Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Izery i trzy KONRADY

Nie będę się rozpisywał co do dokładnej trasy czy miejsc biwakowych z racji,że nie chcę ujawniać pięknych miejsc. A dlaczego?? a no np. przez to,że w tych miejscach pojawiły się śmieci a przede wszystkim ludzie -na szczęście w tych najdalszych nie ale tak prewencyjnie TOP SECRET.

Tak wiec wracając do wyjazdu, pojechaliśmy w dość sporym gronie bo aż w 6 osób.  I gdyby tego było mało były aż 3 KONRADY !!!!
Ale tak w skład ekipy weszli:

Wystartowaliśmy w sobotę rano z Jakuszyc i trasa wiodła  najpierw w stronę Orla gdzie co niektórzy się najedli, potem przez mostek graniczny do Jizerki gdzie odpoczęliśmy i napiliśmy się piwa i dalej czeską stroną przez skałki, z których rozpościerała się piękna panorama i cudne widoki na prawie całe Izery. Pod jedną z nich obiadek czy tam jakieś żarełko i dalej w drogę szlakiem w stronę smreka. Po jakiś 16 km niektórzy już mieli mocno dość i ledwo szli ale dali rade iść dalej ( WIELKI SZACUN DLA GOTOWEGO)    Najbardziej w kość dało większości ostatnie podejście - piekielnie strome, gdyby tego było mało, zaczęło się ściemniać  i zaczęło wiać. Na szczęście do planowanego miejsca noclegu był już tylko kawałek i jak inni człapali ja wywaliłem do przodu by dojść do wieży na SMREKU  jak najszybciej by ogarnąć miejscówkę na kimanie. Tam jak już się wszyscy wbili, w gorszej lub lepszej kondycji pojedliśmy,napiliśmy się pośmialiśmy i poszliśmy spać. W zasadzie to jeszcze weszliśmy( Ja, Tato, Marek) na górę  wieży ale wiatr był za siny I tak też  1 dnia przeszliśmy  jakieś 22km - wyszło mniej niż zakładaliśmy no ale cóż zrobić, wieży nie przestawimy.




Rano szybkie, no dobra wolne zwijanie się,śniadanko,pakowanie i w drogę. Rano pogoda nie rozpieszczała bo mgła była gęsta jak  zupa, ale jak to się mówi  NIE MA ZŁEJ POGODY JEST TYLKO ZŁY OBIÓR.

I z takim przekonaniem ruszyliśmy dalej w  stronę Polski i ku naszej uciesze, mgła zaczęła się rozwiewać a słońce świecić. I tak też w pięknej pogodzie i dobrych humorach doszliśmy do stogu izerskiego gdzie wypiliśmy piwko i zjedliśmy co nieco. Dalej skierowaliśmy się do Chatki Górzystów do której doszliśmy po kilku godzinach.   Tak ku mojej i nie tylko mojej uciesze porcelana została zaliczona, co po niektóre głodomory zjadły kolejny posiłek - A DUPA ROŚNIE ;)  i dalej skierowaliśmy się w stronę Chatki Tomaszka gdzie pogadaliśmy chwile ze Zbyszkiem ( miejscowym traperem) i po tym miłym ale za krótkim potkaniu ruszyliśmy dalej w stronę miejsca planowanego biwaku.
I tak po jakiejś godzince marszu doszliśmy do cudnego miejsca gdzie rozstawiliśmy namioty,znieśliśmy opał i gadaliśmy,śmialiśmy się bez opamiętania.









Rano zwijanie szpeju,pakowania,dogrywanie ostatnich scen do BUSZMEN NA TROPIE i w drogę do domu, a póki co do aut. Poszliśmy trochę na przełaj trochę starą ( ponad stuletnią) drogą, przeszliśmy kilka strumieni w bród,brnęliśmy w nie małym błocku aż do drogi leśnej którą dotarliśmy do Jeleniej Łąki, gdzie wyszliśmy już na szlak. Tam kawałek szlakiem do Wiaty gdzie ostatni popas, dalej zielonym do Jakuszyc i koło 10 byliśmy już na parkingu.
Pakowanie aut i  rura do Szklarskiej na pizze.  I w zasadzie skończyła się ta trzy dniowa eskapada w fajnym towarzystwie, kupa śmiechy,rozmów,pomysłów,widoków itd.
Niestety nie obyło się bez strat - podczas przedzierania się przez krzaki złamałem nogę -spokojnie nie moją ale w statywie -pękła dokładnie w 2 miejscach, na nitach łączących ją do reszty.  Poza tym w EDCowozie pękła linka sprzęgła też w 2 miejscach - przypadek nie sądzę ;) i po kilku godzinach walki, jazdy do Jeleniej Góry po linkę i biwakowaniu na parkingu przed mechanikiem  nasz wypad się skończył.
Ale mimo strat BYŁO WARTO ;)  super przygoda i poznaliśmy komandosa 62 kompani COMANDO, poznaliśmy sporo fajnych historyjek,przygód itd - a tym niezwykłym typem był nasz mechanik.






I to by było na tyle, mam nadzieje,że relacja was nie zanudziła ;) a ju niedługo kolejny odcinek BUSZMEN NA TROPIE tylko muszę znaleźć chwilę na zmontowanie materiału. 

A na razie łapcie zdjecia :) 


 

Komentarze

  1. Zazdroszczę Przygody i czekam na materiał Bszmen na tropie
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Niecierpliwie będę czekać na kolejne relacje! Pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Relacje z Izerów NIGDY nie nudzą! Za ich zamieszczanie, będziesz miał u mnie już zawsze dożywotniego plusa ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna gr...

Tak na szybkości

B yła mała przerwa w nadawaniu bo był wyjazd  w bory gdzie robiliśmy sporo materiału na bloga i YT - ale już nadrabiamy i ogarniamy co trza i będziemy działać. Na dniach więcej fotek,relacji testów no i długo oczekiwany buszmen na tropie ;) A dziś tak na szybkości kilka fotek z planu zdjęciowego

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpl...