Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Moja pierwsza linia EDC

Nie wiem jak wy ale ja bez noża czuję się nagi.  Zawsze mam przy sobie jednak poza tym warto nosić jeszcze parę przydatnych drobiazgów które znacznie ułatwiają życie a czasem mogą nam lub komuś uratować dupsko. 

I tu idealną sprawą jest zestaw EDC-every day carry  czyli wszystko co dźwigamy codziennie.  Wariantów,wielkości i wielu innych pierdół jest tyle co nosicieli EDC każdy musi stworzyć wersję dostosowaną do swoich potrzeb.
Mój jeśli wziąć wszystkie 3 linie
  1. to co mam w kieszeniach
  2. to co w ładownicy na pasie
  3. to co w plecaku/torbie
 To można stwierdzić,że jest tego naprawdę sporo. No ale lepiej coś mieć niż potem żałować,ze się niema. Pierwsze 2 linie mam praktycznie codziennie przy sobie.  Wyjątek to moment gdy trzeba się wdziać w garnitur i wtedy wielkie ubolewanie,że nie mogę wziąć swoich zabawek. Na szczęście mam i na to sposób ale to będzie osobny post. 
 Trzecie linia to plecak z nieco większymi rzeczami-mam to wszystko często przy sobie ale nie zawsze.

Wszystkie 3 linie razem są tak stworzone,że mają umożliwić przetrwanie przez długi czas(kilka dni i w górę) w terenie zurbanizowanym jak i w lesie.

Jednak tak jak tytuł posta mówi-dziś opiszę moją pierwszą linie.  Zawiera wszystko co najważniejsze w codziennym życiu-ma umożliwić przetrwanie w mieście jak i w terenie. Oczywiście sam sprzęt niewiele nam da jeśli nie będziemy mieli wiedzy-na szczęście mi to nie grozi i z tym podstawowym zestawem dam sobie ze spokojem radę w 99% sytuacji :)

Ale przejdźmy do sedna sprawy.
W moim EDC  firstline znajduje się:

  • Nóż  SCHARADE  sch501- do cięższych prac,ma też wybijak do szyb co sprawia,że jest idealny do miasta.(Czasem zastępują go inne noże ale najczęściej to on jest przymnie codziennie) -z  metrowym paracordem i karabinkiem niteize (34kg)

  • Multitool LEATHERMAN WAVE NEW-prawdziwa skrzynka z narzędziami w miniaturce-przenoszony w pokrowcu na pasku  i zabezpieczony smyczą wyplecioną z 7m  linki kewlarowej o nośności 350kg


  • Zapalniczka ZIPPO-klasyka gatunku,można napełnić benzyną,wybielaczem wszystkim co paruje i się pali a w ostateczności krzesać iskrę kamyczkami.

  • Skórzane rękawiczki-legi cudzoziemskiej ochrona mechaniczna rąk(termicznie to nic nie dają)  przydatne przy cięższej pracy gdzie ryzyko urazu jest dość spore. Czasem zastępowane rękawicami MECHANIXA


  • Mały łom od MELONTOOLS-w czasie testów ale jak na razie robi robotę 

  • Smartfon prestigio-kilka aplikacji survivalowo-podróżniczo-edecowych w nim jest ale to materiał na osobny wpis.

  • Bransoleta paracord zombie green castom- 3m linki spadochronowej w oplocie i 60cm w rdzeniu. Zapinana na pętelkę-sam zrobiłem w 10minut.

  • Puszka survivalowa-przenoszona przy kluczach w woreczku z bawełny.  Puszka po pastylkach miętowych COMPAS  z żabki ( by Ekwipunek Dźwigany Codziennie).
W skład puszki wchodzą rzeczy które w momencie utraty głównego szpeju maja umożliwić funkcjonowanie. Mianowicie zapałki
  1. Agrafka
  2. Linka
  3. Drut miedziany
  4. Zestaw wędkarski(3 m żyłki,kilka haczyków i ciężarków)
  5. Nożyk monterski
  6. Glowstick
  7. Wata
  8. Wykałaczka
  9. Instrukcja postępowania w momencie wypadku(badanie poszkodowanego itd.
  10. Apap 1x
  11. Zyrtec 1x
  12. Tabletki do odkażania wody 4x
  13. Sama puszka może pełnić funkcję heliogradu


I jak widzicie trochę tego jest a to i tak nie wszystko pozostały jeszcze 2 linie + odzież która wbrew pozorom nie jest zwykła. Z czasem będą się pojawiały kolejne wpisy o moim EDC.
Przy kluczach jeszcze LILU od MELONTOOLS

Chciałbym was wszystkich zachęcić do stworzenia chociaż podstawowego zestawu może być dużo mniejszy niż mój ale by nosić go przy tyłku. Bo nie wiadomo kiedy może nam się przydać.  Ja już wiele razy przekonałem się,że dobrze iż coś takiego targam przy sobie.





