Na to pytanie od wieków musieli i muszą odpowiadać sobie podróżnicy czy wędrowcy. Ludzki organizm jest jak maszyna czyli bez paliwa nie pociągnie za długo. Wprawdzie człowiek jest w stanie wytrzymać bez jedzenia do 3 tygodni. Tylko, że już po kilku dniach głodówki nasze zdolności motoryczne zdecydowanie słabną. Dlatego trzeba chociaż minimalną ilość jedzenia wziąć ze sobą. Niestety albo stety w Polsce możliwość uzupełniania prowiantu w terenie jest mocno ograniczona. Jedyne źródła jakiś minerałów i kalorii jakie można pozyskać to rośliny, robaki i ryby. Więc trzeba co nieco nosić ze sobą.
Wybierając się na wyprawę należy prowiant dostosować do warunków ilości potrzebnych kalorii. Jeśli wybieramy się na biegun będziemy spalali ok. 8000kcl jak nie więcej. A pożywienie jakie spożywamy powinno mieć co najmniej 10000kcl.
Oczywiście wybierając się na niezbyt trudny teren ilość potrzebnych kalorii jest zdecydowanie niższa.
Fakt, że wędrując nawet po 25km dziennie będziemy spalali wiele kalorii( dziennie na poziomie 6000kcl) rzeczą oczywistą jest, że spożywając zwykłe jedzenia mamy małe szanse na uzupełnienie wydatku kalorycznego. Jeśli nasza podróż nie trwa zbyt długo to nie trzeba uzupełniać wszystkich spalonych kalorii. Dlatego jeśli ustalimy sobie 2000kcl na dzień to ze spokojem damy sobie rade.
Jednak gdy przyjdzie nam wędrować w zimnym klimacie czy po prostu w dość trudnych warunkach powinniśmy pomyśleć o zwiększeniu spożywanych kalorii. Zimą organizm potrzebuje dużo więcej energii ponieważ musi się rozgrzewać, a sama wędrówka w zimowej scenerii jest zdecydowanie trudniejsza przez co dużo więcej spalamy kalorii.
Przy okazji ostatniego wyjazdu stosowałem dwie metody żywienia. Pierwsza była ciężka i od razu wam powiem, że niezwarto z niej korzystać. A właściwie to tylko z dwóch elementów. Chodzi o konserwy które są ciężkie i jedna osoba nie jest w stanie zjeść jej w pojedynkę. A jak już to się uda, to i tak ma się dość konserw na całą podróż jak nie dłużej. Kolejną rzeczą z jakiej a ja rezygnuje głównie przez objętość to chleb. Można się bez niego obejść lub go zastąpić np. sucharami, lub wziąć ze sobą mąkę i upiec chleb w terenie.W pierwszym wariancie na obiadokolacje jadłem żywność liofilizowaną. A w trakcie wędrówki 3 batony + jedna czekolada na dzień. Ogólnie zestaw był całkiem dobry tyle, że nieco przyciężkawy.
Drugi wariant jest zdecydowanie lżejszy i sprawdził się w 100% przez ostatnie 4 dni pobytu w górach.
Przy wykorzystaniu tego sposobu prowiant na 9 dni powinien ważyć ok. 3kg. Wynik jest naprawdę satysfakcjonujący lekko, zdrowo i pożywnie.
Na śniadanie zakłada on kaszkę NESTLE dla małych dzieci. Paczka waży 230g i starczy dla jednej osoby na 3 do 4 dni. Duża zaletą jej jest to, że potrzebujemy tylko wody i możemy się cieszyć świetnym smakiem owocowej kaszki. Wartość odżywcza może nie jest najlepsza bo na 100g jest 427 kalorii. Jednak jak na śniadanie powinno starczyć. Kaszka ma również wiele ważnych dla organizmu witamin i innych potrzebnych składników.
W ciągu dnia 2 batony(dowolne) + jedna czekolada. Jest to dość lekkie i zawiera dużo cukrów prostych dzięki czemu po zjedzeniu batonika czy czegoś słodkiego dostajemy potężny zastrzyk energii.
Na kolacje jakaś potrawa liofilizowana. Nie jest to może najtańsze wyjście ale 1 paczka ma po 1000kcl dzięki czemu jest to bardzo duży zastrzyk energii.
Oczywiście nie trzeba od razu wpadać w panikę kiedy skończą nam się zapasy. Zdrowa i silna osoba bez większych problemów da sobie radę. Oczywiście najważniejsze jest w takiej sytuacji wykazać się zimną oceną sytuacji i wolą przetrwania. Jednak w trakcie wędrówek po polskich lasach nie grozi nam śmierć głodowa. Więc nie musimy polować a jedzenie możemy kupić sobie w schronisku czy w jakimś sklepie. A jeśli już chcemy stosować dziką kuchnię to ograniczmy się do roślin i robactwa czy ryb(potrzebna karta wędkarska).
Wybierając się na wyprawę należy prowiant dostosować do warunków ilości potrzebnych kalorii. Jeśli wybieramy się na biegun będziemy spalali ok. 8000kcl jak nie więcej. A pożywienie jakie spożywamy powinno mieć co najmniej 10000kcl.
Oczywiście wybierając się na niezbyt trudny teren ilość potrzebnych kalorii jest zdecydowanie niższa.
