Ostatnio opisywałem, jak to przy okazji wizyty u rodziców Ani wybraliśmy się do rezerwatu przyrody Perna zajmującego się ochroną Dąbrowy Świetlistej.
A dziś czas na nieco mniej buszmeński typ eksploracji ale to nie znaczy, że mniej interesujący. Mianowicie wybraliśmy się z Anią na penetrację wagonów, lokomotyw wąskotoróki oraz budynków niegdyś wykorzystywanych przez PKP a obecnie stojących i niszczejących.
Warto zauważyć, że Krośniewicki węzeł kolejki wąskotorowej był największym w Polsce, zajmował się zarówno transportem towarowym, ale i przewozem ludzi, były normalnie kursujące składy, rozwożące ludzi do pracy, szkół itd.
Swój początek miała już w 1910, a spora rozbudowa nastąpiła w okresie pierwszej wojny światowej, gdy to Niemcy postanowili rozbudować sieć kolejki i wykorzystać ją do transportu żołnierzy oraz zaopatrzenia na froncie, jednak w 1916 roku front się zmienił i Niemcy już nie mieli kolejki.
Natomiast po wojnie kolejka, zwana przez miejscowych CIUCHAJKĄ, rozpoczęła swój renesans, stała się największym węzłem tego typu, regularne składy i wielkie dochody, sprawiały, że Krośniewice kwitły. Na dowód potęgi tej kolejki starczy spojrzeć jaki duży i wypasiony dworzec wybudowano w latach 60 XX wieku.
Rozwój Ciuchajki trwał aż do nastania gospodarki wolnorynkowej gdzie zaczął królować transport kołowy, jednak kolejka walczyła aż ostatecznie w 2008 roku umarła.
Co ciekawe w latach 90 gdy większość kolejek wąskotorowych w kraju już dawno upadła, to Krośniewicki węzeł umożliwiał przejazd na dystansie 140km!!!
Oczywiście nie można też nie wspomnieć, o fakcie, że większość mieszkańców Krośniewic pracowała bezpośrednio lub pośrednio na wąskotorówce. A wraz z jej upadkiem nastąpiły masowe zwolnienia. Jedyny plus upadku kolejki, że powstało bardzo klimatyczne miejsce do łazęgi.
Wróćmy jednak do relacji, z początku wybraliśmy się z Anią na główną linie torów gdzie stoi trochę wagonów towarowych, osobowych i kilka lokomotyw. Chodząc po tych wagonach doceniłem mocne wojskowe buty i wytrzymałość kurtki Carhartta które mimo przytarć, ostrych krawędzi wystających gwoździ, szkła itd. chroniły idealnie. Nawet śladu na nich nie ma, po kontakcie z tym całym złem, dlatego warto wyposażyć się w mocną odzież przed ruszeniem na urbex.
Składy po których wędrowaliśmy są w opłakanym stanie, jedna wielka rdza, wykradzione co się dało, zniszczone, przegniłe - jedna wielka kupa złomu. Widać, że co niektóre wagony są zaanektowane przez bezdomnych, lub żulów jako miejsce spotkań towarzyskich :P
Przeszliśmy tak cały skład i skończyliśmy ten fragment eksploracji na stacji.
Następnie udaliśmy się do najciekawszego miejsca, mianowicie centrum Ciuchajki gdzie zlokalizowane były biura, stolarnie, magazyny, odlewnie, mechanik itd. Pomiędzy tymi wszystkimi obiektami mogliśmy podziwiać najlepiej zachowane wagony, fakt parowozy równie zniszczone co na głównym torze ale wagony, ładne, nie zniszczone, niektóre jak gotowe do ruszenia.
Wędrując między wagonami docieramy do długiego niskiego budynku gdzie były ulokowane różne warsztaty, wszystko pozamykane na kłódki i zamki, okna pozabijane deskami, albo zaspawane, ale jedne ku naszej uciesze były otwarte, mała luka, że plecak trzeba było zdjąć by się dostać do środka, ale bez wielkich perypetii znaleźliśmy się w kuźni. Mega klimatyczne miejsce, prasy, wielkie kowadła, paleniska - młotki no raj dla nożorobów itd. ;)
Po schodkach weszliśmy do małego pomieszczenia po schodkach gdzie było mnóstwo dokumentów o najróżniejszych sprawach, zużycia paliwa, różnych chemikaliów, zezwolenia na wyjazd itd. Nawet legitymacje znaleźliśmy, niestety była zniszczona, że nie udało się jej odczytać.
Po wyjściu z kuźni podeszliśmy do budynku naprzeciw, niestety, całkiem zaspawane okna, i zamknięte bramy na 3 spusty. A w środku perełki, bo lokomotywy, w stanie idealnym i co jeszcze lepsze parowóz praktycznie gotowy do jazdy.
Wejść do środka nie weszliśmy, ale jakieś fotki przez dziury w drzwiach czy oknie dało radę zrobić.
Następnie udaliśmy się do rozdzielni, i przechodząc dalej koło kilku opuszczonych budynków mijamy parę wagonów i wychodzimy z terenu kolejki. I tak też kończy się ta urbexowa łazęga po Krośniewickiej Magistrali Kolejki Wąskotorowej. Mega klimat, ciekawa historia jednak szkoda, że te cacka stoją i niszczeją, jednak by odbudować chociaż fragment Ciuchajki potrzeba milionów, a chętnych na to jak nie było tak nie ma. A z pewnością byłby to super produkt turystyczny.
A już za kilka dni nowy Buszmen na Tropie gdzie będzie zarówno rezerwat jak i ten cały kolejkowy urbex i kilka dodatkowych atrakcji ;)
A dziś czas na nieco mniej buszmeński typ eksploracji ale to nie znaczy, że mniej interesujący. Mianowicie wybraliśmy się z Anią na penetrację wagonów, lokomotyw wąskotoróki oraz budynków niegdyś wykorzystywanych przez PKP a obecnie stojących i niszczejących.