Komentarze

  1. Naprawdę uważasz że Zippo to dobra zapalniczka?
    Iskry słabe, szybko paruje - łatwo to zauważyc gdy nie używa się ich codziennie. Dużo lepsza jest zwykła gazówka za 2 zł - leży rok czy 5 lat i jest gotować do użycia w każdej chwili. A iskry też daje ( nawet po wysuszeniu, no chyba że ktoś brał piezoelektryczną).

    Dla mnie jak zapalniczka to jednak gazowa, tania i trwała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt zippo ma właśni tą wadę,że paruje i jest cienko jeśli ona tylko leżakuje w naszej kieszeni czy gdzieś. Dlatego zawsze w zapasie mam też gazową która jest niezawodna-chyba,że wpadnie do wody ;) do tego owijam ją srebrną taśmą by mieć w zapasie trochę niezbędnego i niezastąpionego Ducktype ;)

      Usuń
    2. Zippo ma tę zaletę, że jest wykonana praktycznie w całości z metalu i można sobie pozwolić na dłuższe, jednorazowe skorzystanie z płomienia (np. w celu podpalenia niezbyt suchych gałązek). Przeciętna gazówka, szczególnie taka na kamień, w tym czasie już dawno ulegnie deformacji i nie będzie się nadawała do użycia.

      Ale wada, polegająca na szybkim parowaniu praktycznie eliminuje tę zapalniczkę z zastosowań w zestawie EDC - czyli w zestawie gdzie sprzętu musi być możliwie mało i musi być możliwie niezawodny.

      PABLO

      Usuń
  2. Gazowa jak wpadnie do wody (nie mówię o piezo ale tej na kamień i kółko), jak tylko wysuszysz w kieszeni, to już po 20 minutach może działać ponownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, tyle,że teraz coraz trudniej o te gazowe na Kamyszki-większosć to jednorazowy szajs

      Usuń
  3. Napis na wnętrzu puszki "You look sexy today" rozumiem, że jest ważnym elementem podnoszącym na duchu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak - zwłaszcza ktoś z takim dzikim pyskiem jak ja potrzebuje takiej motywacji w ciężkich chwilach :v :v :v :v :D ;)

      Usuń
  4. Dziwię się wam, że jeszcze nikt nie wpadł na pomysł użycia kilku gumek recepturek czy pociętych kawałków starej dętki na gumki i owinięcia tak zapalniczki. Kilka gumek nawet zamoczonej zapalniczki z piezo posłużą do szybkiego i pewnego zapalenia nawet w najcięższych warunkach. Ot, zapalam gumę i od niej zapala się co tylko mamy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe. Z jakich narzędzi korzystasz żeby stworzyć coś takiego? Masz jakieś specjalistyczne?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Karkonosze Noworocznie-relacja

N ajwyższy czas na relację z wypadu w Karkonosze-od powrotu minął już prawie tydzień a ja się obijam :P  Więc tak pomysł na ten wypad zrodził się po przejrzeniu katalogu jednej z firm outdoorowych-mianowicie jacka wolfskiego. Była tam opisana całkiem fajna wyrypa w Karkonosze z noclegiem w super wiacie. Pomyślałem ok Karkonosze 5/6 dni i może wyciągniemy(ten sam skład ekipy co zazwyczaj ;) trasę ok 100km. Oczywiście jak to zwykle bywa góry i natura zmuszają do modyfikacji planów i tak też ze 100km zostało 50 ale za to jakie warunki i przygody. Ale zaczniemy od początku. Tym razem zamiast autem pojechaliśmy pociągiem-tak swoja drogą nie wiem dlaczego odcinek 300km jedzie się ponad 8 godzin. No ale wracając do  wypadu koło 9 31 stycznia wylądowaliśmy w Szklarskiej-Porębie i od razu nie cackając się ruszyliśmy na Halę Szrenicką. Po drodze jeden postój i krótka pogawędka z innymi piechurami i dalej w drogę tuż  przed samą halą dogonił nas naprawdę spoko gościu(sorry zapomniałem imien