
Linii produktów Urban Helikona chyba nie muszę nikomu
przedstawiać. Pomyślane tak, żeby spełniały swoje zadania, ale jednocześnie starały
się wyglądać zwyczajnie. W przypadku kobiety wydaje mi się, że to i tak nie
jest lowprofile, bo na co dzień chodzimy troszku inaczej ubrane. Dlatego
kobieta w UTP właśnie wyróżni się z tłumu i od razu widać, że coś tu z nią nie
halo. Mimo wszystko spodnie są całkiem ładne! Nie przepadam za militarnym
stylem na sobie, a ten wygląd jest całkiem do przyjęcia. Kilka kolorów do
wyboru, więc każda może znaleźć jakiś jej odpowiadający. Najładniejsza wypada chyba
jednak standardowa oliwka.

Wykorzystany materiał to bawełna rip-stop, poliester, z
domieszką spandexu, czyli wytrzymałość i wygoda. Poza miastem spodnie nie miały
lekko, przedzierały się przez krzaczory, taplały w błocie, były wystawione na
słońce, deszcz i śnieg. Mimo cienkiego materiału są mocne, nic złego im się nie
stało, nic się nie popruło, nic nie rozerwało, są bardzo dobrze wykonane. Nie
są wodoodporne, ale przy lekkim deszczu dają radę, jeśli jest krótkotrwały
perli się na materiale, dłuższy przemaka, z ulewą spodnie przegrają. Łatwo się
z nich wszystko ściera i spiera. Były srogo ubłocone, ale już nawet po
przejechaniu szmatką wyglądały nieźle. Spandex powoduje, że użytkuje się je komfortowo,
lekko się rozciągają, dzięki czemu dają swobodę ruchów w każdych warunkach
leśnych i górskich. Na dłuższe wędrówki idealne, nie przewiewają jakoś bardzo, ale
też ani razu się w nich nie upociłam. Tak samo jak opisywana kiedyś spódniczka,
mają wysoki stan, nie ma szans, żeby się zsuwały nawet przy najdziwniejszych
wygibasach (dla zdolnych lub miłośników są szlufki na szeroki pas), a i chronią
nasze nery przed zimnem.
Zapinane na zamek YKK, z velcro zamiast guzika. Rozwiązanie
do którego przekonałam się chodząc w spódniczce i utwierdzam przy spodniach. W
terenie velcro sprawdza się świetnie. Mocne, nie urwie się i lipka, wygodne w
czasie zimna, szybkie, dające maleńką możliwość regulacji, jeśli pod spodnie
wjeżdża dodatkowy ciuch. Dodatkowo mają z tyłu wszytą elastyczną taśmę i
wyprofilowane kolana, więc się fajnie dopasowują. Kolana są wzmacniane dwiema
warstwami materiału, faktycznie wygląda na to, że chyba będą nie do zdarcia.
Między warstwami jest kieszeń na miękkie ochraniacze, zastanawiam się tylko czy
wkładane od dołu nie wypadną. Nie wiem, jeszcze nie używałam tego rozwiązania.
Natomiast bardzo lubię pętle przy przednich szlufkach na karabińczyki lub
paracord zabezpieczający to, co w kieszeniach.

Cena: ok. 250 zł za jakość i wytrzymałość jest całkiem
normalna. Spodnie są tak wygodne i wytrzymałe, że stały się moim podstawowym leśnym
ciuchem, trzeba tylko brać poprawkę, że nerka lub plecak do przenoszenia
sprzętu są przy nich konieczne, bo w kieszeniach się nie pomieścimy, a przede
wszystkim wyjmowanie czegokolwiek jest upierdliwe. Ja używam kieszeni do wtykania w nie papierków po cukierkach ;)
Foka z buszu.
Komentarze
Prześlij komentarz