Nie jestem wielkim specem od motoryzacji, ale lubię stare maszyny. Nawet te, które już za młodości były średniej jakości. Cała motoryzacja wschodniego bloku jest dla mnie niepojętym tworem, który naprawdę mnie urzekł.
Będąc w Rumunii, nie sposób nie wypatrywać cudów tamtejszej techniki. Najpopularniejsza i najbardziej udana była Dacia, ale spotkać dziś te stare maszyny jest naprawdę trudno, sporo się natrudziliśmy, by coś upolować, zresztą podobnie jak inną markę, a tym trudniej, że chcieliśmy czerwone. A dlaczego czerwone? A jakoś tak nam wpadło do głowy. Pewnie dlatego, że pierwsza wypatrzona Dacia była właśnie w tym kolorze.
Aro
czyli najpopularniejszy rumuński samochód trenowy był kiedyś w miarę często spotykany nawet u nas w kraju. Jeździli nim leśnicy, strażacy, policja itd. Obecnie trudno coś znaleźć, w ojczyźnie tego pojazdu również. Aro stało się takim rarytasem, że kolekcjonerzy z Rumuni szukają ich w Polsce! Samochód powstał na zlecenie dyktatora Nicolae Ceausescu i miał być samochodem do polowań. Faktycznie właściwości terenowe miał świetne, potrafił pokonać wzniesienia o nachyleniu nawet 70* - pewnie i tak po drodze się kilka razy zepsuł, ale finalnie wjeżdżał ;)
Jak widać udało się upolować czerwone Aro ;) |
Aro, jak to większość motoryzacji bloku wschodniego, miało wzloty i upadki. Więcej było tych drugich, gdyż mimo prostoty i dzielności w terenie, partactwo i jakość elementów nie pozwoliły mu na rozwój i popularność na świecie. Bo jak auto z klockami hamulcowymi z dykty czy tektury miało się sprzedawać na świecie? Mimo to był produkowany we Włoszech, Hiszpanii, a nawet w Polsce.
Co ciekawe około 70% wyprodukowanych aut szło na eksport i to nie byle gdzie, bo nawet do Kanady i USA! Szokujące jest to, że gniot z bloku wschodniego z silnikiem od traktora był kupowany na zachodzie, gdzie był dostęp do ciekawszej i bardziej niezawodnej motoryzacji. Z tym silnikiem wiąże się kilka śmiesznie smutnych faktów. Przez to, że był to silnik z ciągnika, nie wytrzymywał dużych przebiegów, więc często nie tyle się psuł, co rozpadał, co więcej wprowadzał auto w takie wibracje, że padało zawieszenie. Gdyby tego było mało, to wstrząsy powodowały, że wszystkie śrubki się luzowały.
I Aro z bananową ramą ;) |
Czyż to nie jest genialna motoryzacja? Oczywiście, że nie, ale jednak ciekawostka regionalna już na pewno ;) Warto je wypatrywać, bo to już coraz rzadszy widok.
I jest czerwona Dacia ;) |
Dalej naszym obiektem zainteresowania była Dacia. I o ile najnowsze modele nie było trudno zobaczyć, to już te stare były jak rarytas trudny do wypatrzenia. Dość często widzieliśmy wersję pośrednią z początku lat 2000. Do tego najróżniejsze warianty: pickup zwykły, z nadstawką, 4x4, długa kabina, krótka itd. Oczywiście wersje kombi itd. też były. Niestety jazda w konwoju nie sprzyja spontanicznemu zatrzymywaniu się w celu uwiecznienia cudów rumuńskiej techniki ;) Ale coś udało się sfotografować, a jeszcze więcej zobaczyć.
Wy też śledzicie podczas swoich wypraw takie lokalne smaczki?
Komentarze
Prześlij komentarz