Dawno nic o dzikim żarciu nie pisałem. To chyba czas najbliższy nadrobić te zaległości, zwłaszcza,że po moim poście o wege(tutaj) dostałem mnóstwo zarzutów,że nie lubię roślinek-oczywiście to nieprawda w końcu schabowy z ziemniaczkami,suróweczka itd. to idealny zestaw ;)
Ale przejdźmy do sedna sprawy-dziś opiszę a właściwie przedstawię wam patent którym ja lubię sobie urozmaicać dietę w terenie. Mianowicie chodzi o szyszki świerku.
I tu nasuwa mi się taka fajna anegdota;
kiedyś zostałem poproszony o zorganizowanie szkolenia,warsztatów survivalowych dla grupki dzieciaków, i gdy jeden dowiedział się,że można jeść rośliny to od razu co chwila pytał mi się a to mogę, a tamto itd. Nic w tym dziwnego ciekawość i głód wiedzy,jednak najlepsze dopiero się zacznie. Gdy usłyszał o tym,że szyszki można spożywać,wziął to sobie zbyt dosadnie i jak się dorwał do szyszki to ją zeżarł-nie wiem jak to się potem skończyło,ale nie chcę wiedzieć jak to jest zjeść i wydalić takie ustrojstwo.
Ale wracając do prawidłowej konsumpcji szyszek,jemy nasionka które są ukryte pod łuskami w szyszce. Oczywiście by tak naprawdę się najeść to trzeba by zjeść chyba z 2 garści nasionek/orzeszków a zebranie takiej ilości może być dość czaso i energo chłonne.
Orzeszki te mają sporo tłuszczy itd.dzięki czemu są dobrym uzupełnieniem diety,jednak niestety kaloryczność nie jest największa w stosunku do ilości jaką byśmy musieli zebrać.
Można by powiedzieć co za problem zebrać szyszki a no dość spory,zwłaszcza,że trzeba je zebrać z drzewa bo tylko te mają nasionka(po otwarciu i wypuszczeniu ich spadają z choinki) oczywiście czasem po wietrze czy np. zimą one spadają i starczy podnieść przełamać i można jeść.
Smak jest całkiem całkiem,porównywalny z orzeszkami ale nieco inny-po prostu sami musicie sprawdzić ;)
I na koniec taka zasada jeśli zrywacie z drzewa to nie wszystko z jednego ale tylko po np. kilka szyszek z drzewka i potem z kolejnego itd. na dość sporej powierzchni by nie wpływać zbytnio na środowisko, albo zbierajcie te z ziemi(z tym,że jak już mówiłem nie wszystkie są "pełne")-oczywiście nie mówimy o prawdziwej sytuacji survivalowej.
A jak już zjecie zawartość szyszek możecie wrzucić je do ognia,pieca itd. świetnie podtrzymują i robią żar.
Ale przejdźmy do sedna sprawy-dziś opiszę a właściwie przedstawię wam patent którym ja lubię sobie urozmaicać dietę w terenie. Mianowicie chodzi o szyszki świerku.
I tu nasuwa mi się taka fajna anegdota;
kiedyś zostałem poproszony o zorganizowanie szkolenia,warsztatów survivalowych dla grupki dzieciaków, i gdy jeden dowiedział się,że można jeść rośliny to od razu co chwila pytał mi się a to mogę, a tamto itd. Nic w tym dziwnego ciekawość i głód wiedzy,jednak najlepsze dopiero się zacznie. Gdy usłyszał o tym,że szyszki można spożywać,wziął to sobie zbyt dosadnie i jak się dorwał do szyszki to ją zeżarł-nie wiem jak to się potem skończyło,ale nie chcę wiedzieć jak to jest zjeść i wydalić takie ustrojstwo.
Ale wracając do prawidłowej konsumpcji szyszek,jemy nasionka które są ukryte pod łuskami w szyszce. Oczywiście by tak naprawdę się najeść to trzeba by zjeść chyba z 2 garści nasionek/orzeszków a zebranie takiej ilości może być dość czaso i energo chłonne.
jak widać orzeszek za duży nie jest :P |
Orzeszki te mają sporo tłuszczy itd.dzięki czemu są dobrym uzupełnieniem diety,jednak niestety kaloryczność nie jest największa w stosunku do ilości jaką byśmy musieli zebrać.
Można by powiedzieć co za problem zebrać szyszki a no dość spory,zwłaszcza,że trzeba je zebrać z drzewa bo tylko te mają nasionka(po otwarciu i wypuszczeniu ich spadają z choinki) oczywiście czasem po wietrze czy np. zimą one spadają i starczy podnieść przełamać i można jeść.
Smak jest całkiem całkiem,porównywalny z orzeszkami ale nieco inny-po prostu sami musicie sprawdzić ;)
I na koniec taka zasada jeśli zrywacie z drzewa to nie wszystko z jednego ale tylko po np. kilka szyszek z drzewka i potem z kolejnego itd. na dość sporej powierzchni by nie wpływać zbytnio na środowisko, albo zbierajcie te z ziemi(z tym,że jak już mówiłem nie wszystkie są "pełne")-oczywiście nie mówimy o prawdziwej sytuacji survivalowej.
A jak już zjecie zawartość szyszek możecie wrzucić je do ognia,pieca itd. świetnie podtrzymują i robią żar.
Apropo - słyszałem coś o metodzie ułatwiającej wydobywanie owych nasionek z szyszek właśnie przez ich podgrzewanie przy ognisku, ponoć wtedy szybko same się otwierają i łatwiej jest zawartość wydobyć...
OdpowiedzUsuńMożna i tak-działa to na bardzo prostej i logicznej zasadzie ;) szyszka schnąc odparowuje z siebie wilgoć i schnie przez co otwierają się łuski pod którymi są owe nasionka :)
Usuńpatent fajny szczególnie wieczorem w obozowisku :)