Sporo jeżdżę autem na krótkich dystansach i na tych długich i cenie sobie w trasie kilka rzeczy. Jedną z nich jest odświeżacz powietrza. Niestety ciężko znaleźć coś, co nie wali sztuczyną chemią i coś, od czego głowa nie boli. Ale od końca zeszłego roku mamy zapięty w samochodzie odświeżacz inny niż wszystkie. Ekologiczny, przyjemny i całkiem estetyczny.
Mowa tu o Pani Szyszce, naszym rodzimym produkcie, który jest nawet opatentowany! Jakoś w grudniu dostaliśmy prezent od producenta, byśmy mogli sprawdzić, czy to działa i czy ma sens.
W skrócie jest to naturalny odświeżacz powietrza składający się z drewnianej klamerki wsadzanej na kratkę wentylacji, przyklejonej do niej szyszki. Na szyszkę skraplamy olejek (jest wiele wariantów do wyboru) i cieszymy się zdrowym, naturalnym i ekologicznym zapachem.
Według producenta jedno zakroplenie wystarczy na kilka dni i faktycznie można przyjąć, że tak jest. Oczywiście sporo zależy od pogody, temperatury itd. Ale nam zapach utrzymywał się zimą nawet do tygodnia. A w przypadku długiej trasy i włączonego nawiewu szyszka wydziela zapach po jednym zakropleniu przez +/- 600 km. A zakroplenie to zaledwie kilka kropli. Więc buteleczka olejku wystarczy na naprawdę długo.
Co nam daje taki naturalny odświeżacz?
Poprawia koncentracje.
Wsparcie systemu odpornościowego.
Mniej się męczymy podczas jazdy.
Poprawia jakość powietrza w aucie.
Naturalne olejki mają właściwości bakteriostatyczne.
Utrudnia zaśnięcie.
Do tego sam odświeżacz jest ekologiczny, opakowanie, w jakim jest dostarczany, jest wykonane z ekologicznej tektury. Jedynie butelka z olejkiem jest odpadem.
Czy polecamy? Jeśli cenisz sobie naturalne rozwiązania, nie lubisz chemicznych śmierdzących odświeżaczy, lub szukasz, ciekawego pomysłu na prezent to jest to świetna opcja dla Ciebie.
Komentarze
Prześlij komentarz