Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Metro 2033 recenzja

Nie wiem jak Wy, ale ja naprawdę lubię czytać. I to z wielu powodów, bo czytanie poszerza horyzonty, wzbogaca słownictwo, wiedze, wyobraźnie itd., ma naprawdę wiele, ale to mega wiele pozytywów. Ale nie o tym jakie plusy ma czytanie, a o tym jak zarąbiste jest METRO 2033 jest dzisiejszy wpis.

Literatura postapo jest niezwykle bliska klimatom survivalowym, gdyż survival, czy ten w naszych czasach, czy taki po apokalipsie i to nie ważne czy ekologicznej, kulturalnej, zombie, czy też atomowej. Bo przecież w survivalu zawsze chodzi o to samo, o przetrwanie najgorszego i obojętnie, czy to jest brak wody i + 60*C, czy szczur mutant i tak musimy walczyć i nie wolno nam się poddać.

Dobra to wracając do sedna postu czyli książki Dimitria Glukhovskyego pt. METRO 2033 to świetna, wręcz obowiązkowa pozycja każdego fana gatunku, jak i każdego kto lubi dobrą lekturę, czy też każdego survivalowca. To, że jest to obowiązkowy tytuł dla fana gatunku to sprawa oczywista, seria metro, to chyba najpopularniejsza literatura traktująca o świecie po zagładzie, po jakiejś tam apokalipsie. Nawet nie wiem ile jest ksiażek z universum, ale jest ich od cholery i ciut ciut. To, że jest to, odpowiedni tytuł dla lubiących dobre książkę to chyba też nie trzeba tłumaczyć, ale już to czy jest to książka survivalowa można się sprzeczać. Bo co mutant ma wspólnego z survivalem? A wspólnego ma i to nie mało, ale o tym później ;)


METRO 2033 jest napisane naprawdę przyjemnym i lekkim językiem, bardzo fajnie się czyta, a dzięki tej lekkości, nawet gdy jesteśmy zmęczeni i padamy na pysk to z przyjemnością siadamy i czytamy , przy jednoczesnym odpoczynku. Wartka fabuła, o której za chwilę, sprawia, że nie możemy się doczekać kolejnych stron, dalszych przygód, tego co czeka nas i bohatera, czy też bohaterów w kolejnych rozdziałach. Z racji grubości (600str z haczykiem) jest za wielka by nieść w góry, czy inny teren, to dosłownie nie mogłem się doczekać powrotu by znów czytać. Tak mnie wciągnęła, że chciałem już, natychmiast, wrócić do tej złej cywilizacji.
A to już coś znaczy, jeśli książka czekająca na biurku w domu chce nas ściągnąć do domu z terenu.

Czyli jak widać, pod względem języka, lekkości pióra i wciągania to METRO 2033 jest naprawdę genialne.
Teraz co nieco o fabule. Nie będę się tu o niej wiele rozpisywał, ani nic spojlerował, tak w wielkim skrócie fabuła METRA 2033 jest naprawdę zaskakująca,  nieraz i nie dwa nas zaskakuje, wydaje nam się, co tam wydaje, pewni jesteśmy, że musi się zdarzyć to, a jakaś sytuacja całkowicie odbija w innym kierunku piłeczkę, jaką jest fabuła. Naprawdę kunszt i pomysłowość autora jest gigantyczna.
Cała akcja METRA 2033 toczy się, jak nie trudno się domyślić, w metrze, a dokładniej w moskiewskim metrze, po zagładzie nuklearnej, ludzie musieli się skryć, przed promieniowaniem, jedynym miejscem, gdzie dało się jeszcze żyć były podziemia, a co jak co ale moskiewskie metro jest bardzo rozbudowane, więc ludzie mieli się gdzie pomieścić. Poza ludźmi w metrze żyją szczury, oraz wiele dziwnych stworzeń i roślin, organizmów bliżej nie określonych, nie mówiąc już o tym co się dzieje na powierzchni, mutant goni mutanta.
I pewne czarne stwory chcą przejąć metro, atakują jedną stację, ale zagrażają całemu kompleksowi tuneli, dlatego pewien młody chłopak, o imieniu Artem, zostaje zmuszony do powędrowania na drugi koniec metra, z wiadomością, po drodze musi dorosnąć, przestać się bać, posiąść wiele umiejętności i uratować całe metro, czy mu się uda? to już sami musicie zobaczyć czytając ;)

To na sam koniec jeszcze to, dlaczego METRO 2033 jest obowiązkowe dla survivalowców.
Mianowicie jak nie trudno się domyślić, książka ta opowiada o przetrwaniu, ale nie jakiejś tam sytuacji survivalowej typu zgubienie w lesie, wypadek samochodowy itd., ale apokalipsy, pokazuje jak wygląda życie ludzi zmuszonych do egzystencji, do codziennej walki o marne egzystowanie. I to właśnie jest jeden z plusów dla survivalowców. W METRZE 2033 mamy idealnie pokazane, zachowania ludzi, lęk, strach, reakcje na różne bodźce, sytuacje itd. Czyli studium psychologi człowieka w sytuacji długofalowego narażenia na bodźce niszczące naszą psychikę.
Kolejnym sporym atutem dla survivalowców, jest pokazanie jaki ubiór jest najlepszy do działania, w wilgotnym i chłodnym terenie, kolejnym plusem jest pokazanie jaki szpej jest nam faktycznie niezbędny do takiego prymitywnego życia.
Biorąc kwestie stalkerów i mutantów możemy przełożyć do na działanie w terenie zasiedlonym przez wroga, lub też gdy chcemy uniknąć walki z niedźwiedziem, zdziczałym psem itd. Bo w końcu czym się mutant różni w zachowaniu od zwierząt? No właśnie, praktycznie niczym, więc mamy tu fajnie pokazane systemy zachowań w razie co.
Jest jeszcze wiele przykładów, które mógłbym wypisywać by przekonać survivalowców, by sięgnąć po tą lekturę, ale myślę, że już wystarczająco dużo o METRZE 2033 napisałem by zachęcić, inne patenty i zalety książki zobaczy każdy kto zdecyduje się przeczytać, a naprawdę warto ;) 



Komentarze

  1. Metro można śmiało polecić choć szybkość mutacji w tej książce jest nieco przegięta. Co do tego typu pozycji to ze swojej strony pozytywnie oceniam całą serię Krucjata: https://pl.wikipedia.org/wiki/Krucjata_(seria_ksi%C4%85%C5%BCek)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Konrad za przybliżenie lektury. Przyznam, że przymierzałem się jakiś czas temu do "ugryzienia" którejś pozycji z tego uniwersum, ale jakoś wszystko rozeszło się "po kościach". Może więc wreszcie teraz spróbuję :)

    Natomiast mam do Ciebie lub innych pytanie. Czy znane są Wam powieści ze świata Stalker, a jeśli tak, to co byście polecili?
    Podobno Wiktor Noczkin jest dość interesującym twórcą tej serii.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i