Od naszego wyjazdu na Podlasie minęło już trochę czasu, ale jak to zwykle bywa po powrocie z urlopu doba staje się krótsza, a godziny przelatują jak minuty. Ale jak to mówią, lepiej późno jak wcale więc ruszamy z relacją ze wschodu.
W tym roku planów na wakacje było sporo, miały być zagraniczne wojaże, ale przez koronaświrusa padło na wakacje w kraju, więc wybraliśmy ten egzotyczny obszar, dziki wschód. Początek dziesięciodniowej podróży miał miejsce w Białowieży.
Na pierwszy ogień poszła zagroda pokazowa żubrów. Miejsce naprawdę fajne, można tu z bliska zaobserwować różne zwierzęta, w tym królewską tróję puszczy: żubra, rysia i wilka. Oczywiście jak ma się szczęście. Nam dopisało, Widzieliśmy wszystkie zwierzęta, chociaż tylko żubr współpracował przy fotografowaniu, ryś i wilk skitrały się w trawie w oddali, ale nie dziwie im się. Też bym z tego upału uciekł.
Poza wspomnianymi gatunkami są też powszechniejsze w kraju łosie, sarny, dziki itd. Miejsce idealne na początek przygody w Białowieskim Parku Narodowym i całej puszczy. CAŁA PUSZCZA PARKIEM NARODOWYM!!!
Po obejściu wszystkich zagród pojechaliśmy na pole namiotowe, rozbiliśmy obozowisko, chwilę odpoczynku i w drogę. Na pierwszy dzień zaplanowaliśmy spacer po Białowieży, miejscowość bardzo urodziwa i jak się okazało rozciągnięta. Począwszy od parku, przez różne uliczki, obeszliśmy całą dookoła, wyszło jakieś 16 km! Czyli idealnie z #walk16czallenge :) Trasa jak na wędrówkę z buta po długiej trasie w samochodzie nieco męcząca ale warto, po drodze można obejrzeć piękną zabytkową zabudowę, w tym np. pałac gubernatora grodzieńskiego, który został wybudowany w XIX w. z polecenia Cara. W parku obecnie znajduje się muzeum przyrodnicze PN. A wcześniej był tu ogromny pałac w stylu rosyjsko - szwajcarskim, niestety do dziś przetrwała tylko brama. Inną ciekawostką w samym parku jest obelisk upamiętniający polowanie Augusta III Sasa.
Na trasie mieliśmy okazję podziwiać nie tylko piękną i klimatyczną zabudowę, ale i przyrodę, pętelka dookoła Białowieży jest naprawdę fajna i godna polecania, zarówno dla piechurów i rowerzystów.
Tak minął pierwszy dzień, kolejnego ruszyliśmy już w Puszcze.
Po lesie łącznie zrobiliśmy tego dnia koło 15/17 km, odwiedziliśmy, dawną trasę kolejki wąskotorowej, służącej do wywozu drewna z lasu, następnie udaliśmy się do miejsca mocy. Warto odwiedzić! Niektórzy tam czują dziwne wibracje. A każdy może zobaczyć piękne mchy porastające wszystko dookoła.
Po naładowaniu się mocą ruszyliśmy dalej, licząc, że spotkamy jakieś zwierzęta. Las jednak miał inne plany i z nami nie współpracował, na trasie jedynie pojedyncze ptaki i owady. Ale i tak było cudnie, potężny las, miejscami dziki i pierwotny, co ważne zdrowy i odradzający się po korniku. Puszcza z połaciami powalonych i wyschniętych świerków wygląda pięknie i co ważne naturalnie! Co wielu osobom się nie podoba.
Dotarliśmy na pole namiotowe i postanowiliśmy odpocząć i zrelaksować się błogo leniuchując i dając stopą odetchnąć. Następnego dnia ruszyliśmy dalej w trasę. Opłaciło się, pomijając obserwację bocianów z wieży widokowej, największą atrakcją tego dnia była obserwacja żubra z kilku metrów!!
Następnie zagłębiliśmy się w Puszczę. Wędrówka szlakiem z początku szerokim i komfortowym doprowadziła nas do sporej wieży widokowej. Widok całkiem, całkiem chociaż po wysokości spodziewałem się czegoś lepszego. Schodzimy i dalej w trasę, szlak po chwili zmienia się z szerokiej drogi w wąską ścieżkę. Można na niej było odczuć prawdziwą puszczę, martwe powalone drzewa, mchy, grzyby, półmrok i wilgoć. Bajka!
Po drodze kładki i czatownia z której obserwowaliśmy poroża jeleni. Takie wysokie trawy, że tylko czubki głów było widać!
Zawracamy, tą samą drogą docieramy do auta i dalej w drogę. Tym razem robimy małą pętlę w okolicy Starego Masiewa. My wybraliśmy krótszą trasę, przez ostoje żubra i stary opuszczony cmentarz, ale jak ktoś ma więcej czasu lub jest rowerem, to warto zrobić dłuższy wariant - szlak czerwony.
Po spacerze ruszamy na miejsce noclegu, nad Zalew Siemianówka. Wielki zbiornik z masą kempingów, agroturystyk itd. My spaliśmy na darmowym campingu Bondary. Miejsce niestety dość brudne, tłoczne, ale jako miejsce na nockę w trasie polecamy. Dużym plusem tej miejscówki jest dostęp do plaży i pomostów wielkich pomostów! A z nich było widać Tęczę, ale teraz to podobno temat zakazany :p
Komentarze
Prześlij komentarz