Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Latarka Armytek Wizard Pro

Jak zapewne każdy z was, tak i ja doceniam dobre oświetlenie, i to zarówno w terenie, jak i codziennym użytkowaniu. Dziś przyszedł czas na recenzję latarki czołowej ARMYTEK WIZARD PRO. Jest to najmocniejsza latarka jaką miałem okazję testować, ma to swoje zalety, ale i wady. Jednak zanim do nich przejdziemy, trochę danych.


Przy swoich kompaktowych wymiarach i niskiej wadze zaskakuje mocą i wytrzymałością, bo na diodzie ma aż 2300 lumenów, a na wyjściu z reflektora 1600 lumenów (taka moc topi tropik namiotów). Dzięki tej mocy możemy poczuć się w nocy jak w dzień, wszystko widzimy nawet w odległości 130 m. Niestety przy tym najsilniejszym trybie WIZARD pożera baterię jak szalony, bo już w godzinę się rozładowuje (po godzinie na najmocniejszym trybie, zaczyna przygasać, a po 1.30h pada całkowicie).
Jest to duża wada, gdy jesteśmy w dziczy, ale przecież nikt na pełnej mocy cały czas nie działa. A w tym Armyteku mamy do dyspozycji aż 11 trybów pracy!!! Z czego jeden wytrzymuje nawet 200 dni!!! Fakt, że te najsłabsze są piekielnie słabe i dalej niż na 30 cm, a w najsłabszym to dalej jak na kilka centymetrów nic nie widzimy, ale do ogarnięcia się w namiocie, czy gdy chcemy być widoczni, no i tam, gdzie liczy się wytrzymałość baterii taki tryb z pewnością się przyda.


Wszystkie tryby pracy:
  • Turbo2 - 1800 (1h),
  • Turbo1 - 900lm (1h 7min),
  • Główny 3 - 390lm (4h),
  • Główny 2 - 165lm (10,5h),
  • Główny 1- 30lm (50h),
  • Świetlik 3 - 5,5lm (12d),
  • Świetlik 2 - 1,5lm (40d),
  • Świetlik 1 0,15lm (200d),
  • Strobe3: 10Hz, Turbo2, 2h;
  • Strobe2: 1Hz, Turbo2, 3.5h;
  • Strobe1: 1Hz, Main2, 35h


Kąt świecenia to 70*, natomiast razem z poświatą uzyskujemy około 120* oświetlenia, co jest naprawdę niezłym wynikiem. I daje świetną widoczność.
Co ważne, światło niezależnie od używanego trybu ma bardzo ciepłą i przyjemną barwę.
Podczas pracy cały czas czujnik naładowania (przycisk włączania i wyłączania) informuje nas o stanie akumulatora różnymi kolorami. Klasycznie, zielone to naładowane, czerwone oznacza, że zaraz nam latarka zdechnie.

Kolejną cenną sprawą w Armytek Wizard Pro jest zastosowanie zabezpieczania przed przegrzewaniem. Mimo godzinnej pracy na pełnych obrotach, zagrzała się do tego stopnia, że ciężko było ją dotknąć, ale nic jej się nie stało. Większość podobnych oświetleń wyłącza się w momencie przegrzania.

Jak już jesteśmy przy jej wytrzymałości, to warto wspomnieć, że latarkę można zrzucić z 10 metrów. Z tylu wprawdzie nie zrzucałem, ale spadła kilka razy na beton z wysokości +/- 2 metrów, co nie zrobiło na niej najmniejszego wrażenia. Tak samo woda jej niestraszna, można ją zanurzyć do 10 metrów, na takiej głębokości nie sprawdzałem, ale w strumieniu, czy deszczu można śmiało ją katować.


Trochę danych już mamy i według nich wygląda na to, że jest super, a co w praktyce reprezentuje Wizard Pro?


Używany zarówno jako latarka w codziennym noszeniu, awaryjne źródło światła w domu, czy też na urbexie, nie wspominając o terenie. W każdej z tych ról spisywał się dobrze lub wręcz idealnie.
W codziennym noszeniu robi super robotę -  tu widać, że to jej żywioł - duża moc, mocna konstrukcja z aluminium lotniczego sprawia, że świetnie doświetlimy sobie ciemny zaułek, jakieś ciemne pomieszczenie, poświecimy sobie podczas gmerania w samochodzie itd. bez obawy, że nam się zepsuje. Nie jest to byle jaki chińczyk, tylko naprawdę solidna konstrukcja. W takim nazwijmy to cywilizowanym użytkowaniu, prądożerność nie ma większego znaczenia, bo latarkę możemy sobie praktycznie codziennie ładować, czy z powerbanka, czy gniazda zapalniczki, dzięki ładowarce, którą mamy w zestawie (ładowarka na magnesie z wyjściem USB - mała i lekka).




