Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Biwak zimowy z namiotem- co trza mieć

Idzie zima, w teorii to już ją mamy i nie da się ukryć, że jest to super okres na biwaki. A czemu? A no bo nie ma ludzi, cisza spokój, rześkie, mroźne powietrze i co chyba najważniejsze brak robactwa. Kompletne zero pająków, komarów, much itd. Ten ostatni argument zawsze trafia najbardziej do większości ludzi.
Niestety biwak zimowy ma pewne ograniczenia. Mianowicie, do jego uprawiania, trzeba się przekonać i zdać sobie sprawę, że w namiocie możemy mieć tak samo ciepło i przyjemnie jak w domu. Może nieco bardziej spartańsko, ale jak w domu. No i jak nie trudno się domyślić, zimowy biwak wymaga od nas bardziej specyficznego wyposażenia niż jakiś letni nad jeziorem. I właśnie o tym co zabrać na taki biwak jest dzisiejszy wpis.





Do zimowego biwaku potrzebujmy nieco odpowiedniego szpeju. Niestety często jest on droższy od tego letniego, czy na inne pory roku, ale da się go skompletować bez rujnowania portfela. Na szczęście wiele ze szpeju używanego zimą mamy również podczas wypadów w dzicz w inne pory roku. Dlatego ograniczę się do tego typowo zimowego, potrzebnego podczas biwaku z wykorzystaniem namiotu.


Tak więc, by zachować jako taką klarowność i przejrzystość postu podzielmy go na: nocleg-biwak / kuchnie / wędrówkę.

NOCLEG - najbardziej wymagający element zimowej turystyki, to zacznijmy od niego. Problem zimą jest taki, że jesteśmy stale narażeni na niskie temperatury, a nie wykonujemy żadnych aktywności, więc utrzymanie właściwej temperatury nie jest taką łatwą sprawą. Innym, nie małym problemem zimą jest mega długa noc. I nie dość, że zimno to człowiek nie ma co robić przez 12 godzin, bo przecież już o 16 jest ciemno jak w dupsku. Owszem, można spać i się wyspać za wszystkie czasy, ale po kilku noclegach nam się spać odechce.
Czyli, gdy wybieramy się na biwak zimowy potrzebujemy na nocleg:

  • Namiot - może być nawet zwykły marketowiec, zimą nie jest nam niezbędny w 100% wodoodporny, gdyż z zasady deszcz nie pada. Natomiast, gdy mamy wodoodporny, czytaj szczelny namiot, niezbędną sprawą jest to, by posiadał dwupowłokową konstrukcję. To znaczy osobno wodoodporny tropik oraz osobno sypialnie - znacznie zmniejsza to problem kondensacji i zamarzania wilgoci.         Natomiast, gdy ktoś ma możliwość dobrania nieco lepszego namiotu niż marketowca to dobrze, by nasz przenośny dom był wyposażony w zewnętrzny, aluminiowy stelaż, posiadał samonośną konstrukcję, był wodoodporny (zwłaszcza podłoga), miał spory przedsionek oraz przydatne, jednak nie niezbędne, zimą będą fartuchy przeciwśnieżne.
  • Ciepły śpiwór - na polskie warunki, lepiej wybrać taki z syntetycznym wypełnieniem. Puch jak namoknie robi się mało użyteczny (przestaje grzać i traci wartości kompresyjne). Termicznie powinien on być dostosowany do warunków w których przyjdzie nam spać. Ja często zimą zabieram jesienny śpiwór, gdyż mi on w zupełności wystarczy, jednak kwestia termiki jest bardzo indywidualna, więc ciężko tu coś dokładnego polecić. Ale na klasyczną polską zimę i nockę przy temperaturach około -15 stopni, no do -18, wystarczy nam np. śpiwór FN STAVANGER - temp. extrem -22, waga około 2 kg, cena około 200 zł. Czyli świetny stosunek jakości do ceny i zarazem dobra opcja na pierwszy śpiwór na zimowe szlajanie się z namiotem. Oczywiście można jeszcze taniej poszukać czegoś z demobilu, ale tu jest to znacznie cięższa opcja do noszenia - czytaj nie polecam ;) 
  • Karimata -  mata do spania zimą powinna mieć minimum 1,5 cm grubości (jednak im grubsza tym lepsza) i być z jak najbardziej gęstej pianki. Dobrą opcją są też wszelkie materace, czy samopompy - ale tu dobranie odpowiedniego wariantu na zimę jest niezwykle trudne, często ulegają one awariom i też ważą więcej niż zwykła karimata.                                                                                               W przypadku zimowego biwaku warto mieć dwie karimaty, jedną grubą, a pod spód cienką alumatę, dla jeszcze lepszej izolacji - warto też położyć kurtkę, polar, spodnie itd. pod śpiwór dla odizolowania się od podłoża.
  • Ciepła odzież - kurtka puchowa, jakieś botki puchowe, czapka, rękawice (ważne, by mieć cienkie, średnie i grube), cieplejsze spodnie do namiotu, obozu itd. - gdyż jak pisałem, zimą długo przebywamy w obozowisku, gdzie trudniej utrzymać termikę niż podczas wędrówki, czy też aktywności fizycznej.
  • Około noclegowy szpej - czołówka (zapas baterii), książka itd., co by się nie nudzić i coś widzieć.
  • Łopata śniegowa/lawinowa - do odśnieżania miejsca pod namiot i przygotowywania biwaku.
  • Szpej biwakowy - w sumie niczym się nie różni od tego na inne pory roku. Niczego odkrywczego tu nie napiszę: nóż, piła, toporek itd., według potrzeb i planowanych działań.





To tyle jeśli chodzi o minimum sprzętu, potrzebnego na zimowy nocleg. To teraz kwestia kuchni:

W zasadzie zimowa kuchnia niespecjalnie się różni od tej letniej, czy z pozostałych sezonów, jednak wymaga kilku zmian lub dodatków.
Mianowicie, potrzebna nam klasycznie kuchenka. Najlepiej wielopaliwowa, ale stawiam, że mało kto takową ma, gdyż jest bardzo droga. Natomiast bardziej popularna i dużo tańsza - gazowa wersja ma tę wadę zimą, że jest bardzo paliwożerna, z racji kiepskiego sprężania gazu w niskich temperaturach. Dlatego wybierając się na zimowy biwak należy wyposażyć się w kartusz gazu dostosowany do zimowych warunków (Optimus zielony) i zabrać o połowę więcej gazu niż na letni wypad.
Dodatkowo do pichcenia powinniśmy zabrać:
  • Podkładkę/nóżki pod kartusz.
  • Osłonę przeciwwiatrową. 
  • Kubek, garnek, sztućce itd., to co zwykle się na biwak zabiera.
  • Dobry termos (OPCJONALNIE).
  • Oczywiście też jedzenie, ale o tym chyba nie trzeba wspominać.


I ostatnim elementem na dziś jest szpej na wędrówkę. W wielkim skrócie, jeśli chodzi o ubiór to jest taki sam jak latem z tym, że musi być cieplejszy. Czyli grubszy polar, jakaś puchówka, ciepła kurtka, czapka, kilka par rękawic itd. To chyba jest jasne i oczywiste dla wszystkich, że trzeba się odpowiednio ubierać, co by dupska nie odmrozić.

Natomiast wędrując zimą do miejsca naszej destynacji w warunkach zimowych powinniśmy wyposażyć się w szpej niezbędny w danych warunkach - czyli:
  • W góry (lód) - raki, czekan
  • W śnieg - rakiety śnieżne lub narty
  • W tereny zagrożenia lawinowego tzw. święta trójca - łopata lawinowa, sonda i detektor

Mam nadzieję, że wam nieco pomogłem w przygotowaniu wypadu pod namiot zimową porą. Oczywiście nie jest to cały szpej przydatny zimą, ale na początek przygody z zimowym namiotowaniem w zupełności wystarczy.


Komentarze

  1. Rozumiem, że każdy ma swój "złoty środek" na wypady i każdy podchodzi do tego inaczej, ale... Nie zgodzę się absolutnie w kwestii śpiwora. Polecam puch na zimę. Kiedy jest mróz, przeważnie panuje niska wilgotność powietrza, jest sucho. Śpiwór nie namoknie i nie będzie wilgotny. Nie zgodzę się też z tym, że mokry puch nie grzeje. Spałem kilka razy w swoim bardzo mokrym śpiworze i nadal było mi ciepło, lecz mniej komfortowo, bo mokro. Na pewno traci jakiś % termiki, ale bez przesady. Jak na razie najniższą temperaturę w jakiej spałem to -17. Spałem w cumulusie 500g puchu ubrany w bieliznę termoaktywną z merino i świetnie się wyspałem, ale ja jestem zimnolubny.
    Ciekawostka, to nie prawda, że zimą jest 0 owadów. Są owady podobne do komarów, które latają zimą, gdyż składają one jaja na śniegu i w ten sposób się rozmnażają. Ale oczywiście nie są one żadnym zmartwieniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodam jeszcze, że w śpiworze puchowym powinno się spać w samej bieliźnie. A kiedy jest nam chłodno, najlepiej sprawdza się bielizna termoaktywna z wełny merino. Przykład: Gdy jest -5 stopni, jest mi bardziej ciepło w majtkach, niż jakbym ubrał długie spodnie i polar.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowoczesne spiwory puchowe zachowują się nieco inaczej jak te stare, oczywista sprawa, że każdy ma swoje podejście i kwestia termiki jest bardzo indywidualna. Kwestia suchego powietrza to fakt jest dobrze z puchem, ale coraz trudniej o suche warunki podczas polskiej zimy ;)

    A co do spania to fakt najlepiej w bieliźnie i to niezależnie czy w puchu czy syntetyku. A pozostałe ubrania podłożyć pod śpirwór dla dodatkowej izolacji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super relacja i zdjęcia. Interesuje mnie, jak wypadły śpiwory tj. deklarowane parametry termiczne - komfort vs. realna temperatura. Duże rozbieżności?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do śpiworów to jest sprawa ciężka, ja jadę do parametrów extrem i mam zazwyczaj komfort, ale większość ludzi których znam i którzy mieli te same wory marzło przy wyższych temperaturach, termika to bardzo indywidualna sprawa.

      Usuń
  5. Nie używasz kuchenki Mevy Spider? Wydaje mi się, że jest lepsza na zimowe warunki, łatwiej ogrzać kartusz z gazem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry śpiwór i bielizna termoaktywna to absolutna podstawa pod namiotem zimą. Inaczej łatwo można skończyć w szpitalu z zapaleniem płuc

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Termos - ja wpisuję na obowiązkową listę.
    I 2 karrimaty, grube.
    Jako paliwo do kuchni - benzyna. Poniżej -15°C jednak jest różnica.
    Tak przy okazji - mało ludzi się zimą szlaja pod namiot. Miło "spotkać" :)
    Ps. Usunąłem dubla.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Moja pierwsza linia EDC

N ie wiem jak wy ale ja bez noża czuję się nagi.  Zawsze mam przy sobie jednak poza tym warto nosić jeszcze parę przydatnych drobiazgów które znacznie ułatwiają życie a czasem mogą nam lub komuś uratować dupsko.  I tu idealną sprawą jest zestaw EDC-every day carry  czyli wszystko co dźwigamy codziennie.  Wariantów,wielkości i wielu innych pierdół jest tyle co nosicieli EDC każdy musi stworzyć wersję dostosowaną do swoich potrzeb. Mój jeśli wziąć wszystkie 3 linie to co mam w kieszeniach to co w ładownicy na pasie to co w plecaku/torbie  To można stwierdzić,że jest tego naprawdę sporo. No ale lepiej coś mieć niż potem żałować,ze się niema. Pierwsze 2 linie mam praktycznie codziennie przy sobie.  Wyjątek to moment gdy trzeba się wdziać w garnitur i wtedy wielkie ubolewanie,że nie mogę wziąć swoich zabawek. Na szczęście mam i na to sposób ale to będzie osobny post.   Trzecie linia to plecak z nieco większymi rzeczami-mam to wszystko często przy sobie ale nie zawsze. Wszystki

Karkonosze Noworocznie-relacja

N ajwyższy czas na relację z wypadu w Karkonosze-od powrotu minął już prawie tydzień a ja się obijam :P  Więc tak pomysł na ten wypad zrodził się po przejrzeniu katalogu jednej z firm outdoorowych-mianowicie jacka wolfskiego. Była tam opisana całkiem fajna wyrypa w Karkonosze z noclegiem w super wiacie. Pomyślałem ok Karkonosze 5/6 dni i może wyciągniemy(ten sam skład ekipy co zazwyczaj ;) trasę ok 100km. Oczywiście jak to zwykle bywa góry i natura zmuszają do modyfikacji planów i tak też ze 100km zostało 50 ale za to jakie warunki i przygody. Ale zaczniemy od początku. Tym razem zamiast autem pojechaliśmy pociągiem-tak swoja drogą nie wiem dlaczego odcinek 300km jedzie się ponad 8 godzin. No ale wracając do  wypadu koło 9 31 stycznia wylądowaliśmy w Szklarskiej-Porębie i od razu nie cackając się ruszyliśmy na Halę Szrenicką. Po drodze jeden postój i krótka pogawędka z innymi piechurami i dalej w drogę tuż  przed samą halą dogonił nas naprawdę spoko gościu(sorry zapomniałem imien