Fakt, że wędrując nawet po 25km dziennie będziemy spalali wiele kalorii( dziennie na poziomie 6000kcl) rzeczą oczywistą jest, że spożywając zwykłe jedzenia mamy małe szanse na uzupełnienie wydatku kalorycznego. Jeśli nasza podróż nie trwa zbyt długo to nie trzeba uzupełniać wszystkich spalonych kalorii. Dlatego jeśli ustalimy sobie 2000kcl na dzień to ze spokojem damy sobie rade.
Jednak gdy przyjdzie nam wędrować w zimnym klimacie czy po prostu w dość trudnych warunkach powinniśmy pomyśleć o zwiększeniu spożywanych kalorii. Zimą organizm potrzebuje dużo więcej energii ponieważ musi się rozgrzewać, a sama wędrówka w zimowej scenerii jest zdecydowanie trudniejsza przez co dużo więcej spalamy kalorii.
Przy okazji ostatniego wyjazdu stosowałem dwie metody żywienia. Pierwsza była ciężka i od razu wam powiem, że niezwarto z niej korzystać. A właściwie to tylko z dwóch elementów. Chodzi o konserwy które są ciężkie i jedna osoba nie jest w stanie zjeść jej w pojedynkę. A jak już to się uda, to i tak ma się dość konserw na całą podróż jak nie dłużej. Kolejną rzeczą z jakiej a ja rezygnuje głównie przez objętość to chleb. Można się bez niego obejść lub go zastąpić np. sucharami, lub wziąć ze sobą mąkę i upiec chleb w terenie.W pierwszym wariancie na obiadokolacje jadłem żywność liofilizowaną. A w trakcie wędrówki 3 batony + jedna czekolada na dzień. Ogólnie zestaw był całkiem dobry tyle, że nieco przyciężkawy.
Drugi wariant jest zdecydowanie lżejszy i sprawdził się w 100% przez ostatnie 4 dni pobytu w górach.
Przy wykorzystaniu tego sposobu prowiant na 9 dni powinien ważyć ok. 3kg. Wynik jest naprawdę satysfakcjonujący lekko, zdrowo i pożywnie.
Na śniadanie zakłada on kaszkę NESTLE dla małych dzieci. Paczka waży 230g i starczy dla jednej osoby na 3 do 4 dni. Duża zaletą jej jest to, że potrzebujemy tylko wody i możemy się cieszyć świetnym smakiem owocowej kaszki. Wartość odżywcza może nie jest najlepsza bo na 100g jest 427 kalorii. Jednak jak na śniadanie powinno starczyć. Kaszka ma również wiele ważnych dla organizmu witamin i innych potrzebnych składników.
W ciągu dnia 2 batony(dowolne) + jedna czekolada. Jest to dość lekkie i zawiera dużo cukrów prostych dzięki czemu po zjedzeniu batonika czy czegoś słodkiego dostajemy potężny zastrzyk energii.
Na kolacje jakaś potrawa liofilizowana. Nie jest to może najtańsze wyjście ale 1 paczka ma po 1000kcl dzięki czemu jest to bardzo duży zastrzyk energii.
Oczywiście nie trzeba od razu wpadać w panikę kiedy skończą nam się zapasy. Zdrowa i silna osoba bez większych problemów da sobie radę. Oczywiście najważniejsze jest w takiej sytuacji wykazać się zimną oceną sytuacji i wolą przetrwania. Jednak w trakcie wędrówek po polskich lasach nie grozi nam śmierć głodowa. Więc nie musimy polować a jedzenie możemy kupić sobie w schronisku czy w jakimś sklepie. A jeśli już chcemy stosować dziką kuchnię to ograniczmy się do roślin i robactwa czy ryb(potrzebna karta wędkarska).
Kaszka - sprawdza się znakomicie, tak jak napisałeś. Jedyny minus - po kilku dniach brzydnie, ale jak człowiek głodny... ;) Można ją urozmaicić różnościami, zielskiem, owocami. Szkoda, że nie ma wersji bez cukru - można by i na słono, a cukier osobno.
OdpowiedzUsuńNo właśnie brzydnie ale cóż zrobić:) Ja czasami (głównie na stacjonarnym biwaku) dodaję dżem lub suszone owoce co zdecydowanie poprawia smak, niektórzy jeszcze dosypują cukru.
UsuńSpożywanie samych węglowodanów na wyprawie nie jest zbyt dobrym rozwiązanie. Można to porównać do ogniska i palenie go wyłącznie drobnymi patyczkami - palą się jasno, ale szybko wypalają. Najlepiej jest mieszać węglowodany (chrust) z tłuszczami (grube drewno), np. zjeść kilka kabanosów i na deser batona (mój ulubiony to chałwa).
OdpowiedzUsuńFaktycznie jedzenie samych węglowodanów nie jest najlepszym rozwiązaniem na dłuższą metę jednak wybierając się tylko na kilka dni sprawdza się wyśmienicie. Jest lekkie i łatwo przyswajalne a co najważniejsze daje duży zastrzyk energii. A połączenie kabanosów z chałwą to całkiem fajny patent:)
UsuńNajgorsze co można zabrać to warzywa. Nie licząc może ziemniaka czy buraka, które można upiec i mają sporo kalorii. Dobra jest np.suszona kiełbasa czy mięso. Także ryż i kasza.
OdpowiedzUsuń