Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Najzimniejszy biwak w życiu z lisimi złodziejami

 Nie raz i nie dwa, a kilkadziesiąt razy spałem w ujemnych temperaturach, często to było zdecydowanie poniżej zera. Zdarzyło się i kilka biwaków w okolicach -30*C. Ale to teraz, w miniony weekend zmarzłem najbardziej w życiu :P 




Lajtowy wypad, zapowiadają mrozy jak na niziny, -10, ale bez śniegu. Wypad nie zakłądał wielkiego chodzenia, wręcz zero chodzenia po prostu biwak w urokliwym miejscu ze znajomymi. Ognisko, rozmowy, śmiechy, jakiś grzaniec, jedzenie i... 


i tu musi pojawić się opowieść o naszej niestety przegranej potyczce z lisim gangiem.  

Po rozbici obozu w małym zagłębieniu w celu osłonięcia się od wiatru poszliśmy nad jezioro popatrzeć i porobić zdjęcia. Ładnie, ale zimno, po jakimś czasie wracamy do obozowiska. A naszym oczom ukazuje się zniszczony plecak Darka. Pogryzione paski/troki! Potem zniknęły moje parówki i miód. Kilkukrotnie przeganialiśmy złodziei. 





Ściemniło się, a niebo rozbłysło milionem gwiazd wiec razem z Łukaszem ruszyliśmy na pomost pobawić się aparatami. Darek i Tomek zostali w obozie pilnować gratów i ognia. 

Jedno, drugie, trzecie i kolejne zdjęcie za zdjęciem, od 10 sekund do nawet 4 minut naświetlania. Człowiek beztrosko przymarza do pomostu i statywu ciesząc bułę jak lustro klapie.

 A tu nagle telefon: przychodźcie lis, próbuje zwinąć Konradowi śpiwór i coś jeszcze. Szok i niedowierzanie maluje się na naszych twarzach, dzida do obozu. 

Dobiegamy, intruz już przegoniony, chyba nic nie zginęło, śpiwór na szczęście jest cały, tylko trochę go przesunął. Wkurzony i zdeterminowany by dopaść drania i nic więcej nie stracić zwijam cały majdan do plecaka kładę go przy ognisku, zostawiam samego tarpa, tego chyba nie ukradnie. 







Jeszcze kilka razy rude sukinsyny podchodziły, ale na szczęście nic więcej nie zginęło..

Powinienem przejść teraz klasycznie, spanie, śniadanie itd. Ale zanim to nastąpi to okazało się, że lisy to skrajne dranie i już po powrocie przy rozpakowywaniu, zauważyłem, że rudy gnojek ukradł mi organizer demarpy z kuchenką survivalowa, krzesiwem, podpałką, szpilkami lesovika, słomką do rozniecania ognia i rękawicami roboczymi :P Darkowi zwinął apteczkę. Może uda się kiedyś to znaleźć. Ale przestrzegam wszystkich biwakujących nad jeziorem źródlanym w Puszczy Noteckiej UWAŻAJCIE NA LISY!!!

Zmęczeni poszliśmy spać, cisza spokój i mróz. Odczuwalna koło -20*C, rzeczywista -11 niby nic, luz spałem przy niższych temperaturach i się wysypiałem, teraz by było milej wziąłem nawet materac z izolacją. I tylko dzięki niemu chociaż od spodu było mi ciepło. Wiatr zmienił kierunek i cały czas wiał z prędkością do 60 km/h wzdłuż mnie. Dmuchał tak, że nie dało się spać, wypiździło mnie strasznie. Ale cóż nowe doświadczenia i nauczka na przyszłość. I chyba czas by na -15 i mniej brać grubszy śpiwór niż mój ulubiony lite line 400.






Rano chciałem wstać wcześniej i ruszyć na fotołwy. Jednak po ciężkiej nocy nie miałem najmniejszego zamiaru wstawać. Zgęźnieci i zmarznięci wstajemy idziemy do ogniska, jemy śniadanie. Grzejemy się herbatą, zwijamy obóz i ruszamy do aut. Końcówka przygody to mały offroad po zamarzniętej, śnieżnej leśnej drodze, docieramy do asfaltu i finito mroźnego wypadu. 

Czy żałuję za cienkiego śpiwora, zmarznięcia itd.? Nie, bo to zawsze nowe doświadczenie. Chociaż to, że teraz jak piszę relację smarkam co zdanie trochę mnie denerwuje.





Komentarze

  1. Może rozwiązaniem by było przestawienie tarpa, lub inna jego konfiguracja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, pomogło by :) Ale jakoś nie miałem ochoty wygrzebywać się ze śpiwora ;) W przypadku dłuższego biwaku zapewne bym coś w ustawieniu zmienił.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i