Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

KUPA W LESIE - to nie problem!

Uwaga!!! Najbardziej obrzydliwy post w historii bloga. Stawiam, że większość z Was nie potrzebuje takich rad. 
A może jednak ....



D
ziś post nietypowy, i dla niektórych może zahaczać o temat tabu, czy być po prostu nie miłym. Fekalistycznie dziś będzie. Problem jest spory, gdyż każdy z nas widział nie raz w lesie multum papierzaków, lub miły spacer przez las zmieniał się w wędrówkę przez pole minowe.
Nie da się ukryć, że każdy z nas musi to zrobić, czy tego chce czy nie, wcześniej czy później natura pogna każdego w krzaki. Można powiedzieć po co o tym rozprawiać, bo wbrew pozorom kupa w lesie zgodna z zasadami leave no trace i dobrego wychowania to większa filozofia ;) Więc jak to robić by było łatwo, przyjemnie i estetycznie?


Na pewno nie tak 

O ile u nas, temat jest traktowany po macoszemu, o tyle w wielu miejscach na świecie wypróżnienie w terenie jest skrajnie poważnie traktowane, przepisy, regulaminy itd. Np. w stanach przy wejściu na niektóre szlaki strażnicy udzielają instrukcji, jak pozbyć się problemu. Mówią o sprawie oczywistej że jak już przyciśnie to trzeba odejść jak najdalej od szlaku w celu wypróżnienia(wydaje się to oczywiste, ale patrząc po polskich szlakach nie dla wszystkich) Poza zniknięciem ze ścieżki należy też zabrać zużyty papier ze sobą!! Co więcej produkt uboczny naszego metabolizmu musimy starannie zakopać na określonej przepisami głębokości. Myślicie, że to już przesada, otóż nie, w niektórych miejscach nie tylko papier a nawet ten nieszczęsny produkt metabolizmu jesteśmy zmuszeni znieść ze sobą!! Tak tak. Przy plecaku dynda nam radośnie worek z ... No wiecie z czym. Wynika to z tego, że suche powietrze nie ułatwia rozkładu, przez co szlak jest "ozdobiony" naszymi ekskrementami, do tego suchy papier nie poprawia widoku a dodatkowo stwarza zagrożenie pożarowe.
Na szczęście nasz  klimat jest bardziej przychylny, wilgotność, specyfika gleby, wszelkie procesy gnilne itd. gdy dodamy do tego rożne muchy, żuki i inne stworzenia, które chętnie skorzystają z takiego daru losu. Jest naprawdę dobrze, a gdy zastosujemy jeszcze kilka pewnych zasad możemy być spokojni o widoki na szlaku i nie musimy  nosić ze sobą zużytego papieru.

1.MIEJSCE

Po pierwsze wybierajmy miejsca oddalone od ścieżek, zaciszne, skryte tak by spokojnie można było zrobić swoje, oraz by nie przeszkadzać innym turystom.  Bardzo ważne jest też to, by swoje potrzeby załatwiać co najmniej kilkanaście metrów od źródeł wody.

Idealne miejsce to takie gdzie ściółka jest "lekka" dzięki czemu łatwo możną nią zamaskować  odchody. Dobrze, gdy ziemia jest miękka (ułatwia kopanie)  Fajnie jak są pod ręką różne rośliny. A do czego one? Głównie to do maskowania ale i co ważniejsze jak papier się skończy to zawsze pozostają liście ;)

Oczywiście czasem nie udaje znaleźć się miejsca idealnego i jesteśmy zmuszeni robić swoje na przysłowiowej pustyni, ale tu też idzie wykonać wszystko tak by nie było po nas śladu. Gdy np. nie ma miękkiej ziemi, czy nawet ściółki to możemy wykorzystać kamienie do maskowania itd. Kiedyś czytałem nawet o patencie rozsmarowywania. Wiem, wiem fujka, ale ma to  nawet sens. Bierze się kamień, rozsmarowuje naszą kupę na skale dzięki czemu nie ma placka a cienka warstwa, która wystawiona na słońce, wiatr itd. szybko wchłonie się do środowiska. Problemem pozostaje papier, który jakoś maskujemy, chociaż przygniatamy kamieniem, zasypujemy piaskiem itd. ważne by wiatr go nie porwał. Jeśli nie da się tego zrobić to musimy zabrać go ze sobą.  W warunkach wilgotnych, NIE SUSZY! NIE SUSZY!!!! NIE SUSZY!!!! TYLKO GDY MOKRO! Można zużyty papier spalić, mało przyjemne dla nosa, ale jakaś to tam metoda jest na jego utylizacje jest. Są już dostępne na rynku papiery biodegradowalne, które zdecydowanie polecam, ale nawet one wymagają od nas maskowania!

2.MASKOWANIE

Jeśli dobrze wybierzemy miejsce to maskowanie pójdzie dużo łatwiej. Najłatwiej będzie rozgarnąć ściółkę i wykopać mały dołek czy to kijem, czy nogą. Gdy już mamy tak przygotowaną dziurę to prawie, że jesteśmy w domu. W taką dziurę robimy swoje, i następnie..... Nie nie zakopujemy od razu. Robimy coś bardzo fujjjj. Bierzemy patyk i mieszamy całą zawartość!! Można w to jeszcze nasikać dla lepszego namoczenia :P A czemu robimy coś tak obrzydliwego jak mieszanie kijem w kupie? Otóż dzięki temu papier i cała reszta jest bardziej scalona, więc nie ma ryzyka, że kawałek papieru gdzieś poleci a jednocześnie szybciej się całość rozłoży.
Następnie przykrywamy ziemią i ściółką, w razie potrzeby maskujemy gałęziami, liśćmi itd.

Jeśli nie było czasu kopać, albo z innego powodu się nie dało, to analogicznie używamy, liści, gałęzi, mchu itd.

3.DOŁEK

O dołku już wyżej pisałem, ale warto zatrzymać się przy nim na dłuższą chwilę, gdyż im lepszy zrobimy tym mniej roboty z maskowaniem i tym szybciej wszystko zniknie. Mianowicie powinien on mieć głębokość między 15 a 25 cm, gdyż raz pomieści wszystko i dodatkowo na takiej głębokości sprawniej działają procesy gnilne.

I na koniec najważniejsze, musimy mieć świadomość tego, w jaki sposób wpływamy na środowisko, nawet czymś tak naturalnym jak wypróżnienie. Musimy zwracać uwagę, na to by zostawiać miejsce naszego bytowania czyste i schludne, tak by nie psuć widoku innym turystom. Ponadto przestańmy robić z tego temat tabu i mówmy głośno o odpowiedzialnym sraniu w lesie!!! Gdy zacznie się już to robić i wejdzie szybko w nawyk to nawet nie będziemy się zastanawiali nad tym :)



Komentarze

  1. Trochę bawi mnie maskowanie tego papieru w ogniu. Wyobrazilem sobie, że ja sobie go maskuje i nagle podchodzi ktoś z kiełbasom. Powiedzieć mu, czy nie? A tak na marginesie jak już wiem jak to robisz to będę Ci patrzył w rozpałkę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i