Warto zauważyć, że Krośniewicki węzeł kolejki wąskotorowej był największym w Polsce, zajmował się zarówno transportem towarowym, ale i przewozem ludzi, były normalnie kursujące składy, rozwożące ludzi do pracy, szkół itd.
Swój początek miała już w 1910, a spora rozbudowa nastąpiła w okresie pierwszej wojny światowej, gdy to Niemcy postanowili rozbudować sieć kolejki i wykorzystać ją do transportu żołnierzy oraz zaopatrzenia na froncie, jednak w 1916 roku front się zmienił i Niemcy już nie mieli kolejki.
Natomiast po wojnie kolejka, zwana przez miejscowych CIUCHAJKĄ, rozpoczęła swój renesans, stała się największym węzłem tego typu, regularne składy i wielkie dochody, sprawiały, że Krośniewice kwitły. Na dowód potęgi tej kolejki starczy spojrzeć jaki duży i wypasiony dworzec wybudowano w latach 60 XX wieku.
Rozwój Ciuchajki trwał aż do nastania gospodarki wolnorynkowej gdzie zaczął królować transport kołowy, jednak kolejka walczyła aż ostatecznie w 2008 roku umarła.
Co ciekawe w latach 90 gdy większość kolejek wąskotorowych w kraju już dawno upadła, to Krośniewicki węzeł umożliwiał przejazd na dystansie 140km!!!
Oczywiście nie można też nie wspomnieć, o fakcie, że większość mieszkańców Krośniewic pracowała bezpośrednio lub pośrednio na wąskotorówce. A wraz z jej upadkiem nastąpiły masowe zwolnienia. Jedyny plus upadku kolejki, że powstało bardzo klimatyczne miejsce do łazęgi.
Wróćmy jednak do relacji, z początku wybraliśmy się z Anią na główną linie torów gdzie stoi trochę wagonów towarowych, osobowych i kilka lokomotyw. Chodząc po tych wagonach doceniłem mocne wojskowe buty i wytrzymałość kurtki Carhartta które mimo przytarć, ostrych krawędzi wystających gwoździ, szkła itd. chroniły idealnie. Nawet śladu na nich nie ma, po kontakcie z tym całym złem, dlatego warto wyposażyć się w mocną odzież przed ruszeniem na urbex.
Składy po których wędrowaliśmy są w opłakanym stanie, jedna wielka rdza, wykradzione co się dało, zniszczone, przegniłe - jedna wielka kupa złomu. Widać, że co niektóre wagony są zaanektowane przez bezdomnych, lub żulów jako miejsce spotkań towarzyskich :P
Przeszliśmy tak cały skład i skończyliśmy ten fragment eksploracji na stacji.
Następnie udaliśmy się do najciekawszego miejsca, mianowicie centrum Ciuchajki gdzie zlokalizowane były biura, stolarnie, magazyny, odlewnie, mechanik itd. Pomiędzy tymi wszystkimi obiektami mogliśmy podziwiać najlepiej zachowane wagony, fakt parowozy równie zniszczone co na głównym torze ale wagony, ładne, nie zniszczone, niektóre jak gotowe do ruszenia.
Wędrując między wagonami docieramy do długiego niskiego budynku gdzie były ulokowane różne warsztaty, wszystko pozamykane na kłódki i zamki, okna pozabijane deskami, albo zaspawane, ale jedne ku naszej uciesze były otwarte, mała luka, że plecak trzeba było zdjąć by się dostać do środka, ale bez wielkich perypetii znaleźliśmy się w kuźni. Mega klimatyczne miejsce, prasy, wielkie kowadła, paleniska - młotki no raj dla nożorobów itd. ;)
Po schodkach weszliśmy do małego pomieszczenia po schodkach gdzie było mnóstwo dokumentów o najróżniejszych sprawach, zużycia paliwa, różnych chemikaliów, zezwolenia na wyjazd itd. Nawet legitymacje znaleźliśmy, niestety była zniszczona, że nie udało się jej odczytać.
Po wyjściu z kuźni podeszliśmy do budynku naprzeciw, niestety, całkiem zaspawane okna, i zamknięte bramy na 3 spusty. A w środku perełki, bo lokomotywy, w stanie idealnym i co jeszcze lepsze parowóz praktycznie gotowy do jazdy.
Wejść do środka nie weszliśmy, ale jakieś fotki przez dziury w drzwiach czy oknie dało radę zrobić.
Następnie udaliśmy się do rozdzielni, i przechodząc dalej koło kilku opuszczonych budynków mijamy parę wagonów i wychodzimy z terenu kolejki. I tak też kończy się ta urbexowa łazęga po Krośniewickiej Magistrali Kolejki Wąskotorowej. Mega klimat, ciekawa historia jednak szkoda, że te cacka stoją i niszczeją, jednak by odbudować chociaż fragment Ciuchajki potrzeba milionów, a chętnych na to jak nie było tak nie ma. A z pewnością byłby to super produkt turystyczny.
A już za kilka dni nowy Buszmen na Tropie gdzie będzie zarówno rezerwat jak i ten cały kolejkowy urbex i kilka dodatkowych atrakcji ;)
Fajna miejscówka. Ta zamknięta hala jest mega.
OdpowiedzUsuńJa mam do niej dostęp , przyjedźcie to pokaże
OdpowiedzUsuńPołowę dzieciństwa tam spędziłam, tata pracował :) masz dostęp przez klucze od Waldka? Następnym razem, jak będziemy u rodziców, chcemy więcej tam połazić, dla mnie to multum wspomnień.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń