Jakiś czas temu dostałem do testów od e-militaria.pl kurtkę helikona model Wolfhound. Jest to jak podaje producent najlżejszy sweter z syntetycznego puchu dostępny na chwilę obecną na rynku. Waży zaledwie 400g!! Oczywiście poza niską wagą ma świetne zdolności kompresyjne, dobrze zwinięty zajmuje naprawdę mało miejsca. W zestawie dodano pokrowiec (worek) na kurtkę, jest on jednak dość duży, przez co nie kompresuje Wolfhounda w 100% jego możliwości.
Pomimo niskiej wagi i genialnej kompresyjności zapewnia przyzwoite parametry termiczne, a to dzięki wypełnieniu izolacją Climashield Apex (67g/m2). Co ważne nawet w przypadku zamoknięcia, ocieplina będzie nas grzała.
Do tego o nasze ciepło walczy zewnętrzny materiał chroniący przed wiatrem i deszczem. Fakt, że kurtka membrany nie ma, ale jest na tyle dobrze zaimpregnowana, że wytrzymała całkiem mocną mżawkę , tak samo śnieg jej nie jest straszny.
Według producenta kurtka jest przeznaczona do użytku jako warstwa docieplająca (czyli zamiast polara, swetra itd.) pod jakąś kurtkę zewnętrzną, lub jako warstwa zewnętrzna. Zarówno w jednej i drugiej roli sprawdza się świetnie. W połączeniu z lekko ocieploną koszulą carhartta daje komfort przy temperaturach poniżej -8/-10*C.
Natomiast jako podstawowa kurtka świetnie sprawdza się w temperaturach około zera stopni. Gdy mamy pod nią zwykłą koszulkę i koszulę, to ze spokojem komfortowo możemy działać w temperaturach nawet do tych -8/-10*C. Natomiast gdy pod Wolfhounda założymy tylko t-shirt to od -3* do + 10*C możemy w niej wędrować. A w temperaturach zero i w górę nawet gdy jesteśmy w bezruchu jest nam ciepło i przyjemnie. Oczywiście należy pamiętać, że odczucia termiczne są bardzo indywidualną sprawą, ja do zmarzluchów nie należę więc jest mi w niej ciepło, ale z pewnością niejedna osoba może przy wyżej podanych temperaturach odczuwać lekkie wychłodzenie. Jednak przy użyciu dobrego kompletu termo pod nią będziemy dobrze zabezpieczeni przed chłodem.
Poza właściwościami termicznymi świetnie oddycha, używana przy różnych aktywnościach, od marszu z plecakiem, poprzez zwykłe codzienne noszenie w mieście oraz jazdę na rowerze, jazdę autem a nawet w biegu zapewnia odpowiednią i naprawdę przyzwoitą oddychalność. Oczywiście plecy pod plecakiem są mokre tak samo miejsca gdzie przebiegają paski, szelki itd , ale w pozostałych sektorach proces odparowywania jest naprawdę dobry. Na oddychalność wpływa również zastosowani specjalnych wstawek pod pachami z przewiewnego, cienkiego i rozciągliwego materiału. Przewiewny i cienki sprawiają, że nadmiar ciepła i wilgoci ma ułatwioną drogę, dzięki czemu sprawniej kurtka wolfhound oddycha. Natomiast dzięki rozciągliwości nie krępuje ani nie utrudnia ruchów ręką w dosłownie każdej płaszczyźnie.
Dodatkowo na komfort użytkowania wpływa dość duża ilość kieszeni. Mianowicie mamy dwie zewnętrzne u dołu, klasyczne położenie kieszeni w kurtce, dość pojemne - zmieścimy w nich, rękawiczki, buffa, jakiś nóż, czy toola. Co istotne kieszenie te wyściełane są polarem, dzięki czemu możemy dogrzać zmarznięte dłonie, gdy akurat nie mamy rękawiczek, lub mimo nich dalej nam zimno. Dodatkowo mamy jedną zewnętrzną na klatce piersiowej, zamykaną na zamek pod kątem, również pojemna, idealna na telefon, itd. Ja osobiście bardzo ją doceniłem podczas fotografii, wygodnie można jedną ręką odpiąć i szybko schować dekielek od obiektywu, jakiś filtr itd.
Mamy też jedną wewnętrzną, na klatce piersiowej, również dość pojemna, ze spokojem wsadzimy tam portfel i coś jeszcze.
Wszystkie kieszenie są zapinane na zamki błyskawiczne renomowanej firmy YKK, tak samo główny zamek, który ponadto ma listwę termiczną, chroniącą przed przewiewaniem. Chodzą płynnie i nie mają tendencji do wcinania, zacinania itd. Naprawdę dopracowany ten wolfhound.
Jak to przystało na taktyczny ciuch, na ramieniu mamy rzep na jakąś naszywkę.
Ale żeby nie było, tak słodko i cudnie, niestety ten ocieplacz ma też kilka wad. Fakt, że nie są one jakieś wielkie ale mimo wszystko są.
Pierwszą z nich jest szeroki kołnierz, fakt wyściełany polarkiem, więc miły i przyjemny. Jednak przy silnym wietrze wiatr wchodzi i śmiga jak chce pod kurtką. Duża wada, gdyż całe ciepło nam wywiewa, fakt, że starczy założyć chustę, szalik i problem znika, ale starczyło by zastosować ściągacz w kołnierzu lub go podnieść i już by problem zniknął.
Inną wadą i jak dla mnie większą niż to podwiewanie są mankiety. Mianowicie brak regulacji mankietów to jedno, ale najgorsze jest to, że zastosowano bardzo ściągliwy materiał, przez co mankiet się dopasowuje do nadgarstka, no niby wszystko ładnie pięknie, nie przewiewa, ciepło nie ucieka itd. Ale jak to wiadomo gdy pracujemy w obozie, coś niesiemy, podnosimy,sięgamy itd. spod mankietu wyjdzie bransoleta, zegarek i co tam na ręce się nosi. A gdy chcemy zdjąć Wolfhounda od e-militaria musimy nieźle się namęczyć i nagibać, by przecisnąć rękę przez mankiet, dosłownie czasem lepiej zdjąć zegarek niż męczyć się z tym materiałem. Fakt, że jest bardzo mocny, nie przedziera się i nie rozciąga, elastyczność na najwyższym poziomie. Oczywiście na użyteczność kurtki to nie wypływa, tak samo na jej właściwości, jednak znacznie ogranicza komfort.
Podsumowując kurtka helikona Wolfhound od e-militaria jest naprawdę godna uwagi, mocna, ciepła, lekka i mała po spakowaniu, chroni przed wiatrem i lekkim deszczem. Do tego wygodna i przemyślana, posiada sporo kieszeni więc można powiedzieć, że jest dość ładowna. Wykonanie na najwyższym poziomie, wszystkie szwy starannie obszyte, zakończone itd. Fakt, że ma 2 wady ale nie są one jakieś wielkie, chociaż ta jedna mnie mocno wpieniała z początku, ale z czasem się przyzwyczaiłem i liczę, że się rozciągnie ten mankiet. I fakt, że tania nie jest, kosztuje 399zł. A czy warto? Musicie ocenić sami, rynek demobilowych ocieplaczy jest dość spory, są często mniej przemyślane, brzydsze itd. ale i tańsze, a co wybierzecie zależy już od was ;)
Pomimo niskiej wagi i genialnej kompresyjności zapewnia przyzwoite parametry termiczne, a to dzięki wypełnieniu izolacją Climashield Apex (67g/m2). Co ważne nawet w przypadku zamoknięcia, ocieplina będzie nas grzała.
Do tego o nasze ciepło walczy zewnętrzny materiał chroniący przed wiatrem i deszczem. Fakt, że kurtka membrany nie ma, ale jest na tyle dobrze zaimpregnowana, że wytrzymała całkiem mocną mżawkę , tak samo śnieg jej nie jest straszny.
