Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Kijki trekkingowe - czy warto?

Na jednej z grup około bushcraftowo-turystycznych na facebooku wywiązała się dyskusja o kijkach trekkingowych. Na szczęście większość ludzi wypowiadała się bardzo pozytywnie o tym genialnym wynalazku, ale kilku "ekspertów" się znalazło co wiedzą lepiej wszystko a inni to świry.






Co ciekawe, kilku upierało się, że kijki są niebezpieczne. Tak, tak, niebezpieczne. Osobiście nie wiem czy któryś z nich został przez taki kijek pogryziony, czy może z racji, iż są wykonane z aluminium, to zapewne muszą być rakotwórcze, a może jeszcze któryś się ukłuł takim kijkiem jak źle chwycił, nie wiem, ale naprawdę to głupota śmieszna jest. Jednakże najbardziej mi się spodobał argument, że są niebezpieczne, gdyż ktoś się z nimi przewrócił. No jak to czytałem, to padłem, lałem ze śmiechu i się turlałem, prawie że hiperwentylacji bym się nabawił. Bo kijki są bee i człeka same przewróciły, bo przecież to narzędzia szatana. Serio, człowiek myśli, że ludzie to istoty rozumne, ale jednak momentami ta teoria budzi wątpliwości. Innym, równie kulawym argumentem było stwierdzenie, że kijki nic nie dają, a wszystkie badania nad ich zdrowotnymi właściwościami to spisek firm i czysty marketing.
A badania naukowe mówią jasno, że użytkowanie kijków i to niezależnie czy trekkingowych, czy nordickwalking ma bardzo zbawienny wpływ na nasze stawy kolanowe, kostki, kręgosłup itd. Najprostszy przykład takiego odciążenia, kije redukują obciążenia na kolanach o 25%!!! Na samych kolanach, dlatego chodzenie z plecakiem i kijkami jest zdrowsze i bezpieczniejsze dla nas, sam fakt, że użytkowanie kijków w niektórych krajach jest refundowane, a i zalecane przez lekarzy.
Przykładów na zdrowotne właściwości mogę wymieniać bez końca, ale co dociekliwsi bez problemu znajdą różne badania w internecie.





Innym argumentem wrogów kijków trekkingowych był fakt, że są nieprzydatne i utrudniają wędrówkę poza szlakiem i nadają się tylko na spacery dookoła schroniska. No większej bzdury nie słyszałem, normalnie nóż się w kieszeni otwiera i to nie jeden czytając takie bzdury. Pisał to chyba ktoś, kto sam ze szlaku nigdy nie schodzi, ja osobiście w znacznej mierze wędruję poza szlakiem, zarówno po lasach, nizinach, polach, górach itd., i w każdym z tych terenów sprawdzają się świetnie. Pomijając te odciążenia stawów to znacznie zwiększają bezpieczeństwo, gdyż mamy dodatkowe dwa punkty podparcia, czyli wędrując po oblodzonym terenie łatwiej o równowagę, tak samo w stromym terenie łatwiej podchodzić i schodzić, równie przydatne są przy pokonywaniu strumieni, różnych wyrw, starczy podeprzeć się na kijkach i wybić się i przeskoczyć.

Natomiast przedzierając się przez dziki i gęsty, często połamany las, kijki znacznie ułatwiają przedzieranie, gdyż można nimi rozchylać gałęzie, osłaniać się, czy też ułatwiają pokonywanie różnych przeszkód.

Co ważne kijki trekkingowe są dużo bezpieczniejsze i bardziej eko niż drąg z lasu. Najpierw aspekt eko, pomyślcie ile ludzi chodzi po lesie, górach, itd., i gdyby każdy chciał wziąć sobie kij z lasu, to w chwilę zabrakłoby takich kijów na ziemi (a pamiętajmy, że martwe drewno leżące na ziemi jest niezwykle ważne dla lasu i tak naprawdę żywe), a po chwili takiej manii na kij wędrowny zabraknie lasu, bo pseudo leśne ludki wsio powycinają, co by się podeprzeć i wyglądać na leśnego macho. A szkoda, by las poszedł na kije wędrowne, dlatego lepiej wyposażyć się w jakiś taki ze sklepu turystycznego i wcale nie musi być za bajońskie sumy, gdyż Tatko od lat używa kijków Kabudy ze straganu za 50 zł.
Oczywiście, znajdźmy kij w lesie ważący kilkaset gram, który wytrzyma naprężenia i 100 kg nacisku. No właśnie, misja niemożliwa.
Inną sprawą jest to, że w przypadku, gdy taki drewniany kij nam pęknie jesteśmy w poważnym zagrożeniu, gdyż gleba na ostry kij kończy się jednakowo, a takie trekkingi są mocniejsze i zdecydowanie bezpieczniejsze, gdyż co najwyżej się złożą lub wygną, a z pewnością nie pękną w tak niebezpieczny sposób jak drewno.





Dodatkowym atutem użytkowania kijków jest fakt, że idziemy szybciej i pewniej w każdym terenie, co nie jest bez znaczenia podczas wędrówki, innym atutem jest możliwość rozbicia namiotu, tarpa itd. na kijkach i mamy schronienie gotowe i to nawet w terenie bezdrzewnym.



