Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Być preppersem

Czy warto być preppersem. W dzisiejszych czasach na pewno tak.
Ale zacznijmy od wyjaśnienia słowa preppers.  To osoba która postanowiła wziąć na siebie odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo i bliskich.  To również osoba  świadoma zagrożeń i chcąca przetrwać apokalipsę czy zwykły wypadek. Cechą charakterystyczną każdego preppersa to odwaga,pomysłowość,samodzielność, a przede wszystkim gotowość do działania i chęć walki.
Określenie perppers pochodzi od ang. przygotować. Czyli preppers to osoba która przygotuje się na coś. No właśnie na co? Wielu  czeka na konkretny scenariusz jak np. wybuch na słońcu czyli uderzenie potężnej fali elektromagnetycznej w ziemie czo spowoduje zniszczenie elektroniki, przygotowują się również na przebiegunowanie,powodzie, trzecią wojnę światową. Są też tacy co czekają na atak zombie-zostawię to bez komentarza;)
Według mnie niema co się przygotowywać na konkretny scenariusz ale lepiej ogólnie. Bo nie wiadomo co się wydarzy a jak przygotujemy się na wojnę a nie będziemy gotowi na suszę to może być problem. Dlatego trzeba być gotowym na wszystko.

Powszechnie uznaje się preppersów za społeczeństwo. Jest to jednak błędna opinii gdyż każdy dział osobno ewentualnie tworzą małe grupy współpracujące.

Większość preppersów zakłada pozostanie w domu czy jakiejś kryjówce co przez pewien czas może się sprawdzić. Jednak w dłuższej perspektywie zostanie w jednym miejscu i próba utrzymania placówki w walce z wygłodniałymi i zdesperowanymi bandami może być niezwykle trudne. Dlatego lepszym wyjściem jest stać się preppersem wędrownym. Czyli kimś kto pakuje wszystko co niezbędne do plecaka i rusza w lepsze i bezpieczniejsze miejsce. Oczywiście to jaki wariant dobierzemy zależy od nas samych i katastrofy z jaką się musimy zmierzyć. W przypadku suszy,odcięcia od dostaw wody czy prądu. Jak i innych katastrof powinniśmy otrzymać pomoc od zespołów ratunkowych w ciągu 72godzin w najgorszym przypadku zostaniemy znalezieni do 5dni.

Czy survival i preppering to to samo?

I tak i nie. Dlatego,że zależy czy wybierzemy opcje przetrwania w jednym miejscu czy w drodze.   Z pewnością aby być dobrym preppersem musimy znać techniki przetrwania w mieście jak i w dziczy. Dlatego niejeden survivalowiec czy bushcraftowiec jest świadomym lub nieświadomym preppersem.  Jednak dużo preppersów niechce rezygnować ze zdobycz cywilizacji a nawet jest od nich uzależniona. To w kontakcie z realiami nieznając technik przetrwania skazuje się na klęskę. Czyli można powiedzieć,że dobry preppers to też dobry survivalowiec czy bushcraftowiec.

Czy preppersi są normalni?
Ciężko to stwierdzić. A to dlatego,że co to znaczy normalny. Jeśli normalny to ten kto nie wychyla się ze społeczeństwa,idzie razem z masą i niema nic ważnego do powiedzenia i nie dostrzega zagrożeń. To na pewno preppers jest nienormalny. Ale według mnie jeśli coś jest robione z rozwagą to nic w tym złego. Poza tym czy gdyby wszyscy byli normalni ten świat nie byłby jeszcze bardziej ponury i smętny. Ja z czystym sumieniem mogę powiedzieć tak jestem nienormalny bo uprawiam bushcraft i preppering. Dodam do tego,że dobrze mi z tym.

Oczywiście są w tym gronie świry które czekają na atak zombie lub inne nie stworzone rzeczy albo przesadzają. Idealnym przykładem możne być niejeden uczestnik programu Czekając na apokalipsę.

A kiedy zostać prepersem?
Najlepiej dziś. Bo nie wiadomo co się może stać jutro,za tydzień czy kiedyś a może i nigdy. Ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Nie nakłaniam nikogo do zamienienia się w oszołoma zbierającego tony jedzenia i wody. Ale każdy powinien mieć w domu, w aucie  zapas wody i jedzenia na 72godziny. Warto mieć też ze sobą jakiś zestaw EDC czy bardziej rozbudowany zestaw survivalowy.
Bo prepping to nie tylko przetrwanie apokalipsy czy końca świata ale i pożaru,napadu,wypadku komunikacyjnego itp. Czyli coś co może nas spotkać każdego dnia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Moja pierwsza linia EDC

N ie wiem jak wy ale ja bez noża czuję się nagi.  Zawsze mam przy sobie jednak poza tym warto nosić jeszcze parę przydatnych drobiazgów które znacznie ułatwiają życie a czasem mogą nam lub komuś uratować dupsko.  I tu idealną sprawą jest zestaw EDC-every day carry  czyli wszystko co dźwigamy codziennie.  Wariantów,wielkości i wielu innych pierdół jest tyle co nosicieli EDC każdy musi stworzyć wersję dostosowaną do swoich potrzeb. Mój jeśli wziąć wszystkie 3 linie to co mam w kieszeniach to co w ładownicy na pasie to co w plecaku/torbie  To można stwierdzić,że jest tego naprawdę sporo. No ale lepiej coś mieć niż potem żałować,ze się niema. Pierwsze 2 linie mam praktycznie codziennie przy sobie.  Wyjątek to moment gdy trzeba się wdziać w garnitur i wtedy wielkie ubolewanie,że nie mogę wziąć swoich zabawek. Na szczęście mam i na to sposób ale to będzie osobny post.   Trzecie linia to plecak z nieco większymi rzeczami-mam to wszystko często przy sobie ale nie zawsze. Wszystki

Karkonosze Noworocznie-relacja

N ajwyższy czas na relację z wypadu w Karkonosze-od powrotu minął już prawie tydzień a ja się obijam :P  Więc tak pomysł na ten wypad zrodził się po przejrzeniu katalogu jednej z firm outdoorowych-mianowicie jacka wolfskiego. Była tam opisana całkiem fajna wyrypa w Karkonosze z noclegiem w super wiacie. Pomyślałem ok Karkonosze 5/6 dni i może wyciągniemy(ten sam skład ekipy co zazwyczaj ;) trasę ok 100km. Oczywiście jak to zwykle bywa góry i natura zmuszają do modyfikacji planów i tak też ze 100km zostało 50 ale za to jakie warunki i przygody. Ale zaczniemy od początku. Tym razem zamiast autem pojechaliśmy pociągiem-tak swoja drogą nie wiem dlaczego odcinek 300km jedzie się ponad 8 godzin. No ale wracając do  wypadu koło 9 31 stycznia wylądowaliśmy w Szklarskiej-Porębie i od razu nie cackając się ruszyliśmy na Halę Szrenicką. Po drodze jeden postój i krótka pogawędka z innymi piechurami i dalej w drogę tuż  przed samą halą dogonił nas naprawdę spoko gościu(sorry zapomniałem imien