Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2013
Postaw mi kawę na buycoffee.to

60 lat mineło

W tym  roku mija dokładnie 60 rocznica zdobycia Mt.Everestu. Historia podboju tej góry zaczęła się zdecydowanie wcześniej. Pierwszą wyprawą w himalaje była brytyjska ekspedycja zorganizowana w 1904r. przez sir. Francis Younghusband.  Zgodę na zorganizowanie tego przedsięwzięcia dał sam Dalajlama. Kolejną poważną wyprawą która dała duży pogląd na sytuacje w himalajach, była zorganizowana w 1921r. W składzie ekipy  był  m.in. George Leigh Mallory. Ekspedycja ta miała charakter rozpoznawczy a jaj członkowie zdobyli  Chang La-6990m.n.p.m.  W 1922r. rusza kolejna wyprawa w której znów bierze udział Mallory. W trakcie wspinaczki na Everest w lawinie ginie 7 szerpów. Ekspedycja osiągnęła 8326m.n.p.m. Kolejna wyprawa po dziś dzień budzi wiele emocji. W 1924r. rusza trzecia wyprawa której celem jest zdobycie najwyższej góry świata. Podczas ataku szczytowego ginie Mallory, Andrew Irvine oraz dwaj szerpowie.  Głosy w sprawie tej wyprawy są podzielone jedni uważają, że szczyt został zdobyty. Je

Kije trekkingowe

K ije trekkingowe to coś więcej niż dwa badyle które trzeba ze sobą dźwigać. To świetny sposób na odciążenie stawów, zwiększenie tempa marszu jak i poprawienie bezpieczeństwa. Na pewno niemożna  mówić że jest to niezbędna część ekwipunku jednak warto nad nią pomyśleć. Kije trekkingowe wywodzą się od kijków narciarskich. A swoją rosnącą popularność zawdzięczały na samym początku sławnemu włoskiemu himalaiście Reinholdowi Messnerowi, który używał składanych kijków podczas zdobywania szczytów. Dziś nikogo nie dziwi widok wędrowca z kijami. Gdy jeszcze człowiek mieszkał w jaskiniach i chodził w skórach, w swojej błyskotliwości  wpadł na pomysł wykorzystania zwykłej prostej gałęzi. Która ułatwiała poruszanie się  w trudnym terenie czy przy obronie przed innymi ludźmi i zwierzętami. Kiedy poruszamy się z wykorzystaniem kijów przedłużamy swoje ręce przez co chodzimy niejako na "czworaka". Każdy krok a szczególnie gdy idziemy z obciążeniem znacznie obciąża stawy w nogach. A kij

Les Stroud -Przetrwać wszystko

P rzetrwać wszystko to pierwsza przetłumaczona na język polski książka mistrza przetrwania znanego z programu survivorman . Oczywiście chodzi o Les`a Strouda.  Nie jest to kolejny poradnik o typowym survivalu a raczej czymś pomiędzy survivalem a bushcraftem. Zawarte w niej są wszystkie najważniejsze aspekty przetrwania od zdobycia wody poprzez budowanie szałasu itp. Co czyni ją świetna pozycją dla wszystkich początkujących jak i zaawansowanych bushcraftowców. W książce jest mnóstwo praktycznych porad  i wiele Wskazówek Strouda czyli krótkich i treściwych wskazówek potrzebnych do życia  i przetrwania w dziczy. Książka podzielona jest na 15 rozdziałów, które jasno przedstawiają konkretne zagadnienie ze sztuki przetrwania np: Planowanie wyprawy i przygotowania czy Ogień , Woda, Pożywienie Ubiór, i jeszcze kilka innych. Na samym końcu tej publikacji jest bardzo fajna rzecz a mianowicie lista sprzętu który powinien się znaleźć czy to w samochodzie czy w wyposażeniu każdego wędrowca. 

Świerkowe smarowidło

M aj to świetny moment na zbiór i przygotowanie wielu smacznych oraz zdrowych specyfików np.  młodych pędów świerku do zrobienia świerkowego smarowidła . Podczas zbioru zjadłem trochę prosto z drzewa ale większość zebrałem do domu w celu przygotowania Świerkowego smarowidła i syropu. Młode pędy są dość delikatne i miękkie oraz lekko kwaskowate w smaku                  ( zawierają dużo witaminy C). Wraz z czasem gałązki dostają coraz silniejszy żywiczny posmak. Świerk można wykorzystywać przez cały rok do parzenia herbaty. Ale do smarowidła potrzebne są właśnie młode  jasno-zielone pędy. Do przygotowania  tego specyfiku potrzeba nam dość dużo młodych pędów. W zależności od ilości uzyskamy większą lub mniejszą ilość syropu. Ja zebrałem ok 1L kilkucentymetrowej długości pędów. Były jeszcze dość miękkie ale okres zbioru pomału dobiega końca.  Do zbioru nie należy wykorzystywać tylko jednego drzewa (najlepiej pobierać od 10/20 garści z jednego świerka). Ja wykorzystałem ok.9 większych

Kuchenka ekspedycyjna

P ewnie dla większości ludzi poruszających się w po dzikich ostępach zwraca dużą jeśli nie największą uwagę na rozmiar oraz wagę ekwipunku. Jeśli chcecie mieć małą kuchenkę opalaną byle czym, to kuchenka ekspedycyjna jest świetnym rozwiązaniem. Nadaje się do gotowania wody jak i do przyrządzania rożnego typu pożywienia. Zbudowana z 5elementów,  które są wykonane z cienkiej blachy nierdzewnej o grubości 0,6mm dzięki czemu jej waga wynosi zaledwie 240g . Złożenie zestawu nie nastręcza większych problemów niezależnie od warunków atmosferycznych. Problem z zmontowaniem zaczyna się dopiero gdy mamy bardzo zgrabiałe dłonie lub robimy to w dużych rękawicach. Po złożeniu zajmuje bardzo mało miejsca.  Grubość 3 mm x 149 mm x 107 mm , to naprawdę świetny wynik! Kuchenka najlepiej sprawdza się w zestawie z kubkiem o pojemności 0,5L. Można również użyć zwykłego garnka ale wtedy powstaje spory problem z dorzucaniem opału, dlatego ja używam do kompletu małego i lekkiego trójnogu(opiszę w inn

Mielone inaczej

M ielone inaczej to alternatywa dla surowego mięsa jak i liofilizowanej żywności. Zarówno ja jak i wielu innych ludzi lasu bardzo lubi korzystać z żywości odwodnionej, która  dłużej pozostaje świeża, jest lekka. Jednak jest dość spora wada cena, najtaniej 20zł. I tu właśnie odkrywa się największa  zaleta mielonego inaczej. Jeśli odpowiednio się je przygotuje to przedłuża się żywotność pokarmu który jest smaczny ale i tani. Najlepiej do produkcji takiego pokarmu użyć mielonej wołowiny, ale to zależy od osobistych preferencji. Jeśli ktoś ma np. okazje wykorzystać dziczyznę też wyjdzie z tego smaczny posiłek, tyle,że trzeba je najpierw przepuścić przez maszynkę do mięsa. Dobrze gdy nie jest ono za tłuste ponieważ takie trudniej odwodnić. Następnie należy wyrzucić je na patelnie i smażyć. Najlepiej nie dodawać żadnych tłuszczy ale można dodać np. trochę masła, jednak wtedy proces odwadniania trwa trochę dłużej. Ewentualne przyprawy które dodajemy do mięsa są według osobistych preferencj

Lech "Hermes" Krzewicki

P ewnie większość z was zastanawia się czy są jeszcze ludzie którzy żyją w Harmonii z naturą. Owszem są i sam znam kilku. Ale tym razem opiszę niesamowitą postać na którą natknąłem się szperając w internecie chodzi o Lecha "Hermesa" Krzewickiego.  Najważniejsze dla niego jest życie w zgodzie z naturą oraz wolność, bo jak sam mówi: człowiek nie jest stworzony do życia w betonie . Gdy miał 18 lat zamiast podejść do matury tak jak jego rówieśnicy postanowił ruszyć w drogę po Polsce i można powiedzieć, że wciąż jest w drodze. Był jednym z pierwszych założycieli ruchu hipisowskiego na terenie naszego kraju. Eksperymentował z narkotykami . Przez pewien czas mieszkał w Bieszczadach. Obecnie mieszka pod Krakowem gdzie przeniósł się aby pomóc swojej klaczy odchować małego. Tak tak ma konie bo gdy po wypadku samochodowym doznał poważnego urazu kręgosłupa dowiedział się o hipoterapii która mogłaby mu przywrócić zdrowie. Jednak  okazało się, że koszt takiej terapii jest równy zakupowi w

