Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Mugga... i komary niestraszne!

Mamy sezon na robactwo i to pełzające, i latające. Nikt nie chce być pogryzionym czy co gorsza złapać czegoś od tego małego dziadostwa. Ja wprawdzie nigdy żadnego środka nie używałem poza dymem z ogniska ;) ale jakiś czas temu wpadł mi w ręce zestaw preparatów Mugga.


Wszystkie repelenty zawierają DEET, w różnej koncentracji. Mamy 9,5%, czyli najsłabszy, bardzo delikatny, z przyjemnym zapachem i bardzo wygodny w użytkowaniu, wystarczy spryskać ciało w odległości kilkunastu cm, rozsmarować preparat i już. Co ważne, działa wyłącznie na komary. Inne robactwo ma go centralnie w zadku, i tak przylatuje czy wchodzi na nas - w tym kleszcze. Na opakowaniu stoi, że działa 6h, według mnie przy dużej aktywności czy temperaturze po godzinie/dwóch już prawie nie działa.



Kolejnym preparatem jest MUGGA w sztyfcie (taka kulka jak w perfumach) o 20% zawartości DEET.  Jeśli chodzi o odstraszenie robactwa to wszystkie latające odstrasza, większość pełzającego też. Co do kleszczy  to część tego cholerstwa chyba ucieka, ale i tak znajdowaliśmy na sobie jakieś pojedyncze osobniki. Ten też ma przyjemny zapach, jednak ma dwie wady. Występuje w szklanej butelce, przez co jest ciężki i może ulec zbiciu oraz nadaje się jedynie do użytku na skórze, sztyftem nie będziemy jeździć po ciuchach.

Kolejnym preparatem jest MUGGA EXTRA STRONG - moja ulubiona i najbardziej działająca. Skład 50% DEET, czyli zabójczy i maksymalny skład legalny w UE. Śmierdzi, jak podczas aplikacji zaciągniecie się tym dziadostwem to poczujecie się jakbyście byli tymi komarami. Kaszel i łzawienie gwarantowane. No ale coś za coś, my tego nie mamy wdychać tylko robale. Co do działania, to faktycznie komary, muchy, meszki itd. nie podlatują i nie łażą po nas. Kleszcze ogranicza do minimum z minimum. Ja nic nie miałem, Ania na skarpetce jednego. No ale można przyjąć, że jest oki. Występuje w postaci spryskiwacza, idealny do psikania na ciuchy, buty i sprzęt, oraz w postaci kulki w małej plastikowej butelce, to wygodne jest, żeby mieć zawsze przy tyłku. W przypadku 50% stężenia należy jedynie uważać na plastiki, gumę itp., potrafi nadtopić tworzywo. Więc to zdrowe nie jest, no ale w warunkach skrajnego atakowania  można użyć.


Dodatkowo w zestawie mamy balsam kojący na miejsca pokąsane przez komary, pszczoły, osy, meduzy itd. Mała buteleczka z jakąś białą maziają o przyjemnym zapachu. Sprawdzane jedynie na ukąszeniach komarów, działa całkiem całkiem. Pszczołom, osom nie daliśmy się pokąsać, a meduz jakoś w lesie nie było.


Każdy preparat testowaliśmy na zasadzie: jedna osoba używa jednego, druga innego, a trzecia niczego. I szliśmy w las, w tym przechodziliśmy po wysokich trawach itd. Faktem jest, że nikt żadnego pasażera nie złapał, jednak chodziły po nas często. Nawet w przypadku 50%, więc skuteczność na kleszcze według mnie jest średnia - jedyne co działa na nie faktycznie to permetryna. Dlatego nawet, jeśli wyposażycie się w najmocniejszą MUGGE, to i tak nie zapomnijcie się przejrzeć po powrocie z terenu.

Co ciekawe, mnie zazwyczaj kleszcze unikały, w życiu jednego złapałem i to nie w lesie, a w mieście, zazwyczaj nawet jak po mnie chodziły jakieś to od razu uciekały, same z siebie. A gdy używałem jakichkolwiek preparatów (nie tylko MUGGE) to na ciuchach, czy nodze kilka chodziło. To tylko potwierdza, że to kurewstwo jest tak wredne, że nic na to nie działa i należy się oglądać. Jeśli chodzi o owady wszelkiej innej maści to MUGGA działa dobrze lub bardzo dobrze w zależności od stężenia DEET. Nie są to może jakieś bardzo zdrowe środki, długotrwałe używanie na skórę tego extra strong może doprowadzić do zmian skórnych i pozbawienia naturalnej odporności skóry, ale w niektórych sytuacjach naprawdę ratuje dupsko.



Czy polecamy MUGGE? Tak, bo wiemy jak dokuczliwe są komary i inne robale, jednak co do kleszczowego aspektu to działanie jest takie sobie, przy 50% jest dość ok, ale i tak pewności nam nie gwarantuje. Preparaty nie są jakoś przesadnie drogie, dość łatwo dostępne i pakowne, więc warto znaleźć miejsce na taki środek w plecaku czy kieszeni - psikacze pasują do kieszeni na magazynek od M-16/M-4 itd. ;)

Komentarze

  1. Też nie lubię komarów i innych swędzących krwiopijców, ale z DEET'em lepiej uważać:
    http://oczymlekarze.pl/profilaktyka-i-leczenie/2608-deet-nie-dziekuje

    OdpowiedzUsuń
  2. DEET raczej nie odstrasza kleszczy i innych insektów, a działa na ich układ nerwowy. Po tej substancji po prostu głupieją. Dzięki temu np. zgłupiały kleszcze nie wpije się w skórę, tylko będzie ogłupiały łaził po ciele lub po prostu odpadnie. Czy używamy DEET, czy nie, warto sprawdzać ich obecność na ciele.

    OdpowiedzUsuń
  3. Do mnie idzie, leci, czy ciul wie czym ale ma dojść jutro 50% w kulce. To zobaczymy jak działa ;) To, że det jest szkodliwy to wiadomo z tym, że są takie chwile iż gówno mnie to obchodzi teraz jak latające krwiopijce są wokół ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przetestowałem Offa, Brosa i inne cuda. Na komary działają, owszem, przez 5 minut. Kleszcze nic sobie z nich nie robią. Za to Mugga jest na prawdę skuteczna. Stosuję od dwóch sezonów Mugga 50% DEET. Działa przez cały dzień, komary mnie nie widzą, a kleszcze nie mają siły się wspinać po spodniach. Profilaktycznie jednak wciągam właśnie spodnie w buty by nie dać im szans.

    OdpowiedzUsuń
  5. Obecnie deet jest jedyną substancją jaka działa na kleszcze i jaką można bezpiecznie stosować na ciało ludzkie. Permetryna oczywiście skuteczna, ale nie wolno jej stosować na ciało.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna gr...

Tak na szybkości

B yła mała przerwa w nadawaniu bo był wyjazd  w bory gdzie robiliśmy sporo materiału na bloga i YT - ale już nadrabiamy i ogarniamy co trza i będziemy działać. Na dniach więcej fotek,relacji testów no i długo oczekiwany buszmen na tropie ;) A dziś tak na szybkości kilka fotek z planu zdjęciowego

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpl...