Pogoda coraz bardziej mokra i niesprzyjająca. Zawsze podczas wędrówki przez las czy jakikolwiek teren przychodzi czas na postój. A nieraz niema gdzie usiąść bo mokro czy błoto. I wtedy jest spory problem czy usiąść na mokrym i przemoczyć tyłek a może nie usiąść. W takiej sytuacji z pomocą przychodzi genialne i proste rozwiązanie jakim jest siedzisko. Jest to kawałek specjalnie wyprofilowanej
maty składanej lub nie. Można kupić gotowca lub zrobić coś takiego samemu z kawałka karimaty. Oczywiście można wykorzystać folie lub usiąść na rękawicach ale jednak siedzisko to świetny patent.
Największa zaleta siedziska ujawnia się zimą gdy gdziekolwiek byśmy nie usiedli to możemy sobie odmrozić tyłek albo przymarznąć do lodu czy czegoś podobnego. Ja najbardziej lubię siedzisko wykonane z jakiejś pianki przypominającej neopren o grubości 1cm produkowanego przez FN. Niestety kilka już zgubiłem a FN obecnie robi je z czegoś innego-nie izoluje już tak dobrze. Siedzisko to pozwala siedzieć na tafli jeziora przy -10*C nie odczuwając dyskomfortu. Używam również wersji składanej(relags) która niestety jest dużo cieńsza i mniejsza ale za to jest składana co ułatwia jej transport. Nie izoluje tak dobrze jak FN ale na sezon letni w zupełności starcza.
Również bardzo fajnym patentem który kiedyś znalazłem w jakiejś książce. Polegał on na doszyciu kawałka karimaty do plecaka pod pasem biodrowym dzięki czemu nie było trzeba się obawiać na czym się siada.Był on wykorzystywany w dżungli gdzie ryzyko ukąszenia przez skorpiona lub jakiegoś innego przyjemniaczka w dupsko jest dość duże.
W jednym odcinku człowiek który przetrwa wszystko Les Stroud pokazuje swój patent na zabezpieczenie siedzenia przed wilgocią i zimnem. Używał on kawałka jakiegoś materiału(chyba skóra) który miał przyczepiony do paska dzięki czemu mógł siadać gdzie tylko zechciał bez ryzyka przemoczenia spodni.
Jak widzicie siedzisko to podstawa w wędrówkach,szczególnie w okresie jesienno-zimowym
maty składanej lub nie. Można kupić gotowca lub zrobić coś takiego samemu z kawałka karimaty. Oczywiście można wykorzystać folie lub usiąść na rękawicach ale jednak siedzisko to świetny patent.
Największa zaleta siedziska ujawnia się zimą gdy gdziekolwiek byśmy nie usiedli to możemy sobie odmrozić tyłek albo przymarznąć do lodu czy czegoś podobnego. Ja najbardziej lubię siedzisko wykonane z jakiejś pianki przypominającej neopren o grubości 1cm produkowanego przez FN. Niestety kilka już zgubiłem a FN obecnie robi je z czegoś innego-nie izoluje już tak dobrze. Siedzisko to pozwala siedzieć na tafli jeziora przy -10*C nie odczuwając dyskomfortu. Używam również wersji składanej(relags) która niestety jest dużo cieńsza i mniejsza ale za to jest składana co ułatwia jej transport. Nie izoluje tak dobrze jak FN ale na sezon letni w zupełności starcza.
Również bardzo fajnym patentem który kiedyś znalazłem w jakiejś książce. Polegał on na doszyciu kawałka karimaty do plecaka pod pasem biodrowym dzięki czemu nie było trzeba się obawiać na czym się siada.Był on wykorzystywany w dżungli gdzie ryzyko ukąszenia przez skorpiona lub jakiegoś innego przyjemniaczka w dupsko jest dość duże.
W jednym odcinku człowiek który przetrwa wszystko Les Stroud pokazuje swój patent na zabezpieczenie siedzenia przed wilgocią i zimnem. Używał on kawałka jakiegoś materiału(chyba skóra) który miał przyczepiony do paska dzięki czemu mógł siadać gdzie tylko zechciał bez ryzyka przemoczenia spodni.
Jak widzicie siedzisko to podstawa w wędrówkach,szczególnie w okresie jesienno-zimowym
Jeśli ktoś jest ciekaw, widziałem dzisiaj coś podobnego w Ikei za niecałe 10 zł (jeśli należy się do ich klubu Family, płaci się 8), nazywa się podkładka UPPTÄCKA. Osobiście nie kupiłem... Miałem wątpliwości, mając na względzie ciekawostkę o Stroudzie. Pewnie wybiorę opcję oszczędną, czyli jakiś skórzany ciuch używany, przytnę go i przytwierdzę do paska:)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, ten blog jest najlepszy na jaki dotąd trafiłem (polskojęzyczny). Mam nadzieję, że będę mógł częściej czytać nowe wpisy:)