Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Bear Grylls - Płonące Anioły

Wracamy po długiej przerwie do działu książek, taki zapiernicz był i tyle tematów, że dosłownie nie było czasu na książki. Ale spokojnie, nadrobimy zaległości w dziale literatury ;)  A nadrabianie zacznijmy od książki Bear Gryllsa pt. Płonące Anioły, dzięki uprzejmości wydawnictwa PASCAL książka krótko po premierze była już na biurku do zrecenzowania.




Jest to druga część przygodowo-kryminalnej powieści Miśka pt. Lot Widmo (tu możecie przeczytać co nieco o niej). Fajną sprawą jest to, że Płonące Anioły można przeczytać zupełnie jako osobną książkę, są nawiązania do poprzedniej części, ale wszystko jest wyjaśnione i można się bez jakichkolwiek utrudnień połapać co i jak. Więc jeśli ktoś nie zna poprzednich przygód łatwo zorientuje się w sytuacji i z pewnością będzie chciał sięgnąć do Lotu Widmo i nadrobić zaległości. Jednak najlepiej od razu zacząć od początku i przeżywać przygody i martwić się o losy świata chronologicznie ;) Jeśli najpierw sięgniecie do Lotu, to z pewnością nie pożałujecie, trzyma w napięciu i pozostawia niedosyt, który zaspokajają Płonące Anioły :)
Wy macie tę dobrą sytuację, że możecie chwycić po drugą część od razu, a ja na premierę z niecierpliwością prawie rok musiałem czekać. To już jest koronny dowód na to, że naprawdę warto sięgnąć po tę pozycję. Wręcz jest to pozycja obowiązkowa.

Co do fabuły, żeby wam nie zdradzać wszystkiego opiszę ją w wielkim skrócie. Grupa komandosów pod przewodnictwem Willa Jagera próbuje ocalić świat przed odbudowaniem się III Rzeszy i apokalips. Muszą też uratować żonę i syna Willa. Głównym wrogiem ładu na świecie jest potomek jednego z czołowych nazistów, który krótko mówiąc ma niezłego pierdolca i chce odbudować "potęgę" Niemiec i wybić 99% populacji przy pomocy wirusa. Nie będę wam zdradzał jakiego, ale jego geneza jest wprost genialna. Idealnie wpisuje się w różne pomysły hitlerowców, które znamy z historii.
Co jak co, ale ta powieść może ze spokojem posłużyć za bazę do super filmu przygodowego. Ilość przeplatających się wątków, akcji, wybuchów i strzelanin, miejsc odwiedzanych przez bohaterów itd. jest naprawdę fascynująca. Momentami czytając Płonące Anioły mamy wrażenie, że to się dzieje naprawdę, to już nie tylko wciąga i zapiera dech w piersiach - to naprawdę kawał dobrej literatury i to nie tylko dla kogoś kto lubi Beara czy survival, ale i dla każdego kto ceni dobrą powieść przygodową, wątki kryminalne, teorie spiskowe, ale i militarkę, gdyż jest tu dużo mniej wstawek survivalowych niż w poprzedniej części, ale za to mamy więcej informacji o broni, pojazdach wojskowych itd. co na pewno docenią  wszyscy taktyczni ;)

Oczywiście musi im się udać pokonać zło, bo przeca dobro zawsze wygrywa, ale czy tym razem też? Tego wam nie zdradzę, musicie sami sięgnąć do Płonących Aniołów i to sprawdzić. 

Na sam koniec dodam tylko, że książka jest napisana mega przyjemnym językiem, dużo wstawek humorystycznych, cięty język, koloryt bohaterów i fascynująca fabuła sprawiają, że naprawdę musicie sięgnąć po ten tytuł. Jest to jedna z tych książek, którą trzeba mieć w biblioteczce. Więc lećcie jutro z rana do księgarni i czytajcie - miłej lektury :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna gr...

Tak na szybkości

B yła mała przerwa w nadawaniu bo był wyjazd  w bory gdzie robiliśmy sporo materiału na bloga i YT - ale już nadrabiamy i ogarniamy co trza i będziemy działać. Na dniach więcej fotek,relacji testów no i długo oczekiwany buszmen na tropie ;) A dziś tak na szybkości kilka fotek z planu zdjęciowego

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpl...