Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dave Canterbury

Znany głównie z programu Dwa oblicza survivalu gdzie razem z Codim Lundinem, Dave Canterbury pokazywał jak przetrwać. 
Jego cechą charakterystyczną w survivalu jest typowo wojskowe podejście. Czyli duży nóż i ryzykowanie dla zdobycia mięsa.
Swoją karierę powiązaną ze sztuką przetrwania zaczął w wojsku jako snajper. Co podobno okazało się nieprawdą. Pracował również na farmie gadów,jako nurek i rybak. Był również traperem. Obecnie Dave wykorzystuje swoje wieloletnie doświadczenie survivalowe jako instruktor przetrwania w jego własnej szkole survivalu(LLC Pathfinde). Szkoła ta mieści się w Ohio. Głównym jej celem  jest szkolenie w zakresie przetrwania w każdym terenie i o każdej porze roku. Na YouTube ma własny kanał gdzie pokazuje mnóstwo bardzo praktycznych porad dotyczących technik przetrwania  jak i ekwipunku.
Podsumowując Dave Canterbury to naprawdę niezły survivalowiec który w bardzo przyjemny i profesjonalny sposób przekazuje informacje niezbędne do przetrwania. 
Prowadzi on również sklep gdzie można znaleźć ciekawe produkty z branży survivalowej.


Komentarze

  1. Super człowiek. Zaryzykuje i powiem, że jeden z najlepszych ludzi, którzy nie poddają się i walczą do końca z własnymi słabościami.
    PS: Bardzo dobry snajper trzeba powiedzieć

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna gr...

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpl...

Ferie w Borach Tucholskich

Ż ywot nauczyciela nie jest taki zły, bo są ferie zimowe, natomiast z racji zmian klimatu ferie powinny się nazywać jesienne, deszczowe, chlapowe czy jeszcze inaczej, opisując paskudną niezimową aurę jaka ostatnio jest w każde ferie... Korzystając z ferii w szkole Ani, ruszyliśmy w las. Tym razem padło na Bory Tucholskie, a dokładniej okolice Tlenia, gdzie jest kilka obszarów pilotażowych do biwakowania. Koło południa dojechaliśmy na parking nad Wdą w Bedlenkach, ruszyliśmy w mżawce szlakiem. Pierwszą atrakcją na naszej marszrucie był wielki kamień narzutowy. Wysoki na 3 metry, o obwodzie 25 metrów! Głaz nosi dwie nazwy, albo św. Wojciecha, bo podobno prawił tutaj kazania, albo diabelski kamień. Legenda głosi, że diabeł chciał przejść przez Wdę, ale była za szeroka, więc postanowił wrzucić głaz i przeskoczyć po nim na drugi brzeg, gdy już był prawie na miejscu wyszło słońce i przypaliło skubańca, wtedy porzucił kamień i uciekł gdzie pieprz rośnie. Następnie powędrowaliśmy w ...