Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Co z tym bushcraftem?

Wczoraj w internecie natknąłem się na stwierdzenie,że bushcraft polega na tym aby nic ze sobą nie brać-tylko nóż,krzesiwo i butelka. Moim zdaniem jest to wierutna bzdura. Jakiś czas temu opisywałem Współczesnego człowieka lasu.Czyli kogoś w stylu trapera.
Wygodny nocleg to podstawa. ale trzeba go sobie przynieść.
Jeśli ktoś mówi,że do bushcraftu należy brać tylko nóż i krzesiwo to chyba nie wie co to bushcraft. Te podstawowe elementy to ewidentnie zestaw survivalowy. W stylu Beara Gryllsa mam tylko nóż,krzesiwo i manierkę.... A czym jest bushcraft starczy spojrzeć na mistrza bushcraftu którym jest Ray Mears. Kto jak kto ale on wie na czym polega prawdziwe przetrwanie w stylu traperskim. 
Niesztuką jest przetrwać jeden nocleg bez sprzętu ale sztuką jest wędrowanie w stylu traperskim po dzikich zakątkach globu przez wiele dni a czasem nawet lat. Oczywiście nie zabierzemy ze sobą prowiantu na tyle dni ale sprzętu możemy już zabrać więcej.  Chodzi mi oto,że prawdziwi ludzie żyjący z tego co im da natura zabierają ze sobą niezbędny sprzęt. Świetnym przykładem może być Dersu Uzała słynny na całym świecie leśny człowiek który wędrował razem z Władimirem K.Arsenjewem po dzikim kraju Usyryjskim. Miał on ze sobą tobołek w którym nosił,siekierę,skórę na okrycie, kociołek, czy nawet jakiś namiot. Dersu to świetny przykład na potwierdzenie tego,że bushcraft nie polega na tym samym co survival.
Kolejnym dowodem na potwierdzenie mojej tezy jest wyprawa na Syberię która odbyła się w tym roku we wrześniu. O wyprawie możecie przeczytać i obejrzeć filmiki z niej na  FC survival.olsztyn.  W jednym z filmików jest wzmianka o tym jak miejscowi zareagowali na wyjątkowo małe plecaki survivalowców. Myśliwi stwierdzili,że mają ze sobą zdecydowanie za mało ekwipunku nawet jak na jeden dzień. 
Jak widzicie ci którzy są bushcraftowcami z przymusu a nie z wyboru maja zupełnie inne podejście do wyposażenia.
Piła nie jest niezbędna ale przydatna.
Bo jak już mówiłem  niesztuka jest przetrwać z samym nożem jednej nocy. A tak naprawdę w sytuacji naprawdę survivalowej i tak nie będziemy mieli nic ze sobą poza wiedzą.
 Oczywiście najprzyjemniej wędruje się bez plecaka czy z bardzo małym worem, ale z noclegiem to już inna sprawa a jak wiadomo wygodny nocleg to podstawa. Ale,żeby się wyspać trzeba wziąć ze sobą kilka rzeczy jak śpiwór, trap, karimata czy hamak.

Na koniec najważniejsze. Survival minimalistyczny czyli tylko nóż itp jest jednoznaczny z niszczeniem środowiska a nie oto chodzi. Bo jak przetrwać zamieć czy ulewna noc  bez schronienia. No właśnie nie jest to możliwe. I wtedy trzeba niszczyć las aby zbudować jakiś szałas. Poza tym,że niszczymy naturę to jeszcze tracimy na to sporo czasu i energii-a wystarczy  wziąć ze sobą plecak a do niego dorzucić np.trap. Dzięki temu schronienia mamy gotowe w kilka minut przy małej utracie energii. A co najważniejsze nie niszczymy lasu który wszyscy tak kochamy.


Komentarze

  1. No bez przesady wiesz ile wazy trap? A pewnie chciałbys taki metalowy i z deskami . Nie Trapu bym nie brał ;-)

    A co do tarpu czy po polsku tropik (ech 'polskie'), to lepiej brac jednoosobowy namiot niż coś takiego, chyba, że to lato i na letnie noce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie chciało by mi się targać trapu. No chyba,że taki ładny i lśniący:-)
      Jednoosobowy namiot to super opcja ale i trap(tropik) razem z hamaczkiem tworzy idealne schronienie przez cały rok. Komfort noclegu w hamaku jest wspaniały. No i co najważniejsze trap+hamak to bardzo lekkie wyjście zapewniające dość dużo przestrzeni użytkowej.

      Usuń
    2. Koledze powyżej chodziło chyba o Twoją pisownię "trap", a nie, jak większość ludzi, "tarp" - ale mogę się mylić ;]

      A co do samego wpisu - wydaje mi się z lekka emocjonalny, tj. bardzo mocno opowiadasz się za jedną z opcji, poniekąd jakby negując istotę survivalu... I nie zgodzę się, że bushcraft to łażenie z mniej lub bardziej potrzebnym sprzętem -tj nie w pełni się zgodzę; tak określiłabym po prostu outdoor.

      Masz poniekąd słuszność, że przy survivalu mogą się pojawiać większe straty dla natury - choć w sumie tylko pozornie, bo za tyle razy, co Ty rozbijesz namiot i naszykujesz ognicho, inny ktoś, taki dajmy na to survivalowiec, dziesięć będzie spał bez ognia a kolejne dwanaście pod gołym niebem... Poza tym, "survivalowcy", póki ich nie przyciśnie, też starają się robić wszystko tak, by natura jak najmniej na tym ucierpiała. A jak Ciebie dopadnie sytuacja kryzysowa to też będziesz zdany na "survival" ;)

      Usuń
    3. Może masz rację co do lekkiej emocjonalności:) Dla mnie bushcraft w 100% to to co robi Mears. Czyli branie jakiegoś sprzętu outdoorowego z wykorzystaniem metod survivalowych. Ostatnio z namiotu przerzucam się na hamak co najmniej ingeruje w naturę. A co do ogniska to zawsze staram się rozpalać je w miejscu gdzie nie wypali za bardzo ściółki-czyli np. na kamienistej plaży a potem wszystko rozkopuje aby nie został po tym żaden ślad.
      Zgadzam się z Tobą,że jest wielu survivalowców którym zależy na ochronie przyrody i póki nie muszą nie ingerują w nią. Choć niestety miałem doczynienie z pseudo survivalowcami którzy niszczą las na potęgę. Wbrew pozorom jest ich dość dużo.
      No a gdy mnie przyciśnie zamieniam się w survivalowca pełną gębą:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i