Jak wiadomo przetrwanie to praktycznie w 100% chęć życia. Idealnym przykładem jest Historia Arona Ralstona, który został zmuszony do przerażających rzeczy aby przetrać i wrócić do domu prawie cało. Aby się uratować musiał poświecić rękę, a konkretnie to ją odciąć scyzorykiem! Taki czyn to coś niewyobrażalnego dla przeciętnego człowieka ale On nie miał innego wyjścia. Gdyby tego nie zrobił żywy by nie wyszedł z kanionu.
Całą tą niesamowitą historie świetnie obrazuje film 127 godzin reżyserii Danny'ego Boyle'a(to ten od Slumdoga).
W rolę Arona nieszczęsnego turysty wcielił się James Franco. Który naprawdę świetnie oddał sens tej historii. Można pomyśleć co w tym filmie jest takiego super. Przez 2 godziny oglądamy jak facet któremu głaz przygniótł rękę siedzi i wspomina czy wyobraża sobie swoje życie.Jednak jest to błędne myślenie, to obraz wspaniałej walki o życie. Najlepsze w tym filmie jest studium psychologi przetrwania. Przez cały film widać poszczególne etapy walki,wzloty i upadki. Scena w której amputuje sobie rękę jest świetnie nakręcona. Oglądając te ujęcia można odczuć,że sami tam jesteśmy i nawet,że to my sobie odcinamy rękę. Oczywiście nie jest to jedyna dobra scena bo cały film ma mnóstwo fantastycznych ujęć a widoki pustyni i kanionów są wręcz fantastyczne. Gdyby tego było mało to do świetnych ujęć należy dodać świetną ścieżkę dźwiękową.
Oczywiście udało mu się uratować poświęcając rękę, jednak gdyby nie ludzie spotkani niedaleko od miejsca wypadku pewnie by było kiepsko. Film nie dość,że jest oparty na faktach to bazuje na książce Arona Ralstona o tym samym tytule-tak swoją drogą to muszę ją przeczytać,oczywiście potem wrzucę recke;)
Co najważniejsze, po krótkiej rekonwalescencji nie poddał się, spotkał swoją przyszłą żonę, dalej się wspina ,jeździ na rowerze i walczy. Aron z pewnością jest jedną z tych osób które warto brać za przykład bo jak się mówi DOPÓKI ŻYJESZ,NIGDY NIEMÓW,ŻE TO KONIEC.
Podsumowując 127 Godzin to naprawdę świetny film, nie tylko dla fanów survivalu ale dla każdego lubiącego dobre kino.
Całą tą niesamowitą historie świetnie obrazuje film 127 godzin reżyserii Danny'ego Boyle'a(to ten od Slumdoga).
W rolę Arona nieszczęsnego turysty wcielił się James Franco. Który naprawdę świetnie oddał sens tej historii. Można pomyśleć co w tym filmie jest takiego super. Przez 2 godziny oglądamy jak facet któremu głaz przygniótł rękę siedzi i wspomina czy wyobraża sobie swoje życie.Jednak jest to błędne myślenie, to obraz wspaniałej walki o życie. Najlepsze w tym filmie jest studium psychologi przetrwania. Przez cały film widać poszczególne etapy walki,wzloty i upadki. Scena w której amputuje sobie rękę jest świetnie nakręcona. Oglądając te ujęcia można odczuć,że sami tam jesteśmy i nawet,że to my sobie odcinamy rękę. Oczywiście nie jest to jedyna dobra scena bo cały film ma mnóstwo fantastycznych ujęć a widoki pustyni i kanionów są wręcz fantastyczne. Gdyby tego było mało to do świetnych ujęć należy dodać świetną ścieżkę dźwiękową.
Oczywiście udało mu się uratować poświęcając rękę, jednak gdyby nie ludzie spotkani niedaleko od miejsca wypadku pewnie by było kiepsko. Film nie dość,że jest oparty na faktach to bazuje na książce Arona Ralstona o tym samym tytule-tak swoją drogą to muszę ją przeczytać,oczywiście potem wrzucę recke;)
Co najważniejsze, po krótkiej rekonwalescencji nie poddał się, spotkał swoją przyszłą żonę, dalej się wspina ,jeździ na rowerze i walczy. Aron z pewnością jest jedną z tych osób które warto brać za przykład bo jak się mówi DOPÓKI ŻYJESZ,NIGDY NIEMÓW,ŻE TO KONIEC.
Podsumowując 127 Godzin to naprawdę świetny film, nie tylko dla fanów survivalu ale dla każdego lubiącego dobre kino.
Potrzebowałem drugiego podejścia do tego filmu. Nie da się go obejrzeć na szybko, zagryzając chipsy. Warto jednak poświęcić ten czas, bo film skłania do refleksji pt. "czy znalazłbym w sobie odwagę na taki czyn, czy poddałbym się i..."
OdpowiedzUsuńJest to również świetny przykład tego, że podstawowy zestaw survivalowy należy nosić ze sobą ZAWSZE. Gdyby Aron nie miał ze sobą odpowiednich narzędzi, straciłby szansę na przeżycie...
Zgadzam się w 100% ten film warto obejrzeć kilka razy i dokładnie przestudiować to co się tam wydarzyło.
UsuńFaktycznie 127 godzin jest dowodem,że zawsze trzeba mieć podstawowy szpej przy sobie,który może nam uratować tyłek:)