Z racji,że pieruńsko dawno nie było żadnego wpisu typowo surfifalowego i tak też dziś porada jak zrobić ogień z pocisku.
Z racji,że nie wykluczone iż podczas naszej wyprawy w dzicz będziemy mieli przy sobie broń palną lub też w sytuacji postapo czy jakiej kolwiek innej w której walczymy o przetrwanie to rozpalenie ogniska nie powinno być dla nas problemem.
I tak jeśli mamy jakąś giwerę to niewiele więcej nam do szczęścia trzeba jak multitool lub inne narzędzie którym rozłączymy kulę z łuską i tu dwie opcje - wysypujemy proch i odpalamy go od iskry(krzesiwo,pizozapalarka z zapalniczki itd.) lub też robimy sobie pocisk ślepy (usuwamy kule, nie wysypując prochu zaginamy brzegi łuski tak by zrobić "dzióbek"proch minimalnie odsypujemy z łuski ale znaczna część zostaje w łusce!!!!) i tak przygotowany ładunek wystrzeliwujemy w przygotowaną wcześniej podpałkę i liczymy na to,że złapie ona iskrę / tak samo można by po prostu uderzyć w spłonkę - jest to motyw skuteczny ale dość a nawet mocno niebezpieczny, dlatego należy go stosować tylko w sytuacji ekstremalnej.
Poza tym,że jest to niebezpieczne to ma jeszcze wadę wynikająca z konieczności uszczuplenia naszych zapasów amunicji,no ale jeśli wszystko co mamy pod ręką jest przemoczone na maxa i nie mamy jak rozpalić ognia a akurat pod ręką mamy broń to nasze szanse na przetrwanie mocno rosną. Typ broni nie ma większego znaczenia, wiadomo,że im większa łuska tym więcej prochu czyli łatwiej powinno nam się udać rozpalić ognisko.
PS. To samo można zrobić z petardą typu ahtung czy podobnymi. Ogólnie polecam wyposażyć swój zestaw survivalowy czy to tyrany w lesie czy też wożony w aucie w jakąś petardę hukową. Ma ona wiele zastosować poza rozrywkowymi czy ogniowymi, można jej użyć do odstraszenia napastnika czy też np. zdziczałego psa, można też za jej pomocą zasygnalizować swoją pozycję i wiele innych. Należy jednak pamiętać,że to nie zabawka a nieodpowiedzialne użycie może ciągnąć za sobą przykre konsekwencję.
Jeśli nie musicie to nie róbcie tego ani żadnmych innych rzeczy z prochem, czy innymi materiałami wybuchowymi,patent warty nauczenia -ALE BEZPIECZEŃSTWO I ZDROWIE NAJWAŻNIEJSZE!!!!!!
Z racji,że nie wykluczone iż podczas naszej wyprawy w dzicz będziemy mieli przy sobie broń palną lub też w sytuacji postapo czy jakiej kolwiek innej w której walczymy o przetrwanie to rozpalenie ogniska nie powinno być dla nas problemem.
I tak jeśli mamy jakąś giwerę to niewiele więcej nam do szczęścia trzeba jak multitool lub inne narzędzie którym rozłączymy kulę z łuską i tu dwie opcje - wysypujemy proch i odpalamy go od iskry(krzesiwo,pizozapalarka z zapalniczki itd.) lub też robimy sobie pocisk ślepy (usuwamy kule, nie wysypując prochu zaginamy brzegi łuski tak by zrobić "dzióbek"proch minimalnie odsypujemy z łuski ale znaczna część zostaje w łusce!!!!) i tak przygotowany ładunek wystrzeliwujemy w przygotowaną wcześniej podpałkę i liczymy na to,że złapie ona iskrę / tak samo można by po prostu uderzyć w spłonkę - jest to motyw skuteczny ale dość a nawet mocno niebezpieczny, dlatego należy go stosować tylko w sytuacji ekstremalnej.
Poza tym,że jest to niebezpieczne to ma jeszcze wadę wynikająca z konieczności uszczuplenia naszych zapasów amunicji,no ale jeśli wszystko co mamy pod ręką jest przemoczone na maxa i nie mamy jak rozpalić ognia a akurat pod ręką mamy broń to nasze szanse na przetrwanie mocno rosną. Typ broni nie ma większego znaczenia, wiadomo,że im większa łuska tym więcej prochu czyli łatwiej powinno nam się udać rozpalić ognisko.
PS. To samo można zrobić z petardą typu ahtung czy podobnymi. Ogólnie polecam wyposażyć swój zestaw survivalowy czy to tyrany w lesie czy też wożony w aucie w jakąś petardę hukową. Ma ona wiele zastosować poza rozrywkowymi czy ogniowymi, można jej użyć do odstraszenia napastnika czy też np. zdziczałego psa, można też za jej pomocą zasygnalizować swoją pozycję i wiele innych. Należy jednak pamiętać,że to nie zabawka a nieodpowiedzialne użycie może ciągnąć za sobą przykre konsekwencję.
Jeśli nie musicie to nie róbcie tego ani żadnmych innych rzeczy z prochem, czy innymi materiałami wybuchowymi,patent warty nauczenia -ALE BEZPIECZEŃSTWO I ZDROWIE NAJWAŻNIEJSZE!!!!!!
A paluszki całe? :-D
OdpowiedzUsuńhahah całe całe ;)
UsuńJeśli chodzi o pierwszy sposób jak najbardziej tak.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o drugi sposób porostu nie zadziała siła gazów prochowych rozrzuci nam przygotowana podpałka.
Technika która daje szanse powodzenia wygląda tak ze nie zaginamy łuski co powoduje wzrost ciśnienia gazów tylko luźno wkładamy kawałek np.bawełny i kierując bron w bezpieczne miejsce oddajemy strzał tlące się kawałeczki materiału przenosimy na odsypany proch i powodujemy tym zapłon.
A zbijanie spłonki w dłoniach choć z odrobina ładunku miotającego proszę natychmiast usunąć z wpisu jest to bardzo niebezpieczne.
POZDRAWIAM
dzięki za rady :)
Usuńpzdr
A nie prościej kupić zapalniczkę za 2 zł i wozić ze sobą, ewentualnie zapałki?
OdpowiedzUsuńprościej - ale co zrobisz jak nie będziesz jaj miał przy tyłku?? ;)
UsuńPrędzej nie będę miał przy tyłku broni lub amunicji, bo ciężka i droga :)
Usuńhahah no i tu mamy szach mat ;) są dwie opcje albo mamy zapalniczkę albo tylko broń - czysty survival ;)
Usuń