Ostatni weekend a nawet nieco więcej, bo już od czwartku przebywaliśmy z Anią w centrum polski w Krośniewicach u jej rodziców. Kręcąc kolejnego BUSZMEN NA TROPIE postanowiliśmy udać się do lasku zwanego Perna. Dosłownie Lasku bo wielki to on nie jest, ale mimo to niezwykle ciekawy, gdyż na jego terenie mamy rezerwat Dąbrowy Świetlistej, który poza byciem rezerwatem jest również Obszarem Natura 2000.
A co to ta cała Dąbrowa Świetlista?
Już wyjaśniam, mianowicie jest to niezwykle rzadki ale i jednocześnie nie naturalny twór. Dąbrowa świetlista to specyficzny typ lasu w większości tworzonego przez dąb bezszypułkowy rosnący dość rzadko, przez co dno lasu jest bardzo dobrze nasłonecznione. A w efekcie dużej dawki słońca runo leśne ma możliwość pięknego rozwoju i właśnie w Dąbrowie Świetlistej najcenniejsze jest to runo w którym występują niezwykle rzadkie i cenne gatunki, takie jak:
kruszczyk szerokolistny, lilia złotogłów, naparstnica zwyczajna, wawrzynek wilczełyko, turzyca pagórkowata, dziurawiec skąpo listny, oman szorstki i wiele innych.
Ogółem rzecz biorąc na terenie tego rezerwatu występuje prawie 200 gatunków roślin naczyniowych i aż 13 różnych gatunków mchów. Prawda, że imponujące liczny?
Niestety z racji pory roku nie było nam dane oglądać tych roślinek, jednak nic straconego bo nie raz jeszcze tam będziemy.
Natomiast sama Dąbrowa Świetlista jak pisałem nie jest naturalnym tworem, gdyż jest wynikiem działalności ludzkiej polegającej na wypasie zwierząt gospodarskich w lasach. Np. krowa z obory do lasu i wyjadała różne roślinki, przez co las jest dość przerzedzany, drzewa rosną w pewnej odległości, dzięki czemu jak już wspominałem wyżej na dno lasu dociera dużo światła. Dodatkowym czynnikiem powodującym powstanie Dąbrowy Świetlistej były takie czynności ludzi jak zbieranie żołędzi, wykaszanie runa, czy wygrabianie ściółki.
Taki typ lasu był typowy dla Polski centralnej jak i wschodniej, a Perna właśnie leży +/- w samiuśkim centrum kraju.
Po II wojnie światowej zakazano procesu wypasania zwierząt w lasach, przez co dąbrowy zaczęły zarastać i gęstnieć, co utrudniło życie roślinom światłolubnym, przez co zaczęły zanikać. Tradycja tej działalności (wypas itd.) zachowała się jedynie w kilku miejscach w Polsce. Natomiast by forma tego lasu była nadal obecna niezbędne jest dalsze wypasanie zwierząt hodowlanych.
Już na początku XIX wieku w kraju nie było więcej jak 200h tego typu lasów!!!!!! A Perna ma 40,13ha więc jest jednym z największych jeśli nie największym rezerwatem takiego typu lasu.
Co ciekawe Dąbrowa Świetlista jest uznawana za najcenniejszy i najbogatszy florystycznie polski typ lasu i jednocześnie chroniony prze UE w ramach projektu NATURA 2000.
Po około godzinie wyszliśmy z rezerwatu i udaliśmy się w dalszą penetrację lasu. Chwila popasu, gorąca czekolada na pniaku i patrze, na drodze sarny. Ale daleko, z 60 metrów może nawet lepiej. Więc pomalutku tylko z aparatem, w cieniu drzew i oświetlony od tyłu słońcem podchodzę, kilkanaście metrów kilka fotek, sarny stoją jak stały. To idę dalej, kilka kroków i kolejne fotki, a one stoją, idę dalej i dalej i udało się naprawdę blisko podejść i zrobić fajne zdjęcia, zresztą sami zobaczcie ;)
Po tym jak sarny poszły w las ruszyliśmy z Anią w dalszą wędrówkę, maszerując duktem leśnym kolejna sarna nam wyskoczyła. Co najlepsze ja jej nie zauważyłem a Ania jak na rasową Buszmenkę przystało od razu: "patrz sarna". Niestety nie zdążyłem jej zrobić ostrego zdjęcia, ale co zobaczyliśmy to zobaczyliśmy, sarnę w locie ;) Kilkaset metrów i odbijamy w prawo, po chwili z lasu wybiega nam zając i leci na złamanie karku wzdłuż drogi.
Zając poleciał gdzieś w las a my drogą odbijamy tym razem w lewo, i tu po kilku metrach Dzięcioł czarny, piękny wielki czarny ptaszor z czerwoną czapeczką lśniącą w słońcu. Widok piękny niestety był w tak gęstym lesie, że nie dało rady zrobić mu fotki, jednak często nawet fajniej zobaczyć coś, niż pstryknąć zdjęcie, bo co zapamiętamy to nasze na zawsze.
Po kilkunastu minutach dochodzimy do leśnej klasy, gdzie Ania za czasów swojej edukacji szkolnej miała organizowane ogniska i różne przyrodnicze zajęcia. Tu widoczek na piękny stawik, małe polowanie i zarazem zabawa w ciuciubabkę z rudzikiem.
Rozstawiam statyw i robimy sobie kilka zdjęć i w dalszą drogę, tym razem już powrotną, ale wybieramy inny, mniej przetarty dukcik. I tu po paru metrach kupa piór, widać, że coś tu ostro walczyło o życie i możliwe, że nie wyszło z tej batalii cało.
Po chwili rozmyślań co to było stwierdziliśmy, że najprawdopodobniej bażant i tak też po powrocie do domu sprawdziliśmy, że faktycznie jakiś bażant tu zdrowo oberwał. Idąc dalej, znów Ania wypatrzyła sarny przelatujące obok nas, a ja jak ślepy nic nie widziałem, no ale nie ma co płakać jeszcze nie raz zobaczymy sarny podczas niejednego buszowania. wędrujemy dalej i po kilku kilometrach dochodzimy już do asfaltowej drogi. I tu już można powiedzieć, nic ciekawego zdążyć się nie może bo cóż takiego fajnego jest w wędrówce drogą po poboczu. I już przy samych Krośniewicach przechodziliśmy koło starych budynków (chyba stajnia) i widzę bażanta, piękny duży ptak, ale drań w krzakach siedzi i dupa ze złapaniem ostrości. Ale on na nasze szczęście biegnie i wzbija się, jednak znów pech chciał, że startował pod słońce i aparat nie był wstanie go złapać i ptaszysko odleciało gdzieś w pole, jednak dla oka był to piękny widok - czarna sylwetka bażanta na tle żółtej tarczy słońca, widok który zapadnie na długo w naszej pamięci.
I po kilkunastu minutach dotarliśmy do Babci Ani na obiadek i tak też kończy się ten wypad do lasu i zarazem ta relacja. Przeszliśmy cały rezerwat, praktycznie cały las i widzieliśmy sporo zwierzyny, niby mały niepozorny lasek, a ile atrakcji więc doceniajmy każde zakrzaczenie ;)
A za kilka dni kolejna relacja z Krośniewic, ale tym razem z urbexu, a za jakiś czas filmik z tych naszych łazęg przy okazji odwiedzin u teściów :)
I taka zachęta na kolejną relację ;)
PS. Zachęcamy do odwiedzania fanpaga, tam relację z wszelkich wyjazdów w miarę możliwości prowadzimy na żywo ;)
https://web.facebook.com/KonradBuszaBuszmen/?fref=ts
A co to ta cała Dąbrowa Świetlista?
Już wyjaśniam, mianowicie jest to niezwykle rzadki ale i jednocześnie nie naturalny twór. Dąbrowa świetlista to specyficzny typ lasu w większości tworzonego przez dąb bezszypułkowy rosnący dość rzadko, przez co dno lasu jest bardzo dobrze nasłonecznione. A w efekcie dużej dawki słońca runo leśne ma możliwość pięknego rozwoju i właśnie w Dąbrowie Świetlistej najcenniejsze jest to runo w którym występują niezwykle rzadkie i cenne gatunki, takie jak:
kruszczyk szerokolistny, lilia złotogłów, naparstnica zwyczajna, wawrzynek wilczełyko, turzyca pagórkowata, dziurawiec skąpo listny, oman szorstki i wiele innych.
Ogółem rzecz biorąc na terenie tego rezerwatu występuje prawie 200 gatunków roślin naczyniowych i aż 13 różnych gatunków mchów. Prawda, że imponujące liczny?
Niestety z racji pory roku nie było nam dane oglądać tych roślinek, jednak nic straconego bo nie raz jeszcze tam będziemy.
Natomiast sama Dąbrowa Świetlista jak pisałem nie jest naturalnym tworem, gdyż jest wynikiem działalności ludzkiej polegającej na wypasie zwierząt gospodarskich w lasach. Np. krowa z obory do lasu i wyjadała różne roślinki, przez co las jest dość przerzedzany, drzewa rosną w pewnej odległości, dzięki czemu jak już wspominałem wyżej na dno lasu dociera dużo światła. Dodatkowym czynnikiem powodującym powstanie Dąbrowy Świetlistej były takie czynności ludzi jak zbieranie żołędzi, wykaszanie runa, czy wygrabianie ściółki.
Taki typ lasu był typowy dla Polski centralnej jak i wschodniej, a Perna właśnie leży +/- w samiuśkim centrum kraju.
Po II wojnie światowej zakazano procesu wypasania zwierząt w lasach, przez co dąbrowy zaczęły zarastać i gęstnieć, co utrudniło życie roślinom światłolubnym, przez co zaczęły zanikać. Tradycja tej działalności (wypas itd.) zachowała się jedynie w kilku miejscach w Polsce. Natomiast by forma tego lasu była nadal obecna niezbędne jest dalsze wypasanie zwierząt hodowlanych.
