Dziś coraz popularniejsze staje się zjawisko prepingu i coraz więcej wśród zwykłych ludzi pojawia się preppersów. To ludzie którzy przygotowują się na mniej lub bardziej racjonalne końce świata. Ogólnie popieram to zjawisko i uważam,że każdy powinien stworzyć sobie indywidualny zestaw na jakąś katastrofę.
Sam zestaw to materiał na osobnego posta. Dziś opiszę jedną z najważniejszych części takowego zestawu. A tym jest radio. Może to brzmi dziwnie ale zwykłe tranzystorowe małe radyjko jest bardzo ale to bardzo przydatne w sytuacji jakiejś katastrofy naturalnej lub wywołanej przez człowieka.
Dzięki radiu jesteśmy w stanie śledzić na bieżąco sytuacje i poczynić odpowiednie kroki do zaistniałych problemów. Np. gdy dochodzi do gigantycznej suszy i miasto odcięte jest od dostaw wody. Służby ratunkowe informują gdzie można zaopatrzyć się w wodę lub gdzie lepiej się nie zapuszczać. Idąc dalej w przypadku wojny możemy śledzić ruchy wojsk nie przyjaciela.
Dzięki radiu w przypadku kompletnego końca świata możemy nasłuchiwać czyjś sygnałów i uratować się lub zdobyć jakieś informacje czy sprzęt.
Na rynku jest mnóstwo najróżniejszych odbiorników rajdowych jednak trzeba wybrać taki który będziemy mogli wrzucić w kieszeń kurtki czy do plecaka no i nie może pożerać nadmiernych ilości prądu. Swego czasu w gazetce Lidla zobaczyłem małe radyjko za 30zł i stwierdziłem,że najwyższy czas zaopatrzyć się w ten element zestawu przetrwania końca świata.
Radyjko to zasilane jest dwoma paluszkami które na dość długo starczą. Możemy je również podłączyć do sieci 5V. Odbiornik jest tak mocny,że bez rozłożonej anteny pod miastem odbiera stacje świetnie. Zero szumów i zgrzytów.A w przypadku gdy rozłożymy działa już w 100% jak marzenie.
W zestawie mamy słuchawki które pozwalają na konspiracyjne użytkowanie podczas apokalipsy czy święty spokój w przypadku używaniu w domu.
Bardzo fajnym rozwiązaniem jest budzik i zegar. Budzik ma dwie opcje budzenia radiem i brzęczeniem. Może to się przydać podczas biwaku czy trekkingu.Możemy również ustawić by automatycznie wyłączało się co 10min-max90min w funkcji sleep timer.
Dla wygody mamy nóżkę do użytku na stole-zwykły bajer. Wyświetlacz LC jest podświetlany i bardzo czytelny dzięki czemu w nocy bez problemu znajdziemy stację czy zobaczymy która godzina.
W zestawie dostajemy bardzo obszerną instrukcję i czarną materiałowa torebką do przenoszenia zaciąganą ściągaczem, Dwa paluszki i pętle przymocowaną do radia by przenosić je na nadgarstku.
Bardzo przydatną rzeczą jest wskaźnik rozładowania baterii,który daje nam jasny ogląd sytuacji jeśli chodzi o zasilanie. Wymiary radyjka to 12,9x8x3,4cm. Czyli jak sami widzicie zmieści się ona w każdym zestawie ucieczkowym.
Rzeczą która zasługuje na pochwałę jest wielkość guzików. Dziki temu łatwo można operować radiem.
Podsumowując radio SILVERCREST z Lidla to fajne i tanie uzupełnienie zestawu każdego preppersa czy survivalowca jak i turysty.
Sam zestaw to materiał na osobnego posta. Dziś opiszę jedną z najważniejszych części takowego zestawu. A tym jest radio. Może to brzmi dziwnie ale zwykłe tranzystorowe małe radyjko jest bardzo ale to bardzo przydatne w sytuacji jakiejś katastrofy naturalnej lub wywołanej przez człowieka.
Dzięki radiu jesteśmy w stanie śledzić na bieżąco sytuacje i poczynić odpowiednie kroki do zaistniałych problemów. Np. gdy dochodzi do gigantycznej suszy i miasto odcięte jest od dostaw wody. Służby ratunkowe informują gdzie można zaopatrzyć się w wodę lub gdzie lepiej się nie zapuszczać. Idąc dalej w przypadku wojny możemy śledzić ruchy wojsk nie przyjaciela.
Dzięki radiu w przypadku kompletnego końca świata możemy nasłuchiwać czyjś sygnałów i uratować się lub zdobyć jakieś informacje czy sprzęt.
Na rynku jest mnóstwo najróżniejszych odbiorników rajdowych jednak trzeba wybrać taki który będziemy mogli wrzucić w kieszeń kurtki czy do plecaka no i nie może pożerać nadmiernych ilości prądu. Swego czasu w gazetce Lidla zobaczyłem małe radyjko za 30zł i stwierdziłem,że najwyższy czas zaopatrzyć się w ten element zestawu przetrwania końca świata.
Radyjko to zasilane jest dwoma paluszkami które na dość długo starczą. Możemy je również podłączyć do sieci 5V. Odbiornik jest tak mocny,że bez rozłożonej anteny pod miastem odbiera stacje świetnie. Zero szumów i zgrzytów.A w przypadku gdy rozłożymy działa już w 100% jak marzenie.
W zestawie mamy słuchawki które pozwalają na konspiracyjne użytkowanie podczas apokalipsy czy święty spokój w przypadku używaniu w domu.
Bardzo fajnym rozwiązaniem jest budzik i zegar. Budzik ma dwie opcje budzenia radiem i brzęczeniem. Może to się przydać podczas biwaku czy trekkingu.Możemy również ustawić by automatycznie wyłączało się co 10min-max90min w funkcji sleep timer.
Dla wygody mamy nóżkę do użytku na stole-zwykły bajer. Wyświetlacz LC jest podświetlany i bardzo czytelny dzięki czemu w nocy bez problemu znajdziemy stację czy zobaczymy która godzina.
W zestawie dostajemy bardzo obszerną instrukcję i czarną materiałowa torebką do przenoszenia zaciąganą ściągaczem, Dwa paluszki i pętle przymocowaną do radia by przenosić je na nadgarstku.
Bardzo przydatną rzeczą jest wskaźnik rozładowania baterii,który daje nam jasny ogląd sytuacji jeśli chodzi o zasilanie. Wymiary radyjka to 12,9x8x3,4cm. Czyli jak sami widzicie zmieści się ona w każdym zestawie ucieczkowym.
Rzeczą która zasługuje na pochwałę jest wielkość guzików. Dziki temu łatwo można operować radiem.
Podsumowując radio SILVERCREST z Lidla to fajne i tanie uzupełnienie zestawu każdego preppersa czy survivalowca jak i turysty.
ma zasdnicza wade, w ciagu 2 dni rozladuje baterie na czuwaniu i nie wiadomo co z tym zrobic
OdpowiedzUsuń