To,że trzeba jeść by żyć jest tak oczywiste jak to,że ziemia jest kulą. A z racji,że dawno nic o jedzeniu nie pisałem wpadłem na pomysł posta o zależnościach między jedzeniem a pokarmem.
Człowiek podczas siedzenia na tyłku przed komputerem czy telewizorem zużywa ok.2500kcal natomiast przy wzmożonym wysiłku jak np.trekking ilość spalanych kalorii może wzrosnąć do ok 4-6tyś kalorii a przy jeszcze większym wysiłku jak np,zdobywanie bieguna lub inne ekstremalne wyczyny nasz organizm może zużyć nawet grubo ponad 10 000 kcal.
Jak widać nasz organizm podczas wysiłku jest jak zbiornik bez dna, albo i lepiej jak wielki amerykański silnik napędzający pickupa giganta !!
Jednak i tak nie mamy aż tak źle bo np.ryjówka aksamitna by przetrwać musi jeść regularnie co 2godziny niezależnie od pory roku czy dnia. Jeśli nie zdoła zdobyć pożywienia to umrze z głodu!! Na szczęście my jesteśmy wstanie wytrzymać ok.3tyg bez pokarmu.
Byśmy mogli przez długi okres utrzymywać jednostajne tempo i pokonywać długie dystanse powinniśmy uzupełniać co najmniej 60-80% zużytych zasobów. Przy zużyciu 2,5tyś kalorii to nie jest aż takie trudne ale gdy już spalamy 6 tyś jest dużo trudniej a przy zużyciu ponad 10 tyś jest to prawie,że niemożliwe. To trochę tak jak z utratą wody na pustyni czy w dżungli . Wypacamy ponad 2L wody na godzinę a nasz organizm w ciągu 60 minut może przyswoić max 1L wody-czyli nie mamy możliwości prawidłowo się nawodnić czy w przypadku pokarmu najeść.
Jednak to,że nie jesteśmy w stanie uzupełnić tego co zużyliśmy,nie znaczy,że możemy sobie odpuścić. Podstawą do sprawnego zaopatrywania maszyny jaką jest nasz organizm w paliwo to jest poznanie jego słabych i mocnych stron. Każdy z nas jest zupełnie inny ale i podobny. Chodzi oto,że jeden może długo nie jeść i funkcjonuje dalej prawidłowo, a drugi już po jednym dniu będzie leżał i jęczał,że głodny Ale ii jeden i drugi musi dostarczać energii.
Oczywiście tu poza metabolizmem itd. duży wpływ ma psychika. Jeśli od samego początku wędrówki która ma trwać np. 20dni przyjmiemy,że możemy nie dostarczać energii w wystarczających ilościach to z pewnością będzie nam łatwiej znieść głodówkę. Ja np. mam dużą odporność na niedobór energii ale po zakończeni wypadu i powrotu do domu jem jak głupi ;)
A co jeśli uprzemy się,że chcemy jeść gigantyczne ilości kalorii? Mamy dwa wyjścia zabrać ze sobą dużo mięsa które wręcz ocieka tłuszczem lub żywność lekką ale i bardzo kaloryczną jak np.liofilizowane posiłki,musli itd. Ta druga opcja ma wiele zalet jet kaloryczna,lekka,zajmuje mało miejsca,może być zdrowa itd. Niestety też ma dwie wady nie zawsze jest to smaczne i co chyba jeszcze gorsze jest to dość drogie rozwiązanie(posiłki liofilizowane)
Należy pamiętać,że nie tylko białko i kalorie będą nam potrzebne ale i inne składniki mineralne które pozwolą nam na zdrowe pokonanie trasy bez późniejszych konsekwencji.
Idąc dalej gdy już wybierzemy swój sposób na dostarczenie kalorii i innych składników odżywczych możemy poczynić jeszcze kilka kroków dla zmniejszenia zużycia energii. Należy ograniczyć naszą ruchliwość do minimum. Czyli jeśli zakładamy pokonanie dzień w dzień dystansu 30km to starajmy się trzymać ten rytm a wieczorem i rano nie łazić po krzakach,bawić się w rąbanie drewna itd-to tylko zbędna utrata energii oraz ryzyko kontuzji-chociaż sam wiem,że czasem trudno się oprzeć. Tak samo zamiast palić ognisko użyjmy kuchenki na gaz czy inne paliwo. Fakt,że musimy je nieść ale gotowanie na takim urządzeniu jest szybsze i pozwala nam na odpoczynek. A w przypadku ogniska trzeba jednak trochę się napracować-jednak ognisko to chyba element z którego najciężej zrezygnować-i tu dobrą opcją są kuchenki na różne śmieci-są lekkie i zużywają mało drewna przez co i my spalamy mniej energii.