Już na początku XIX wieku w kraju nie było więcej jak 200h tego typu lasów!!!!!! A Perna ma 40,13ha więc jest jednym z największych jeśli nie największym rezerwatem takiego typu lasu.
Co ciekawe Dąbrowa Świetlista jest uznawana za najcenniejszy i najbogatszy florystycznie polski typ lasu i jednocześnie chroniony prze UE w ramach projektu NATURA 2000.
Po około godzinie wyszliśmy z rezerwatu i udaliśmy się w dalszą penetrację lasu. Chwila popasu, gorąca czekolada na pniaku i patrze, na drodze sarny. Ale daleko, z 60 metrów może nawet lepiej. Więc pomalutku tylko z aparatem, w cieniu drzew i oświetlony od tyłu słońcem podchodzę, kilkanaście metrów kilka fotek, sarny stoją jak stały. To idę dalej, kilka kroków i kolejne fotki, a one stoją, idę dalej i dalej i udało się naprawdę blisko podejść i zrobić fajne zdjęcia, zresztą sami zobaczcie ;)
Po tym jak sarny poszły w las ruszyliśmy z Anią w dalszą wędrówkę, maszerując duktem leśnym kolejna sarna nam wyskoczyła. Co najlepsze ja jej nie zauważyłem a Ania jak na rasową Buszmenkę przystało od razu: "patrz sarna". Niestety nie zdążyłem jej zrobić ostrego zdjęcia, ale co zobaczyliśmy to zobaczyliśmy, sarnę w locie ;) Kilkaset metrów i odbijamy w prawo, po chwili z lasu wybiega nam zając i leci na złamanie karku wzdłuż drogi.
Zając poleciał gdzieś w las a my drogą odbijamy tym razem w lewo, i tu po kilku metrach Dzięcioł czarny, piękny wielki czarny ptaszor z czerwoną czapeczką lśniącą w słońcu. Widok piękny niestety był w tak gęstym lesie, że nie dało rady zrobić mu fotki, jednak często nawet fajniej zobaczyć coś, niż pstryknąć zdjęcie, bo co zapamiętamy to nasze na zawsze.
Po kilkunastu minutach dochodzimy do leśnej klasy, gdzie Ania za czasów swojej edukacji szkolnej miała organizowane ogniska i różne przyrodnicze zajęcia. Tu widoczek na piękny stawik, małe polowanie i zarazem zabawa w ciuciubabkę z rudzikiem.
Rozstawiam statyw i robimy sobie kilka zdjęć i w dalszą drogę, tym razem już powrotną, ale wybieramy inny, mniej przetarty dukcik. I tu po paru metrach kupa piór, widać, że coś tu ostro walczyło o życie i możliwe, że nie wyszło z tej batalii cało.
Po chwili rozmyślań co to było stwierdziliśmy, że najprawdopodobniej bażant i tak też po powrocie do domu sprawdziliśmy, że faktycznie jakiś bażant tu zdrowo oberwał. Idąc dalej, znów Ania wypatrzyła sarny przelatujące obok nas, a ja jak ślepy nic nie widziałem, no ale nie ma co płakać jeszcze nie raz zobaczymy sarny podczas niejednego buszowania. wędrujemy dalej i po kilku kilometrach dochodzimy już do asfaltowej drogi. I tu już można powiedzieć, nic ciekawego zdążyć się nie może bo cóż takiego fajnego jest w wędrówce drogą po poboczu. I już przy samych Krośniewicach przechodziliśmy koło starych budynków (chyba stajnia) i widzę bażanta, piękny duży ptak, ale drań w krzakach siedzi i dupa ze złapaniem ostrości. Ale on na nasze szczęście biegnie i wzbija się, jednak znów pech chciał, że startował pod słońce i aparat nie był wstanie go złapać i ptaszysko odleciało gdzieś w pole, jednak dla oka był to piękny widok - czarna sylwetka bażanta na tle żółtej tarczy słońca, widok który zapadnie na długo w naszej pamięci.
I po kilkunastu minutach dotarliśmy do Babci Ani na obiadek i tak też kończy się ten wypad do lasu i zarazem ta relacja. Przeszliśmy cały rezerwat, praktycznie cały las i widzieliśmy sporo zwierzyny, niby mały niepozorny lasek, a ile atrakcji więc doceniajmy każde zakrzaczenie ;)
A za kilka dni kolejna relacja z Krośniewic, ale tym razem z urbexu, a za jakiś czas filmik z tych naszych łazęg przy okazji odwiedzin u teściów :)
I taka zachęta na kolejną relację ;)
PS. Zachęcamy do odwiedzania fanpaga, tam relację z wszelkich wyjazdów w miarę możliwości prowadzimy na żywo ;)
https://web.facebook.com/KonradBuszaBuszmen/?fref=ts
Komentarze
Prześlij komentarz