Według producenta kurtka jest przeznaczona do użytku jako warstwa docieplająca (czyli zamiast polara, swetra itd.) pod jakąś kurtkę zewnętrzną, lub jako warstwa zewnętrzna. Zarówno w jednej i drugiej roli sprawdza się świetnie. W połączeniu z lekko ocieploną koszulą carhartta daje komfort przy temperaturach poniżej -8/-10*C.
Natomiast jako podstawowa kurtka świetnie sprawdza się w temperaturach około zera stopni. Gdy mamy pod nią zwykłą koszulkę i koszulę, to ze spokojem komfortowo możemy działać w temperaturach nawet do tych -8/-10*C. Natomiast gdy pod Wolfhounda założymy tylko t-shirt to od -3* do + 10*C możemy w niej wędrować. A w temperaturach zero i w górę nawet gdy jesteśmy w bezruchu jest nam ciepło i przyjemnie. Oczywiście należy pamiętać, że odczucia termiczne są bardzo indywidualną sprawą, ja do zmarzluchów nie należę więc jest mi w niej ciepło, ale z pewnością niejedna osoba może przy wyżej podanych temperaturach odczuwać lekkie wychłodzenie. Jednak przy użyciu dobrego kompletu termo pod nią będziemy dobrze zabezpieczeni przed chłodem.
Poza właściwościami termicznymi świetnie oddycha, używana przy różnych aktywnościach, od marszu z plecakiem, poprzez zwykłe codzienne noszenie w mieście oraz jazdę na rowerze, jazdę autem a nawet w biegu zapewnia odpowiednią i naprawdę przyzwoitą oddychalność. Oczywiście plecy pod plecakiem są mokre tak samo miejsca gdzie przebiegają paski, szelki itd , ale w pozostałych sektorach proces odparowywania jest naprawdę dobry. Na oddychalność wpływa również zastosowani specjalnych wstawek pod pachami z przewiewnego, cienkiego i rozciągliwego materiału. Przewiewny i cienki sprawiają, że nadmiar ciepła i wilgoci ma ułatwioną drogę, dzięki czemu sprawniej kurtka wolfhound oddycha. Natomiast dzięki rozciągliwości nie krępuje ani nie utrudnia ruchów ręką w dosłownie każdej płaszczyźnie.
Dodatkowo na komfort użytkowania wpływa dość duża ilość kieszeni. Mianowicie mamy dwie zewnętrzne u dołu, klasyczne położenie kieszeni w kurtce, dość pojemne - zmieścimy w nich, rękawiczki, buffa, jakiś nóż, czy toola. Co istotne kieszenie te wyściełane są polarem, dzięki czemu możemy dogrzać zmarznięte dłonie, gdy akurat nie mamy rękawiczek, lub mimo nich dalej nam zimno. Dodatkowo mamy jedną zewnętrzną na klatce piersiowej, zamykaną na zamek pod kątem, również pojemna, idealna na telefon, itd. Ja osobiście bardzo ją doceniłem podczas fotografii, wygodnie można jedną ręką odpiąć i szybko schować dekielek od obiektywu, jakiś filtr itd.
Mamy też jedną wewnętrzną, na klatce piersiowej, również dość pojemna, ze spokojem wsadzimy tam portfel i coś jeszcze.
Wszystkie kieszenie są zapinane na zamki błyskawiczne renomowanej firmy YKK, tak samo główny zamek, który ponadto ma listwę termiczną, chroniącą przed przewiewaniem. Chodzą płynnie i nie mają tendencji do wcinania, zacinania itd. Naprawdę dopracowany ten wolfhound.
Jak to przystało na taktyczny ciuch, na ramieniu mamy rzep na jakąś naszywkę.
Ale żeby nie było, tak słodko i cudnie, niestety ten ocieplacz ma też kilka wad. Fakt, że nie są one jakieś wielkie ale mimo wszystko są.
Pierwszą z nich jest szeroki kołnierz, fakt wyściełany polarkiem, więc miły i przyjemny. Jednak przy silnym wietrze wiatr wchodzi i śmiga jak chce pod kurtką. Duża wada, gdyż całe ciepło nam wywiewa, fakt, że starczy założyć chustę, szalik i problem znika, ale starczyło by zastosować ściągacz w kołnierzu lub go podnieść i już by problem zniknął.
Inną wadą i jak dla mnie większą niż to podwiewanie są mankiety. Mianowicie brak regulacji mankietów to jedno, ale najgorsze jest to, że zastosowano bardzo ściągliwy materiał, przez co mankiet się dopasowuje do nadgarstka, no niby wszystko ładnie pięknie, nie przewiewa, ciepło nie ucieka itd. Ale jak to wiadomo gdy pracujemy w obozie, coś niesiemy, podnosimy,sięgamy itd. spod mankietu wyjdzie bransoleta, zegarek i co tam na ręce się nosi. A gdy chcemy zdjąć Wolfhounda od e-militaria musimy nieźle się namęczyć i nagibać, by przecisnąć rękę przez mankiet, dosłownie czasem lepiej zdjąć zegarek niż męczyć się z tym materiałem. Fakt, że jest bardzo mocny, nie przedziera się i nie rozciąga, elastyczność na najwyższym poziomie. Oczywiście na użyteczność kurtki to nie wypływa, tak samo na jej właściwości, jednak znacznie ogranicza komfort.
Podsumowując kurtka helikona Wolfhound od e-militaria jest naprawdę godna uwagi, mocna, ciepła, lekka i mała po spakowaniu, chroni przed wiatrem i lekkim deszczem. Do tego wygodna i przemyślana, posiada sporo kieszeni więc można powiedzieć, że jest dość ładowna. Wykonanie na najwyższym poziomie, wszystkie szwy starannie obszyte, zakończone itd. Fakt, że ma 2 wady ale nie są one jakieś wielkie, chociaż ta jedna mnie mocno wpieniała z początku, ale z czasem się przyzwyczaiłem i liczę, że się rozciągnie ten mankiet. I fakt, że tania nie jest, kosztuje 399zł. A czy warto? Musicie ocenić sami, rynek demobilowych ocieplaczy jest dość spory, są często mniej przemyślane, brzydsze itd. ale i tańsze, a co wybierzecie zależy już od was ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMacałem ją wczoraj w sklepie, fajna w dotyku, szkoda, że nie ma wersji z kapturem, poza tym kurtka spoko :)
OdpowiedzUsuń(napisałem ponownie, bo coś się wykrzaczyło ;) )
no gdyby była wersja z kapturem to bajka by była, bo tak troszku droga, ale wykonanie materiały itd pierwsza klasa.
UsuńPrzymierzałem, dotykałem i wąchałem ;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem całkiem niezła, choć Helikon chyba ciutkę przesadził z ceną.
dokładnie super kurtka ale cena dość wysoka.
UsuńJa ostatnio kupiłem sobie kurtkę w podobnym fasonie, tylko moja ma kaptur (o taka: https://regatta.pl/sternway-p1761). Zazwyczaj rzeczy na moje wędrówki po lasach kupowałem w militariach właśnie, ale mnie kobieta przekonała do kurtki z internetów.
OdpowiedzUsuńHej, fajnie się czyta Twoje wpisy ale chciałbym się dowalić do jednej rzeczy, która mnie kłuje już w którymś wpisie z kolei. Mianowicie rzeczy są firmy X (duża literą), udostępnione mi przez sklep Y (jeśli URL to duża literę odpuszczamy). Czasami w Twoich wpisach można się pogubić kto jest producentem a kto sprzedawcą czy hojnym sponsorem :) Polują z Tobą dzięki za recenzje.
OdpowiedzUsuń