Pamiętam i chyba nigdy nie zapomnę tego jak podczas jednego z wyjazdów w góry prawie odrąbałem sobie palec. Jedno jest pewne nie jest to miłe ale na pewno pouczające doświadczenie. Pierwszy morał z tej przygody jest taki,że kłoda którą rąbiemy powinna mieć min 10cm średnicy(albo i więcej). Drugi morał z tego jest taki,że fiskars X7 jest pieruńsko ostry i wchodzi w "mięcho" jak w masło.Nie wiem czy ro dobrze czy nie. Możliwe,że tępa siekiera mogła by bardziej zmasakrować palec. Najważniejszy morał jest taki,że w takiej sytuacji trzeba zachować zimna krew i warto mieć ze sobą apteczkę.
W momencie gdy uderzymy się siekierą lub jakimkolwiek innym ostrym narzędziem musimy zachować zimna krew i nie panikować. Ja uchroniłem się przed zemdleniem chodząc w kółko,podskakując i śpiewając wszystkie piosenki jakie przyszły mi do głowy,czyli kolędy,dżem itp. Mi to z pewnością pomogło bo dzięki temu podniosłem sobie ciśnienie i nie myślałem o urazie. A nie było to jakieś tam lekkie nacięcie ale ostrze weszło aż do kości. I co najdziwniejsze powodem lekkich zawrotów głowy i przytłumionego słuchu nie był ani bul ani widok dość dużej ilości krwi tylko widok mojej kości-NIE POLECAM!
Ale przejdźmy do pomocy medycznej. Podstawą w takiej sytuacji jest szybkie założenie opatrunku i zatamowanie krwawienia. Najlepiej do tego użyć gazy i owinąć miejsce urazu bandażem. Jeśli nie mamy ze sobą ani bandaża ani opatrunku możemy wykorzystać kawałek koszuli lub jakiś inny materiał-byle był czysty. Jeśli jesteśmy w miejscu gdzie rośnie dużo mchu można go przyłożyć do rany. Mech ma właściwości antyseptyczne dzięki czemu świetnie zaopiekuje się raną.
Warto też po zatrzymaniu krwawienia oczyścić to miejsce za pomocą wody utlenionej. A co jeśli jej nie mamy ze sobą? Można nasikać. Wiem nie brzmi to przyjemnie ale działa. Opatrunek powinniśmy zmieniać tak często jak to tylko możliwe. Najlepiej raz dziennie. Ja zaraz po zatrzymaniu krwawienia nie zmieniłem opatrunku ani nie odkaziłem rany moczem czy wodą utlenioną po prostu poszedłem spać.
Następnego dnia zagotowałem sobie wodę poczekałem aż ostygnie i włożyłem łapsko do wody aby opatrunek się odmoczył i po kilkunastu minutach moczenia opatrunek odpadł. Widok był mało przyjemny ale rana już zaczęła się zasklepiać. Na wszelki wypadek polałem ją wódką. No i znów opatrunek i tak codziennie.
Fakt,że ja nie poszedłem po powrocie do lekarza może nie był najlepszym wyjściem ale uznałem,że samo się zagoi i też po 14dniach już wszystko się ładnie zagoiło. Ale warto pomyśleć o wizycie w niektórych przypadkach.
Jeśli zdarzy się wam kiedykolwiek podobna sytuacja i będziecie robić to co ja. Nic wam się niestanie. Ale najlepiej uważać!
W momencie gdy uderzymy się siekierą lub jakimkolwiek innym ostrym narzędziem musimy zachować zimna krew i nie panikować. Ja uchroniłem się przed zemdleniem chodząc w kółko,podskakując i śpiewając wszystkie piosenki jakie przyszły mi do głowy,czyli kolędy,dżem itp. Mi to z pewnością pomogło bo dzięki temu podniosłem sobie ciśnienie i nie myślałem o urazie. A nie było to jakieś tam lekkie nacięcie ale ostrze weszło aż do kości. I co najdziwniejsze powodem lekkich zawrotów głowy i przytłumionego słuchu nie był ani bul ani widok dość dużej ilości krwi tylko widok mojej kości-NIE POLECAM!
Ale przejdźmy do pomocy medycznej. Podstawą w takiej sytuacji jest szybkie założenie opatrunku i zatamowanie krwawienia. Najlepiej do tego użyć gazy i owinąć miejsce urazu bandażem. Jeśli nie mamy ze sobą ani bandaża ani opatrunku możemy wykorzystać kawałek koszuli lub jakiś inny materiał-byle był czysty. Jeśli jesteśmy w miejscu gdzie rośnie dużo mchu można go przyłożyć do rany. Mech ma właściwości antyseptyczne dzięki czemu świetnie zaopiekuje się raną.
Warto też po zatrzymaniu krwawienia oczyścić to miejsce za pomocą wody utlenionej. A co jeśli jej nie mamy ze sobą? Można nasikać. Wiem nie brzmi to przyjemnie ale działa. Opatrunek powinniśmy zmieniać tak często jak to tylko możliwe. Najlepiej raz dziennie. Ja zaraz po zatrzymaniu krwawienia nie zmieniłem opatrunku ani nie odkaziłem rany moczem czy wodą utlenioną po prostu poszedłem spać.
Następnego dnia zagotowałem sobie wodę poczekałem aż ostygnie i włożyłem łapsko do wody aby opatrunek się odmoczył i po kilkunastu minutach moczenia opatrunek odpadł. Widok był mało przyjemny ale rana już zaczęła się zasklepiać. Na wszelki wypadek polałem ją wódką. No i znów opatrunek i tak codziennie.
Fakt,że ja nie poszedłem po powrocie do lekarza może nie był najlepszym wyjściem ale uznałem,że samo się zagoi i też po 14dniach już wszystko się ładnie zagoiło. Ale warto pomyśleć o wizycie w niektórych przypadkach.
Jeśli zdarzy się wam kiedykolwiek podobna sytuacja i będziecie robić to co ja. Nic wam się niestanie. Ale najlepiej uważać!
Wiem cos o tym,przyrznalem sobie x7 w piszczel,po powrocie z lasu(2 dni pozniej) lekarz postanowil mnie pozszywac.
OdpowiedzUsuńNo to współczuje i witam w klubie ofiar X7
UsuńCo za bzdury wierutne! Ten gość miał sporo szczęścia, ale nie idźcie w jego ślady. Żaden mech. Na pewno bodice że sobą zapasową parę skarpet. Albo koszulkę. Albo majtki. Cokolwiek. A nie mech z ziemi z toksynami i bakteryjami! I idźcie do lekarza. Jak najszybciej. Po kontakcie z brudną siekierą można stracić palec. Albo życie.
OdpowiedzUsuńPrzy skaleczeniu warto unieść krwawiącą kończynę powyżej serca. Takim sposobem zmniejszamy ciśnienie krwi w kończynie i krwawienie maleje.
OdpowiedzUsuńKonrad zmień "bul" na "ból" bo aż oczy szczypią.
Ja miałam dzisiaj tak. Rąbałam drzewo i przytrzymałam drewno. Siekiera najechała mi na kciuk. Nie rozcięłam sobie mocno ale na tyle by bolało i leciała krew. Zakręciło mi się w głowie i spanikowałam czy nie wda się zakażenie. Później odruchowo przylozylam płeć do ust w celu usunięcia krwi. I się zaczęło. Zawroty głowy, nudności aż musiałam usiąść i posiedzieć kilkanaście minut. To na nie jest przyjemne, nie polecam stanowczo. Do tej pory nie czuje sie w miarę dobrze po tym XDD
OdpowiedzUsuń