Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Izery w śniegu-relacja

I przyszedł czas na relację z wypadu z minimalnym wyposażeniem. Koniec sesji czyli idealny czas na urwanie się w góry by się z lekka odstresować. Tak więc razem z ojcem wybraliśmy się na 3 dni w góry i jak zwykle wybór padł na Izery. Tyle,że tym razem sprzętu było bardzo mało i teoretycznie nie dostosowany do warunków-miało to odtworzyć coś w rodzaju zagubionego turysty idącego od schroniska do schroniska,czy kogoś kto zakładał noclegi w jakiś kolibach,chatkach myśliwskich,bacówkach,czyli na pewno nie pod chmurką w śniegu.

Tak więc po kilku godzinach jazdy z Poznania  dojechaliśmy w końcu do Świeradowa. I tam piękna pogoda,ciepło,jeszcze szaro ale bezchmurnie czyli naprawdę początki wiosny na 500m.n.p.m. Ale bez jakiegoś pośpiechu   ruszyliśmy do góry niebieskim szlakiem i i tam już kawałek za uzdrowiskiem było widać więcej śniegu nieco bardziej zimowa aura ale dalej czuło się już w kościach wiosnę.  Prąc naprzód nawet nie zatrzymaliśmy się przy źródle Adamsa tylko dalej pod górę by już to mozolne zdobywanie wysokości mieć za sobą. Weszliśmy na górę postój w tzw. zielonej budce i co jak na razie 0 ludzi,raj nie widać nikogo  w Słońcu cieplutko,ptaszki latają i śpiewają-widok bynajmniej nie Izerski jak na luty,tu naprawdę nigdy niema ptaków zimą. Czyli to był jeden ze zwiastunów wiosny.

No ale idąc dalej doszliśmy do polany izerskiej i nareszcie(od kilku wyjazdów kiepsko było z widokami) było wszystko ładnie widać jak na talerzu,przestrzeń,śnieg,strumyki i skałki  w Czechach piękny widok i towarzyszył nam jeszcze przez dość długi czas.  Do momentu aż niebieski szlak skręca do Chatki Tomaszka gdzie pomieszkuje nasz przyjaciel Zbyszek. Jak na razie szlak był fajnie ubity i przetarty ale ten odcinek do chatki  to już nie za bardzo,brnięcie w śniegu, momentami nawet po kolana a co najgorsze wierzchnia warstwa to był lód gruby na 1cm. czyli katorga dla butów. Ale po krótkim maratonie  doszliśmy do chatki gdzie Zbychu już siedział, dzięki super pogodzie mogliśmy bez problemowo siedzieć przed chatką,i napajać się widokami. W planie był nocleg nad kobyłką ale z racji dużej pokrywy  śnieżno-lodowej  i dystansu jaki byśmy musieli w tym przejść stwierdziliśmy,że robimy nockę tu koło chatki. Gdy Ojciec i Zbyszek poszli po drewno na ognisko ja w ziołem się za kopanie dołu w śniegu.  Po kilku minutach dziura była gotowa,pogoda pewna to nie było trzeba się martwić nawet o zadaszenie.  Po rozlokowaniu sprzętu i dalszej biesiadzie  dopiero zaczęły się pojawiać jakieś osoby ale jak na tak ładną pogodę to i tak naprawdę mało. No ale mniejsza z tym, po obżarciu,napojeniu się wieczorem sen nas zmorzył-w końcu nieprzespana nocka w trasie do miłych nie należy.  No a noc super normalnie milion stars hotel- nad głową nic tylko niebo z gwiazdami,fajna temperatura bo coś koło -9*C  i pełen komfort noclegowy(biwibag a w nim materac i śpiwór nie zimowy a raczej jesienno wiosenny ale ja zmarzluchem nie jestem i było nawet aż za ciepło)



Nocka minęła bez problemowo i bardzo dobrze ale z relacji Zbycha wynika,że nieźle chrapaliśmy bo aż myszy się nas bały =D  Rano też be jakiegoś pośpiechu ognisko,śniadanko i w drogę z powrotem niebieskim do polany a dalej wzdłuż Izery do schroniska Orle. Tam szlak ładnie przetarty,słoneczko świeci ale i niestety zaczął się robić tłok,stonka i nie stonka wypełzła na szlak. No i masa narciarzy,ogólnie mam o nich dobre mniemanie ale kurde znaczna część czuje się panami i nie zejdzie z drogi ani nie zwolni tylko na chama-Takie spostrzeżenie mi się nasunęło tak przy okazji. Ale wracając do  wędrówki najlepsze było to jak od Orla skierowaliśmy się  szlakiem na Cichą równie czyli pełna autostrada dla narciarzy a mi jedyni na gumie wędrujemy tu nas ktoś mija z boku tu z góry.  Ale co najważniejsze większość i tak po krótkim czasie została za nami,jednak co Buszmen to Buszmen.