Sami przekonywaliśmy i namawialiśmy na kijki wiele osób, między innymi Anię, Marka z EDC, Konrada z Gotowy na Jutro i wiele innych osób, i myślę, że każdy potwierdzi, że kijki to genialna sprawa, i zaczęli ich używać praktycznie zawsze.
I na sam koniec czas na odpowiedzenie sobie na pytanie czy warto nosić i używać kije trekkingowe? Warto!!! Naprawdę warto, fakt trzeba się nauczyć z nimi chodzić, ale każdy doceni ich towarzystwo, a nieraz potrafią nie tylko uratować przed wywrotką, ale i przed poważnymi urazami czy nawet śmiercią.
Mam nadzieję, że przekonałem tych z was, którzy sceptycznie patrzyliście na kijkowców ;)

Komentarze

  1. Używam tego wynalazku już od prawie dekady i szczerze mówiąc chwalę sobie bardzo. Kiedyś chodziłem bez tego (bo i nikt tu przecież o tym nie słyszał), od czasu do czasu dzierżąc w ręku jakiś sękaty kostur, ale...czasy się zmieniają ;) A zresztą, po dość poważnej kontuzji kolana z której wychodziłem kilka miesięcy, postanowiłem o swoje nogi zadbać w stopniu bardziej znacznym. I nabyłem kijki. To naprawdę pomocna rzecz na szlaku. Oprócz zalet wiadomych, mogą być również skutecznym narzędziem do np. trzymania na odległość zajadłych, wiejskich kundlów ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ci co koentują kije jako niebezpieczne...niestety później przyczyniają się do betonowania szlaków, budowania schodów- y się jedak nie przewrócić bez kijów na szlaku

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się w 100% z opinią, że warto chodzić z kijkami! Co ciekawe, moja ocena tego gadżetu ewoluowała od skrajnej niechęci do totalnego zachwytu :) Kijki niesamowicie ułatwiają długie, górskie spacery i bardzo, bardzo pomagają przy pokonywaniu stromizn podczas schodzenia. Stawy kolanowe się cieszą, a dodatkowo pomagamy sobie w rozbudowie mięśni górnej części ciała!

    OdpowiedzUsuń
  4. czytałem opracowanie chyba PZA - z tego co pamietam - że używanie kijków jest wskazane tylko przy sporych obciążeniach ( cieżar plecaka ) i długich trekingów - w innym przypadku powoduje upośledzenie naturalnych mechanizmów mięśni ścięgen i stawów

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem zwolennikiem kijków, ale chodzę bez. Po prostu najzwyczajniej przeszkadzają mi w wędrówce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Długo się wzvraniałem, często chodzę bez, ale docenilem kijki na oblodzonym i ośnieżonym szlaku :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie kijki konieczność! Tak jak i porządne buty, na https://butymodne.pl/trekkingowe-damskie-c55205.html można zamówić. Zerknijcie sobie jak szukacie. Znam ten sklep i śmiało mogę polecić. W dobrej cenie kupicie tam buty i na pewno posłużą dłużej niż na jedną wyprawę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Moja pierwsza linia EDC

N ie wiem jak wy ale ja bez noża czuję się nagi.  Zawsze mam przy sobie jednak poza tym warto nosić jeszcze parę przydatnych drobiazgów które znacznie ułatwiają życie a czasem mogą nam lub komuś uratować dupsko.  I tu idealną sprawą jest zestaw EDC-every day carry  czyli wszystko co dźwigamy codziennie.  Wariantów,wielkości i wielu innych pierdół jest tyle co nosicieli EDC każdy musi stworzyć wersję dostosowaną do swoich potrzeb. Mój jeśli wziąć wszystkie 3 linie to co mam w kieszeniach to co w ładownicy na pasie to co w plecaku/torbie  To można stwierdzić,że jest tego naprawdę sporo. No ale lepiej coś mieć niż potem żałować,ze się niema. Pierwsze 2 linie mam praktycznie codziennie przy sobie.  Wyjątek to moment gdy trzeba się wdziać w garnitur i wtedy wielkie ubolewanie,że nie mogę wziąć swoich zabawek. Na szczęście mam i na to sposób ale to będzie osobny post.   Trzecie linia to plecak z nieco większymi rzeczami-mam to wszystko często przy sobie ale nie zawsze. Wszystki

Karkonosze Noworocznie-relacja

N ajwyższy czas na relację z wypadu w Karkonosze-od powrotu minął już prawie tydzień a ja się obijam :P  Więc tak pomysł na ten wypad zrodził się po przejrzeniu katalogu jednej z firm outdoorowych-mianowicie jacka wolfskiego. Była tam opisana całkiem fajna wyrypa w Karkonosze z noclegiem w super wiacie. Pomyślałem ok Karkonosze 5/6 dni i może wyciągniemy(ten sam skład ekipy co zazwyczaj ;) trasę ok 100km. Oczywiście jak to zwykle bywa góry i natura zmuszają do modyfikacji planów i tak też ze 100km zostało 50 ale za to jakie warunki i przygody. Ale zaczniemy od początku. Tym razem zamiast autem pojechaliśmy pociągiem-tak swoja drogą nie wiem dlaczego odcinek 300km jedzie się ponad 8 godzin. No ale wracając do  wypadu koło 9 31 stycznia wylądowaliśmy w Szklarskiej-Porębie i od razu nie cackając się ruszyliśmy na Halę Szrenicką. Po drodze jeden postój i krótka pogawędka z innymi piechurami i dalej w drogę tuż  przed samą halą dogonił nas naprawdę spoko gościu(sorry zapomniałem imien