Wyżej wspomniany magnes jest mega przydatny w codziennym życiu, jak i np. na urbexie, możemy sobie podłączyć latarkę do maski auta czy innego metalowego przedmiotu i mieć stałe źródło światła, które świeci nam tam gdzie chcemy, niezależnie od tego, gdzie patrzymy, a ręce dalej mamy wolne. Dzięki ciepłej barwie światła i możliwości podczepienia do czegoś metalowego Armytek staje się super latarką dla fotografa. Świetnie się sprawdza do doświetlenia jakiegoś planu.
Czyli jak widać, jako latarka do EDC, do auta, domu itd. sprawdza się świetnie. A co z terenowym zastosowaniem?




Tu jest podobnie jak wyżej, światło przyjemne, spory zakres regulacji itd., to wszystko sprawia, że wygodnie jej się używa na biwaku czy podczas marszu i innych aktywności outdoorowych. W terenie na komfort znacznie wpływa bardzo wygodne zawieszenie. System pasków z pełną regulacją i montaż do latarki powodują, że dosłownie nie czujemy tego, że coś mamy na głowie. Nic nas nie gniecie i nie ciąży, tak samo system ten zapewnia nam świetną możliwość regulacji kierunku światła.



Przy wypadzie na 3 dni w teren i używaniu latarki normalnie - czyli średnie światło, czasem pełna moc, a czasem jeden z najsłabszych trybów, to w zupełności nam wystarczy i jeszcze zostanie trochę prądu. Czyli stawiam, że starczy przy rozsądnym użytkowaniu na około 4 wieczory. Jednak przy dłuższym wypadzie niezbędne jest podładowywanie lub potrzeba wyposażenia się w zapasowe akumulatorki.



Więc jak widzicie, w terenie jest naprawdę dobrze, niestraszne jej złe warunki czy brutalne traktowanie, świeci mocno i przyjemnie, duży dobór trybów świecenia itd. Czyli można ze spokojem szlajać się z nią po krzakach, polach, lasach i gdzie tam kto chce. Jednak z pewnym ograniczaniem z racji prądożerności. Akumulatorki w zapasie lub powerbank w pewnym sensie rozwiązują problem. Jednak według mnie i tak powinniśmy mieć jakąś latarkę jeszcze w zapasie, gdyż nie zawsze mamy czas czekać aż się naładuje nam akumulator.





Według mnie Armytek to naprawdę fajna opcja do takiego codziennego użytkowania, ale w terenie to raczej sprawdza się głównie na krótszy wypad, na dłuższy lepiej się wyposażyć w zwykłą czołówkę z turystyka na tzw. zwykłe paluszki. Moc niższa, ale za to mniej prądożerna na wysokich trybach pracy. Ale coś za coś. Albo mamy latarnie, albo zwykłe źródło światła.
Podczas testów nie zauważyłem żadnych wad, poza poborem prądu oraz może ceną, bo 440 zł za latarkę to naprawdę dużo.
Z początku dość sporą wadą wydawało się operowanie trybami, bo wydaje się to dość upierdliwe, ale po jakimś czasie człowiek się nauczy jak wyklikać pożądany tryb ;)



Czy polecam? Nie mogę nie polecić, bo jest naprawdę świetna, barwa światła cudna, tryby umożliwiają dobór światła do potrzeb to wszystko sprawia, że Armytek Wizard Pro to naprawdę świetny produkt. Tylko jednak cena dość zaporowa i ta łakomość na energię. Na rynku jest wiele innych czołówek, które też robią robotę, jednak z tak mocną się nie spotkałem, i z pewnością każdy z was, kto pobawi się Wizardem zakocha się w nim. Więc jeśli was stać na taką latarkę, to warto.






Komentarze

  1. Świetna i daje niezłe światło ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To moja piąta i chyba ostatnia latarka.
    Wcześniej były Olight ale to co pokazał wizard to szok.
    To małe cudeńko zawróciło mi w głowie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i