Poza tym warto ograniczyć wagę bagażu. Poza tym,że z lekkim plecakiem miło nam się wędruje to i tracimy mniej energii oraz jesteśmy szybsi.
A gdy zatrzymujemy się na popas czy już na nocleg załóżmy na siebie jakąś ocieplinę dzięki czemu nasz organizm nie będzie zużywał niepotrzebnie energii na ogrzanie się i co ważne zmniejszamy szansę na przeziębienie. gdy jesteśmy przepoceni od intensywnego marszu ryzyko to bardzo mocno wzrasta.
Na koniec perełka rodem z wypraw polarnych. Jeśli chcecie uzupełniać duże ilości energii w krótkim czasie musicie nieraz przyjąć,że taki pokarm nie musi być najsmaczniejszy. Jednak gdyby ktoś miał ochotę to proszę bardzo oto przepis:
Płatki owsiane według uznania + oliwa. Dużo kalorii i innych substancji i do tego wykwintny smak ;) Fakt,że działa ale na słabych żołądkach efekt może być niepożądany.Mam nadzieje,że chociaż w drobnym stopni nakreśliłem zasady żywienia się w terenie zgodnie z filozofią pozwalającą nam na odchudzenie bagażu.
Człowiek podczas siedzenia na tyłku przed komputerem czy telewizorem zużywa ok.2500kcal natomiast przy wzmożonym wysiłku jak np.trekking ilość spalanych kalorii może wzrosnąć do ok 4-6tyś kalorii a przy jeszcze większym wysiłku jak np,zdobywanie bieguna lub inne ekstremalne wyczyny nasz organizm może zużyć nawet grubo ponad 10 000 kcal.
Jak widać nasz organizm podczas wysiłku jest jak zbiornik bez dna, albo i lepiej jak wielki amerykański silnik napędzający pickupa giganta !!
Jednak i tak nie mamy aż tak źle bo np.ryjówka aksamitna by przetrwać musi jeść regularnie co 2godziny niezależnie od pory roku czy dnia. Jeśli nie zdoła zdobyć pożywienia to umrze z głodu!! Na szczęście my jesteśmy wstanie wytrzymać ok.3tyg bez pokarmu.
Byśmy mogli przez długi okres utrzymywać jednostajne tempo i pokonywać długie dystanse powinniśmy uzupełniać co najmniej 60-80% zużytych zasobów. Przy zużyciu 2,5tyś kalorii to nie jest aż takie trudne ale gdy już spalamy 6 tyś jest dużo trudniej a przy zużyciu ponad 10 tyś jest to prawie,że niemożliwe. To trochę tak jak z utratą wody na pustyni czy w dżungli . Wypacamy ponad 2L wody na godzinę a nasz organizm w ciągu 60 minut może przyswoić max 1L wody-czyli nie mamy możliwości prawidłowo się nawodnić czy w przypadku pokarmu najeść.
Jednak to,że nie jesteśmy w stanie uzupełnić tego co zużyliśmy,nie znaczy,że możemy sobie odpuścić. Podstawą do sprawnego zaopatrywania maszyny jaką jest nasz organizm w paliwo to jest poznanie jego słabych i mocnych stron. Każdy z nas jest zupełnie inny ale i podobny. Chodzi oto,że jeden może długo nie jeść i funkcjonuje dalej prawidłowo, a drugi już po jednym dniu będzie leżał i jęczał,że głodny Ale ii jeden i drugi musi dostarczać energii.
