Gdy z nieba zaczyna spadać żar, w lesie jest sucho i duszno. A w cieniu niewiele lepiej, to warto skierować swoje aktywności nad wszelkie źródła wody. Warta pod Poznaniem może nie zachęca do kąpieli, ale może do spływu?
Spływ wartą zawsze wydawał mi się mało atrakcyjny, zwłaszcza blisko mojego miasta. Jednak po namowach kolegi z pracy dałem się przekonać na spływ. I naprawdę polecam odkrywać swoje najbliższe okolice z perspektywy wody. Można się pozytywnie zaskoczyć.
Pojechałem pociągiem do Puszczykowa. W plecaku ponton, kamizelka, wiosła i inny potrzebny sprzęt. Kto by pomyślał, że można zmieścić się z całym towarem na spływ w małą torbę. Szybkie dmuchanie i w drogę do Czapur. Gdzie umówiłem się z Kamilem. Spokojnie bez machania wiosłami mogłem naprawdę sprawnie pokonywać kilometry. Cały czas towarzyszyły mi trzciniaki, czaple i inne zwierzaki. Cisza i spokój. Po kilku kilometrach dopłynąłem do wspomnianych Czapur i dalej już razem zmierzaliśmy w stronę Poznania.
Bardzo fajnie widać zmiany środowiska przyrodniczego, najpierw las iglasty, mieszany, łęgi, łąki itd. Cały czas zmiana otoczenia, więc nawet człowiek specjalnie się nie znudzi. Największą frajdę sprawa to, że płyniemy przez zabudowany teren, praktycznie go nie widząc. Wpływając do Poznania, można poczuć się jak w dziczy.
Po około 17 km wpłynęliśmy do ścisłego centrum. Cisza, spokój się skończyły, ale tylko na mement. Z głównego koryta warty odbiliśmy w Cybinę i to był strzał w dziesiątkę. Słychać gdzieś w oddali kilku metrów ludzi, ale ich nie widać, trzciniaki i inne ptaki latają nad głowami, a znad trzciny wystaje czubek katedry. Naprawdę niesamowite miejsce. Przy Bramie Poznania Kamil postanowił skończyć i miał rację. Ja chciałem popłynąć kawałek dalej na Winogrady, niestety po kilkudziesięciu metrach Cybina okazała się niespławna. Bystrza i wielkie kamienie w połączeniu z niskim stanem wody skutecznie zmusiły mnie do odwrotu. Wydawało się, że rzeczka nie ma nurtu, ale jednak miała i to całkiem silny. Chwila walki i dobiłem do Kamila. Łącznie wyszło niecałe 20 kilometrów w +/- 4 godziny. Więc naprawdę sprawnie, zwłaszcza że nie śpieszyliśmy się i mało wiosłowaliśmy ;) Jest to ciekawe, bo w wielu broszurach informacyjnych jest, że spływ Puszczykowo - Poznań to około 5 godzin kajakiem. A nasze pontony powinny być jednak wolniejsze.
Tak, czy inaczej szczerze polecam Wam odkrywać swoje miasta z perspektywy wody, to co znamy z lądu, nabiera zupełnie innych kształtów, a packraft nadaje się do tego idealnie.
Garść porad praktycznych:
- Cała trasa Puszczykowo -Katedra to niecałe 20 kilometrów.
- Idealne do zwodowania są okolice drzew z korzeniami na skarpie. Łagodne zejście kilka minut spacerem z dworca. Dokładnie TU
- Czas spływu pontonem do katedry to zaledwie 4 godziny spokojnego rejsu.
- Pamiętajcie o kremie z filtrem, słońce strasznie operuje
- Długi rękaw to świetne rozwiązanie.
- Czapka z daszkiem/kapelusz to podstawa!
- Zabierzcie sporo wody.
- Weźcie lornetkę, ilość ptactwa i innych atrakcji jest gigantyczna. Niestety szybki nurt nie pozwala na zabawy z długim obiektywem.
Komentarze
Prześlij komentarz