Nie wiem jak wy ale ja długo bez wypadu w góry nie pociągnę i tak też chociażby na sobotę-niedzielę. I tak też na mikołaja wypadł wypad w Masyw Śnieżnika-pojechaliśmy w trójką ja,ojciec i Rafał Gryf
Łoziński. Wczesnym rankiem zawitaliśmy do Międzygórza i od razu ruszyliśmy w góry. Z racji,że Gryf dobrze zna ten teren wędrowaliśmy szlakami ale i drogami leśnymi dzięki czemu mogliśmy zobaczyć ten masyw z nieco innej strony. Fakt,że pogoda może niebyła idealna bo przeważały mgły i temperatura przez cały weekend wahała się koło 0*C ale mimo to była całkiem niezła-bo najważniejsze,że nic poza śniegiem nie padało z nieba :) I nie dziwcie się,że na zdjęciach jestem w szortach bo wbrew pozorom sprawdzają się one świetnie(przynajmniej w moim przypadku) w takich warunkach pogodowych i termicznych. Poza tym to nie są zwykłe krótkie spodenki tylko narciarskie-wiem dziwne ale taki jest fakt i z pewnością, pojawi się ich recka. Ale wracając do wypadu wędrowaliśmy tak i muszę przyznać,że ten cały Śnieżnik jest cholernie pofałdowany ale za to jaki ciekawy. Tak wędrując po kamieniach i cholernie lepkim i mało przyjemnym błocie-moje buty chyba przybrały ze 2kg na buta- zaszliśmy do schroniska pod Śnieżnikiem wypiliśmy piwko i dalej w drogę.
I co najważniejsze już powyżej schroniska zaczął się pojawiać pierwszy śnieg a już po jednym kilometrze było go wprawdzie niedużo ale przynajmniej pokrywał prawie wszystko dookoła + lód na drzewach i mgła dawały naprawdę niezły klimat. I tak po chwili zdobyliśmy samego Śnieżnika-no widoków nie było ale niema co narzekać i ruszyliśmy dalej do celu noclegowego jakim była chatka-targałem ze sobą nowy namiocik dwu osobowy o wadze 2,2kg i chciałem go sprawdzić ale jak już doszliśmy do chaty to było już ciemno i nie było za bardzo miejsca pod namiot gdzieś obok wiec swój test bojowy przejdzie już z pewnością w warunkach zimowych.
W chacie już był Paweł super koleś którego mieliśmy okazje poznać właśnie tam. W domku jest piec kaflowy wiec w środku panowała przyjemna temperatura zwłaszcza,że walnąłem się obok niego wiec komfort 120%. I tak pomimo nie przespanej poprzedniej nocy siedzieliśmy dość długo i gadaliśmy o wszystkim i o niczym. I tak minął pierwszy dzień. Bardzo wczesnym rankiem Paweł zawinął skrzydła bo miał wcześnie pociąg do domu a my ze spokojem wstaliśmy o 7 rano zjedliśmy posprzątaliśmy i ruszyliśmy dalej już w stronę auta. Pogoda nie zmieniła się i tak też sobie wędrowaliśmy w stronę schroniska w którym byliśmy poprzedniego dnia tam piwko i dalej w stronę auta nie szlakiem a drogami leśnymi minęliśmy ruiny starej chaty i szczęście chciało,że na kilka chwil chmury się rozwiały i mgła lekko opadła odsłaniając góry dając nam chociaż odrobinę smaku tych widoków które tu są podczas dobrej widoczności.
I tak po kilku godzinach doszliśmy do auta gdzie nie mogąc się oprzeć zdjąłem koszulkę i wlazłem do strumienia się nieco obmyć-0*C to super okazja do zahartowania się i mycia w górskiej rzece ;)
Tak też zakończył się pierwszy wypad w Masyw Śnieżnika ale na pewno nieostatni. Piękne widoki,super las i nareszcie początek zimy :) Już niedługo pojawi się filmik z wypadu a na razie więcej zdjęć TU
Łoziński. Wczesnym rankiem zawitaliśmy do Międzygórza i od razu ruszyliśmy w góry. Z racji,że Gryf dobrze zna ten teren wędrowaliśmy szlakami ale i drogami leśnymi dzięki czemu mogliśmy zobaczyć ten masyw z nieco innej strony. Fakt,że pogoda może niebyła idealna bo przeważały mgły i temperatura przez cały weekend wahała się koło 0*C ale mimo to była całkiem niezła-bo najważniejsze,że nic poza śniegiem nie padało z nieba :) I nie dziwcie się,że na zdjęciach jestem w szortach bo wbrew pozorom sprawdzają się one świetnie(przynajmniej w moim przypadku) w takich warunkach pogodowych i termicznych. Poza tym to nie są zwykłe krótkie spodenki tylko narciarskie-wiem dziwne ale taki jest fakt i z pewnością, pojawi się ich recka. Ale wracając do wypadu wędrowaliśmy tak i muszę przyznać,że ten cały Śnieżnik jest cholernie pofałdowany ale za to jaki ciekawy. Tak wędrując po kamieniach i cholernie lepkim i mało przyjemnym błocie-moje buty chyba przybrały ze 2kg na buta- zaszliśmy do schroniska pod Śnieżnikiem wypiliśmy piwko i dalej w drogę.
I co najważniejsze już powyżej schroniska zaczął się pojawiać pierwszy śnieg a już po jednym kilometrze było go wprawdzie niedużo ale przynajmniej pokrywał prawie wszystko dookoła + lód na drzewach i mgła dawały naprawdę niezły klimat. I tak po chwili zdobyliśmy samego Śnieżnika-no widoków nie było ale niema co narzekać i ruszyliśmy dalej do celu noclegowego jakim była chatka-targałem ze sobą nowy namiocik dwu osobowy o wadze 2,2kg i chciałem go sprawdzić ale jak już doszliśmy do chaty to było już ciemno i nie było za bardzo miejsca pod namiot gdzieś obok wiec swój test bojowy przejdzie już z pewnością w warunkach zimowych.
I tak po kilku godzinach doszliśmy do auta gdzie nie mogąc się oprzeć zdjąłem koszulkę i wlazłem do strumienia się nieco obmyć-0*C to super okazja do zahartowania się i mycia w górskiej rzece ;)
Tak też zakończył się pierwszy wypad w Masyw Śnieżnika ale na pewno nieostatni. Piękne widoki,super las i nareszcie początek zimy :) Już niedługo pojawi się filmik z wypadu a na razie więcej zdjęć TU
Musisz trochę poćwiczyć, bo na ostatnim zdjęciu, słabo wypadłeś :D
OdpowiedzUsuńdzięki :P a zdjęcia podobno nie oddają rzeczywistości ;)
UsuńNie oceniaj ludzi po wyglądzie, bo możesz się kiedyś bardzo mocno zdziwić.
UsuńMedart, za stary jestem by móc się dziwić. A ocenić potrafię, za dużo czasu spędziłem na macie, by ulegać złudzeniom.
Usuńjest ryzyko, że psy się rzucą ;)
OdpowiedzUsuńco tak apetycznie wyglądam ;)
Usuń