Oczywiście tu poza metabolizmem itd. duży wpływ ma psychika. Jeśli od samego początku wędrówki która ma trwać np. 20dni przyjmiemy,że możemy nie dostarczać energii w wystarczających ilościach to z pewnością będzie nam łatwiej znieść głodówkę. Ja np. mam dużą odporność na niedobór energii ale po zakończeni wypadu i powrotu do domu jem jak głupi ;)
A co jeśli uprzemy się,że chcemy jeść gigantyczne ilości kalorii? Mamy dwa wyjścia zabrać ze sobą dużo mięsa które wręcz ocieka tłuszczem lub żywność lekką ale i bardzo kaloryczną jak np.liofilizowane posiłki,musli itd. Ta druga opcja ma wiele zalet jet kaloryczna,lekka,zajmuje mało miejsca,może być zdrowa itd. Niestety też ma dwie wady nie zawsze jest to smaczne i co chyba jeszcze gorsze jest to dość drogie rozwiązanie(posiłki liofilizowane)
Należy pamiętać,że nie tylko białko i kalorie będą nam potrzebne ale i inne składniki mineralne które pozwolą nam na zdrowe pokonanie trasy bez późniejszych konsekwencji.
Idąc dalej gdy już wybierzemy swój sposób na dostarczenie kalorii i innych składników odżywczych możemy poczynić jeszcze kilka kroków dla zmniejszenia zużycia energii. Należy ograniczyć naszą ruchliwość do minimum. Czyli jeśli zakładamy pokonanie dzień w dzień dystansu 30km to starajmy się trzymać ten rytm a wieczorem i rano nie łazić po krzakach,bawić się w rąbanie drewna itd-to tylko zbędna utrata energii oraz ryzyko kontuzji-chociaż sam wiem,że czasem trudno się oprzeć. Tak samo zamiast palić ognisko użyjmy kuchenki na gaz czy inne paliwo. Fakt,że musimy je nieść ale gotowanie na takim urządzeniu jest szybsze i pozwala nam na odpoczynek. A w przypadku ogniska trzeba jednak trochę się napracować-jednak ognisko to chyba element z którego najciężej zrezygnować-i tu dobrą opcją są kuchenki na różne śmieci-są lekkie i zużywają mało drewna przez co i my spalamy mniej energii.
Poza tym warto ograniczyć wagę bagażu. Poza tym,że z lekkim plecakiem miło nam się wędruje to i tracimy mniej energii oraz jesteśmy szybsi.
A gdy zatrzymujemy się na popas czy już na nocleg załóżmy na siebie jakąś ocieplinę dzięki czemu nasz organizm nie będzie zużywał niepotrzebnie energii na ogrzanie się i co ważne zmniejszamy szansę na przeziębienie. gdy jesteśmy przepoceni od intensywnego marszu ryzyko to bardzo mocno wzrasta.
Na koniec perełka rodem z wypraw polarnych. Jeśli chcecie uzupełniać duże ilości energii w krótkim czasie musicie nieraz przyjąć,że taki pokarm nie musi być najsmaczniejszy. Jednak gdyby ktoś miał ochotę to proszę bardzo oto przepis:
Płatki owsiane według uznania + oliwa. Dużo kalorii i innych substancji i do tego wykwintny smak ;) Fakt,że działa ale na słabych żołądkach efekt może być niepożądany.Mam nadzieje,że chociaż w drobnym stopni nakreśliłem zasady żywienia się w terenie zgodnie z filozofią pozwalającą nam na odchudzenie bagażu.
Z podtrzymywaniem naszego organizmu jest jak z podtrzymywaniem ogniska. Ciężko jest otrzymać dużo ciepła (energii) paląc samym drobnym chrustem. Odpowiednikiem chrustu są dla człowieka węglowodany. Grube patyki i kłody to różnego rodzaje tłuszcze. Polecam mieszanie w jednym posiłku węglowodanów i tłuszczów przy posiłkach na wędrówkach. Węglowodany szybko przedostaną się do krwiobiegu, rozpalą, potem dotrą tłuszcze i dadzą dużo i na długo energii. Białko też się przyda do regeneracji nadszarpniętych wysiłkiem mięśni. Mój sprawdzony posiłek: chleb grubo posmarowany smalcem zajadany kabanosami a na deser baton chałwy.
OdpowiedzUsuńSuper to porównałeś do ogniska-idealnie oddaje to kwintesencje tego posta ;)
UsuńPotwierdzam też ten Twój sposób chleb ze smalcem i jakaś kiełbaska czy właśnie kabanos i chałwa-potężna dawka tłuszczu itd.
Niedawno a właściwie to wczoraj ;) dostałem też radę dot. kotletów sojowych które podobno równie dobrze się sprawują co mięcho a są lekkie i łatwe w przygotowaniu.
I kto powiedział, że w ekstremalnych warunkach nie można dobrze zjeść?
OdpowiedzUsuń