Jakiś czas temu na blogu pojawił się pierwszy wpis dotyczący podstaw tropienia(tu) a dziś krótka relacja z niedzielnych foto-łowów. Część z was już kilka zdjęć widziała na moim profilu FB.
Ale przejdźmy do konkretów.
Jak zwykle w niedziele razem z ojcem wybraliśmy się do Puszczy Zielonka(dość duży kompleks leśny koło Poznania) z tą różnicą,że ten wypad miał konkretny cel mianowicie bezkrwawe łowy. I jak to najczęściej bywa gdy jest zamiar coś sfotografować to albo warunki nie sprzyjają albo po prostu zwierz kryje się i ciężko go wypatrzeć a jak już się go zauważy jest gdzieś za krzakami i poza obserwacją nici ze zdjęć. Oczywiście można próbować no ale, to by było ostre graniczy z cudem.
Na szczęście tym razem ilość zwierzaków była wspaniała, do tego sprzyjający wiatr,dobra temperatura i ogólnie piękny dzień.
Byliśmy wyposażenie w dwie lustrzanki Canona (500-650) oraz w dwa obiektywy ja 55-250 IS3,5 5,6 i mój ojciec w 70-200 4L . Tak wyposażeni zaczęliśmy podchów w okolicach zbiorników pożwirowniowych w Owińskach i przemieszczając się naszymi drogami i ścieżkami wypatrywaliśmy zwierza. I jak będziecie mogli się przekonać oglądając zdjęcia łów był udany-fakt,że praktycznie wszystkie zwierzęta to daniele ale kilka udało się podejść naprawdę blisko dosłownie na kilka metrów no ale z reguły gdy były tak blisko to szybko uciekały. Kilka razy udało się iść równo z danielem oddalonym o kilka metrów w bok za krzakami. Kilkaset metrów takiego podchodu i piękny czysty strzał.
Najgorsze momentami było to,że z lewej i prawej strony ścieżki były daniele i aż ciężko było zdecydować się gdzie fotografować.
Wypad można uznać za udany kilkanaście zdjęć godnych uwagi i kilka naprawdę dobrych.
A teraz jakaś wskazówka na podchód
Gdy słyszymy lub czujemy zwierza-tak czujemy! Wprawny tropiciel jest wstanie wyczuć zwierza z kilkunastu metrów. Zatrzymujemy się i stabilizujemy zmysły, dajemy sobie moment na ogarnięcie sytuacji. Następnie powoli ruszamy w stronę którą uznamy za odpowiednią. Najlepiej by wiatr mieć w twarz wtedy zwierz nas nie wyczuje.
A co gdy ściółka utrudnia cichy podchód?
Wtedy możemy czekać na głośniejszy podmuch wiatru, jakiś szum,szelest czy inny dźwięk który za kamufluje wydawane przez nas odgłosy.
Gdy wprawimy się w to i zastosujemy powyższe wskazówki + wykorzystamy warunki mamy praktycznie pewien sukces.
Ale przejdźmy do konkretów.
Jak zwykle w niedziele razem z ojcem wybraliśmy się do Puszczy Zielonka(dość duży kompleks leśny koło Poznania) z tą różnicą,że ten wypad miał konkretny cel mianowicie bezkrwawe łowy. I jak to najczęściej bywa gdy jest zamiar coś sfotografować to albo warunki nie sprzyjają albo po prostu zwierz kryje się i ciężko go wypatrzeć a jak już się go zauważy jest gdzieś za krzakami i poza obserwacją nici ze zdjęć. Oczywiście można próbować no ale, to by było ostre graniczy z cudem.
Na szczęście tym razem ilość zwierzaków była wspaniała, do tego sprzyjający wiatr,dobra temperatura i ogólnie piękny dzień.
Byliśmy wyposażenie w dwie lustrzanki Canona (500-650) oraz w dwa obiektywy ja 55-250 IS3,5 5,6 i mój ojciec w 70-200 4L . Tak wyposażeni zaczęliśmy podchów w okolicach zbiorników pożwirowniowych w Owińskach i przemieszczając się naszymi drogami i ścieżkami wypatrywaliśmy zwierza. I jak będziecie mogli się przekonać oglądając zdjęcia łów był udany-fakt,że praktycznie wszystkie zwierzęta to daniele ale kilka udało się podejść naprawdę blisko dosłownie na kilka metrów no ale z reguły gdy były tak blisko to szybko uciekały. Kilka razy udało się iść równo z danielem oddalonym o kilka metrów w bok za krzakami. Kilkaset metrów takiego podchodu i piękny czysty strzał.
Najgorsze momentami było to,że z lewej i prawej strony ścieżki były daniele i aż ciężko było zdecydować się gdzie fotografować.
Wypad można uznać za udany kilkanaście zdjęć godnych uwagi i kilka naprawdę dobrych.
A teraz jakaś wskazówka na podchód
Gdy słyszymy lub czujemy zwierza-tak czujemy! Wprawny tropiciel jest wstanie wyczuć zwierza z kilkunastu metrów. Zatrzymujemy się i stabilizujemy zmysły, dajemy sobie moment na ogarnięcie sytuacji. Następnie powoli ruszamy w stronę którą uznamy za odpowiednią. Najlepiej by wiatr mieć w twarz wtedy zwierz nas nie wyczuje.
A co gdy ściółka utrudnia cichy podchód?
Wtedy możemy czekać na głośniejszy podmuch wiatru, jakiś szum,szelest czy inny dźwięk który za kamufluje wydawane przez nas odgłosy.
Gdy wprawimy się w to i zastosujemy powyższe wskazówki + wykorzystamy warunki mamy praktycznie pewien sukces.
Komentarze
Prześlij komentarz