Wędrując tak tym traktem widzieliśmy kilka efektownych kraks a zbliżając się do Wiaty postanowiliśmy zrobić postój nieco wcześniej a mianowicie przy Jeleniej łące z racji tego,że pod Cichą z pewnością było by mnóstwo narciarzy itd.-oczywiście przypuszczenia się spełniły.Dalej parliśmy w stronę żółtego szlaku by jak najszybciej dojść do planowanego miejsca noclegu.  Niestety po chwili okazało się,że szlak nie jest aż tak dobrze przetarty ale i tak lepiej niż do Chatki Tomaszka. Po drodze jeszcze krótki postój nad jarem   Jagnięcego Potoku i dalej już na dół w stronę chatki Górzystów z tym, że  jakiś kilometr czy coś koło tego odbijamy klasycznie z nurtem strumienia i tam po kilkuset metrach w śniegu po kolana a momentami nawet po pas dobrnęliśmy do miejsca docelowego.  A tam zrobiłem/wykopałem  pełen luksus,kuchnia,korytarze sypialnia a nawet kibelek się znalazł-nic więcej nie potrzeba do szczęścia.  I tak też po rozłożeniu śpiworów itd. wzięliśmy się za  zbieranie drewna i rozpalanie ognia. Po ugotowaniu jedzenia ogrzaniu się,podsuszeniu butów-bez skutku i tak po pewnym czasie znów do śpiwora na ileś godzin(najgorsze w zimowym biwaku są właśnie długie noce,ale ma to też czasem zalety)  I ta noc była nieco cieplejsza, wręcz bym powiedział gorąca jak powiało to na głowę spadał śnieg albo lód. Ale mimo to nocka minęła przyjemnie, rano szybkie gotowanie,zwinięcie szpeju i bez wielkiej spiny  spokojnym marszem  już na dół. Ciepło i piękna pogoda,czyli fajne pożegnanie z górami. Po drodze jeszcze 2 postoje i im niżej tym mniej śniegu i cieplej. Na górze już było w + a na dole było +11 *C zero śniegu. Dowód na idącą wiosnę i ocieplenie klimatu.   A  kilkanaście km dalej było już +20*C!!!!!!




I tak też zakończyła się  ta inscenizowana wyrypa ;) Cały szpej się sprawdził,my też. Prawie nic się nie rozleciało-kto zagląda na FB wie a kto nie to za jakiś czas się dowie ;) A i jak czas pozwoli to pod koniec tygodnia powinien się pojawić filmik :D


Więcej zdjęć tu

Komentarze

  1. Hej! przede wszystkim pozdrowienia dla Tatki, że chce Mu się włóczyć po różnych szlakach.
    Relację fajnie się czyta, a i sama wyrypa ciekawa. Chociaż ja wolę bardziej odludne szlaki, też nie przepadam za stonką.

    pozdrowienia Vislav - do zobaczenia na szlaku

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna relacja i jak zwykle mnóstwo pięknych ujęć. Ogólnie pogoda Wam dopisała i sporo można było dojrzeć i zobaczyć. Ja już lata całe nie byłem w tej części Izerskich, ale co się odwlecze...
    ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, mam pytanie jak to jest z tym nocowaniem i ogniskiem po za szlakiem, masz jakieś specjalne pozwolenia czy robisz to "na dziki" albo może tak tak wolno?

    Pozdrawiam,
    szuiramb

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czołem.
      Więc tak co do biwakowania i palenia ognisk jest sprawa jasna NIEWOLNO !!!! Chyba,że mamy stosowne pozwolenie od leśniczego lub robimy to w miejscach wyznaczonych. Akurat w izerach mam nieformalne przyzwolenie na łazęgostwo tego typu ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna gr...

Tak na szybkości

B yła mała przerwa w nadawaniu bo był wyjazd  w bory gdzie robiliśmy sporo materiału na bloga i YT - ale już nadrabiamy i ogarniamy co trza i będziemy działać. Na dniach więcej fotek,relacji testów no i długo oczekiwany buszmen na tropie ;) A dziś tak na szybkości kilka fotek z planu zdjęciowego

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpl...