Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Kwiczoł (Turdus pilaris)

Dziś tak na przerywnik relacjach z Krośniewic mały wpis o przyjemnym do obserwacji a zarazem niezwykle ładnym ptaszku, mianowicie o Kwiczole.


Jest to ptaszyna z rodziny drozdowatych, i co ważne jest on dość duży jak na przedstawicieli tej familii. Wielkością jest bardzo zbliżony do kosa, czasem nieco mniejszy czasem i większy. Długość ciała między 24 a 28 cm, natomiast rozpiętość skrzydeł to około 45cm. Natomiast masa ciała dorosłego wpełni rozwiniętego osobnika mieści się między 80 a 140 gram.
Kwiczoły są dość popularne w naszym kraju (występują na terenie całej polski) i bardzo łatwo je zauważyć gdyż są bardzo aktywne (latają i skaczą z miejsca na miejsce - trochę takie ptasie ADHD) oraz są dość hałaśliwe i często odzywają się czkającym odgłosem, a czasem przypominającym kwilenie prosiaka. Zazwyczaj gniazdują w koloniach na obrzeżach zadrzewień, oraz w parkach.
Jeśli chodzi o ubarwienie to z wierzchu jest brązowy, a zadek i główkę ma szarą, natomiast sam ogon jest czarny. Klatkę natomiast ma gęsto nakrapiany ciemnymi plamkami na jasnobrązowym tle (podobno to beż). Między samcem a samicą istnieją minimalne różnice, możne je rozróżnić po kolorze sterówek, (samce mają zdecydowanie ciemniejsze), jednak ciężko jest je zauważyć, gdyż tak jak pisałem jest to szybki i ruchliwy ptak.


Jako siedlisko życia upodobał sobie skraje lasów , wszelkie miejskie czy śródpolne zadrzewienia, parki, skwerki z drzewami oraz wszędzie tam gdzie jest sporo zieleni, ale niezbyt gęstej. Niegdyś był bardzo płochliwym i skrytym ptakiem, ale obecnie przystosował się do życia wśród ludzi.
Na lokalizacje swojego domku wybiera zazwyczaj rozgałęzione konary na wysokości kilku metrów (ale zdarza się, że budują gniazda nawet kilkadziesiąt metrów nad ziemią), gniazdko ma postać miseczki zrobionej, z traw, liści, patyków, zespojonych gliną.

Pokarmem dla kwiczołów są różne małe bezkręgowce i owoce, najbardziej w okresie jesieni i zimy lubi owoce jarzębiny i jałowca- przez co kiedyś był uznawany za rarytas kulinarny, gdyż z natury był doprawiony a jego mięso cechowało się niezwykłym smakiem oraz aromatem. Jednak zdecydowanie bardziej preferuje różne robale, owady, dżdżownice itd.

Samica składa 5-6 jaj o kolorze niebieskozielonym, nakrapianych rdzawo brązowymi ciapkami.

Okresy przelotów

Przylot: III-IV
Odlot: X-IX
Gatunek licznie zimujący w kraju


Ciekawostki

  • Rzadki jak na ptaki śpiewające zwyczaj atakowania i przeganiania intruza w grupie. I to często znacznie większego przeciwnika. Ich główną bronią jest KUPA!! Tak, tak gdy taki wróg zbliża się do nich to robią nalot i bombardują intruza swoimi odchodami.
  • Kwiczoł był ptakiem łownym, przez co znacznie uszczuplono jego populacje, po wojnie zakazano wyłapywania go przy pomocy siatek i został jako cel dla strzelb, jednak nie cieszył się wielką popularnością, gdyż myśliwym szkoda było amunicji, na bądź co bądź może i łownego ptaka ale bardzo małego, a trafić po kilku kielichach, rzecz niemożliwa ;)                                               Dopiero w 1995 roku został objęty ochroną całkowitą.
  • Gdy przyrządzano kwiczoły, z racji żołądków wypełnionych owocami nie patroszono ich, i pieczono w całości dla lepszego smaku.
  • Zdarzały się przypadki, że kwiczoły dosłownie zestrzeliły, a właściwie zasrały przeciwnika na amen. Opryskały drapieżnego ptaka odchodami a ten spadł i się zabił, lub roztrząsnął o drzewo, budynek itd.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Moja pierwsza linia EDC

N ie wiem jak wy ale ja bez noża czuję się nagi.  Zawsze mam przy sobie jednak poza tym warto nosić jeszcze parę przydatnych drobiazgów które znacznie ułatwiają życie a czasem mogą nam lub komuś uratować dupsko.  I tu idealną sprawą jest zestaw EDC-every day carry  czyli wszystko co dźwigamy codziennie.  Wariantów,wielkości i wielu innych pierdół jest tyle co nosicieli EDC każdy musi stworzyć wersję dostosowaną do swoich potrzeb. Mój jeśli wziąć wszystkie 3 linie to co mam w kieszeniach to co w ładownicy na pasie to co w plecaku/torbie  To można stwierdzić,że jest tego naprawdę sporo. No ale lepiej coś mieć niż potem żałować,ze się niema. Pierwsze 2 linie mam praktycznie codziennie przy sobie.  Wyjątek to moment gdy trzeba się wdziać w garnitur i wtedy wielkie ubolewanie,że nie mogę wziąć swoich zabawek. Na szczęście mam i na to sposób ale to będzie osobny post.   Trzecie linia to plecak z nieco większymi rzeczami-mam to wszystko często przy sobie ale nie zawsze. Wszystki

Karkonosze Noworocznie-relacja

N ajwyższy czas na relację z wypadu w Karkonosze-od powrotu minął już prawie tydzień a ja się obijam :P  Więc tak pomysł na ten wypad zrodził się po przejrzeniu katalogu jednej z firm outdoorowych-mianowicie jacka wolfskiego. Była tam opisana całkiem fajna wyrypa w Karkonosze z noclegiem w super wiacie. Pomyślałem ok Karkonosze 5/6 dni i może wyciągniemy(ten sam skład ekipy co zazwyczaj ;) trasę ok 100km. Oczywiście jak to zwykle bywa góry i natura zmuszają do modyfikacji planów i tak też ze 100km zostało 50 ale za to jakie warunki i przygody. Ale zaczniemy od początku. Tym razem zamiast autem pojechaliśmy pociągiem-tak swoja drogą nie wiem dlaczego odcinek 300km jedzie się ponad 8 godzin. No ale wracając do  wypadu koło 9 31 stycznia wylądowaliśmy w Szklarskiej-Porębie i od razu nie cackając się ruszyliśmy na Halę Szrenicką. Po drodze jeden postój i krótka pogawędka z innymi piechurami i dalej w drogę tuż  przed samą halą dogonił nas naprawdę spoko gościu(sorry zapomniałem imien