusownik czy jak, sprawa dla Archiwum X.










No ale  z rana pobudka i bez śniadania  w poszukiwaniu łosia. Najpierw tam gdzie wieczorem zaobserwowaliśmy jakiegoś osobnika ale bez sukcesu, No to wracamy w las, powinny tam siedzieć,bo jednak więcej żarcia mają. Po drodze zatrzymaliśmy się w wiacie by zjeść śniadanko i się przepakować bo w aucie był niezły bajzel,śpiwory,ciuchy sprzęt foto wszędzie się walały, i już po chwili znów w trasie. I tak jedziemy jedziemy i nic. Aż tu nagle ELDORADO, najpierw 2 łosie, potem kolejne dwa itd. na odcinku jednego km było z 8 łosi jak nie lepiej i jeszcze pozowały ładnie :)  Czyli cel zrealizowany i już szczęśliwi i zaspokojeni możemy jechać dalej, do BIEBRZAŃSKIEJ WIEDŹMY naszej znajomej która nie dość,że jest przewodnikiem po  PN to jeszcze ma najbardziej klimatyczne miejsce na nockę jakie znam,zresztą nie tylko na nockę. A właściwie co ja będę pisał,sami zobaczcie  jak to wygląda






Klimacik jest,chyba nie zaprzeczycie ?? ;)

I tam ugoszczeni w iście królewski sposób pojedliśmy,pooglądaliśmy i pozwiedzaliśmy galerię osobliwości,i tak po tym cholernie mile spędzonym czasie (zdecydowanie za krótkim) ruszyliśmy  już do poznania.  Jak już możecie się domyśleć  nie obyło się bez kolejnych przygód.  Wracając chcieliśmy jeszcze raz wskoczyć na carską i według mojego pilota miałem skręcić do jakiejś wiochy i potem zielonym szlakiem jechać, i fakt pojechaliśmy,ale w takim piachu to aż dziw,że nasza pszczółka dała radę ( mapa nieco inaczej ale przynajmniej ciekawie było :) )   Dalej już carską do końca Biebrzańskiego PN  i dalej do poznania, na trasie już wielu przygód nie mieliśmy,co najwyżej,burze śnieżną. 

I tak też kończy się ten nasz BIEBRZAŃSKI epizod,chociaż na 10000% jeszcze tam zawitamy i to nie raz nie dwa, bo tereny piękne,natura dzika,wspaniali ludzie i klimatyczne wioski. Wschód polszy to coś w czym naprawdę można się zakochać od pierwszego spojrzenia :)

Tu macie cały album ze zdjęciami a  filmik będę robił w przyszłym tygodniu to pewnie jakoś niedługo  się pojawi :)

https://goo.gl/photos/JiT9S7QbmHDivcyF9


 

Komentarze

  1. Świetny wpis i zarąbiste foty. Łosie to wspaniałe zwierzęta. Miałem okazję podziwiać kiedyś w lesie dorosłą klępę z ok. kilkunastu metrów. Niesamowite przeżycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) fakt łosie niesamowite, brzydkie ale jednocześnie piękne :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna gr...

Świerkowe smarowidło

M aj to świetny moment na zbiór i przygotowanie wielu smacznych oraz zdrowych specyfików np.  młodych pędów świerku do zrobienia świerkowego smarowidła . Podczas zbioru zjadłem trochę prosto z drzewa ale większość zebrałem do domu w celu przygotowania Świerkowego smarowidła i syropu. Młode pędy są dość delikatne i miękkie oraz lekko kwaskowate w smaku                  ( zawierają dużo witaminy C). Wraz z czasem gałązki dostają coraz silniejszy żywiczny posmak. Świerk można wykorzystywać przez cały rok do parzenia herbaty. Ale do smarowidła potrzebne są właśnie młode  jasno-zielone pędy. Do przygotowania  tego specyfiku potrzeba nam dość dużo młodych pędów. W zależności od ilości uzyskamy większą lub mniejszą ilość syropu. Ja zebrałem ok 1L kilkucentymetrowej długości pędów. Były jeszcze dość miękkie ale okres zbioru pomału dobiega końca.  Do zbioru nie należy wykorzystywać tylko jednego drzewa (najlepiej pobiera...

Hasvik Wind Fjord Nansen

O d powrotu z Islandii minęło już niestety sporo czasu, ale na szczęście pozostały nam super wspomnienia, kupa przygód i niezawodny sprzęt, jak bluzy Fjord Nansen Hasvik Wind . Można by pomyśleć, że bluza turystyczna jak to bluza, nic nadzwyczajnego, jednak to jest naprawdę konkret, bluza techniczna idealna. Zachwalamy, ponieważ sprawdziły się świetnie na Islandii! I po powrocie też. Geniusz tkwi w prostocie mawiają, i tu to się potwierdza. Cały fenomen bluzy polega na dwóch rzeczach. Pierwsza to zastosowanie materiału termoaktywnego Micropile Stretch, który bardzo dobrze odprowadza nadmiar wilgoci, ryzyko przeziębienia znacznie maleje, a komfort jest gigantyczny. Pot w moment jest transpirowany na zewnątrz, przy większej aktywności widać, jak jest wypychany i osadza się na zewnętrznej warstwie materiału, po czym odparowuje dalej. Dzięki stretchowi bluza idealnie dopasowuje się do ciała, nie ma zbędnych przestrzeni (z powietrzem, które wyziębia) i nie krępuje ruchów. Można ...