Mors Kochański

J est to mało znana w Polsce postać ze światu bushcraftu. Jest instruktorem przetrwania i bushcraftu oraz autorem wielu książek, niestety jak na razie żadna nie została przetłumaczona na język polski. Szkolił zarówno cywilów jak i wojskowych, w takich krajach jak Kanada, Anglia, USA oraz Szwecja. Jego słynną maksymą jest: "The more you know, the less you carry" czyli "Jm więcej wiesz, tym mniej nosisz" . Mors Kochański pochodzi z polskiej rodziny która jeszcze przed drugą wojną wyjechała do Kanady gdzie w 1940r. urodził się Mors. Pewnie dziwi was imię Mors wynikło ono z błędu popełnionego przez położną która na skutek polskiego akcentu i  błędu w mowie  zamiast Morris wpisała do aktu urodzenia Mors. Jego dzieciństwo mocno wpłynęło na  późniejszy styl życia oraz  pasje. Wychował się na odizolowanej farmie w Saskatchewan. Codziennie do szkoły musiał pokonać 7mil. Te codzienne podróże odgrywały główną role w edukacji i przyczyniły się do zafascynowania naturą. Gdy

LYO FOOD

LYO FOOD to firma zajmująca się produkcją liofilizowanego jedzenia.  Liofilizacja to: metoda utrwalająca żywność poprzez odsączenie z niego wody w stanie zamrożonym. Podczas liofilizacji kryształki lodu są usuwane z  pokarmu po przez sublimacje. Dzięki takiemu rozwiązaniu żaden składnik nie ulega degradacji ani nie traci wartości odżywczych chociaż czasem smakowe ale to nie dotyczy firmy LYO FOOD. W czasie moich wędrówek miałem do czynienia z liofilizowaną żywnością różnych firm, tu muszę stwierdzić z czystym sumieniem, że jedzenie LYO FOOD jest naprawdę smaczne a co ważniejsze smakuje jak domowe żarcie w którym są naprawdę spore kawałki mięsa a nie jak u innych firm ledwo widoczne drobinki które ani w wyglądzie ani w smaku nie przypominają mięsa. Jeszcze jedną dużą zaletą liofilizatów tej firmy jest stosunkowo niska cena.  W asortymencie firmy każdy znajdzie  coś co będzie odpowiadało jego kulinarnym preferencję do wyboru jest wszystko od zup po bigos. Ja miałem okazję spróbow

Wildo-Camp-a-box Zestaw biwakowy

D ziś przedstawię ciekawy gadżet który nie jest niezbędny ale zwiększa komfort w dzikiej kuchni. Jeszcze niedawno sam nie byłem fanem brania jakiegoś dodatkowego sprzętu kuchennego. Wystarczył mi garnek, spork i kubek ale niedawno przy okazji postanowiłem się skusić na zestaw kuchenny Wildo. Jest to produkt wykonany przez szwedzką firmę Wildo. Największą zaletą jest fakt, że niema tu chińskiej tandety a wszystko zostało wykonane w Szwecji z nietoksycznego lekkiego towarzystwo. W skład tego zestawu wchodzi: - pojemnik z zamknięciem - kubek Fold-A-Cup® - duży kubek Fold-A-Cup® - zamykany pojemnik z trzema przegrodami na przyprawy - deseczka do krojenia - Spork - widelec, nóż i łyżka w jednym Przy okazji majowego wyjazdu miałem okazję pierwszy raz przetestować ten zestaw i spostrzeżenia są następujące: Nie wiem jak mogłem wcześniej  kuchcić bez niego. Pojemnik na przyprawy ma nieco za małe otworki więc gdy jest duża wilgotność a przyprawy ją złapią nie chcą wylecieć. Spork

Zagubieni w dziczy- majowy bushcraft

  N areszcie  majówka, okazja do odpoczynku i zamiany walki o przetrwanie w szkole na walkę o przetrwanie w dziczy. Na wyjazd wybraliśmy chyba najlepsze a na pewno jedno z najlepszych miejsc do uprawiania bushcraftu czyli góry Izerskie. DZIEŃ 1 Po całonocnej jeździe ok.6 dojechaliśmy do Świeradowa a o 7 już ruszyliśmy na szlak. Większość pierwszego dnia zajęło nam zdobywanie wysokości. Najgorsze jest to, że większość podejścia pokryta jest asfaltem. Ale jest możliwość którą my wybraliśmy a mianowicie poszliśmy niebieskim szlakiem. Który prowadzi najpierw przez mostek który niedługo się rozpadnie a potem już cały czas po kamieniach, mijając źródło Adamsa- można z niego ze spokojem pić wodę bez przegotowania. Niestety nawet wybierając ten wariant nie da się  uniknąć asfaltu więc aż do mostu na Hali Izerskiej  idziemy asfaltem. A tak swoją drogą nie wiem co za pi-pi-pi wpadł na pomysł wyasfaltowania gór.  Przy wspomnianym już moście zrobiliśmy sobie krótki postój na potężnych gł