Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Bażant na drodze

Ci z Was którzy śledzą, nasze media społecznościowe wiedzą, że niedawno wróciliśmy z Białowieży. Jeśli nie śledzicie to zapraszamy:

instagram

facebook


Wyjazd zaczął się od rozładowanego akumulatora, na szczęście kable i pomocny Pan z corsy uratował nas przed przestojem. A była to niedziela, więc problematyczne stało się zdobycie nowego źródła energii. Trasę mieliśmy na szczęście rozplanowaną na dwa dni. W niedziele chcieliśmy dojechać do rodziców Ani pod Kutno i od nich ruszyć do dzikiej Białowieży. Chcieliśmy wyjechać wcześnie rano, ale akumulator załatwiany po znajomości byłby do odebrania dopiero koło 9. Więc na spokojnie zebraliśmy graty i pojechaliśmy po prąd. Zimowa aura, boczne drogi i...


i naszym oczom ukazało się kilkanaście, jeśli nie ponad dwadzieścia bażantów. Sporo widziałem, ale takiej dużej grupki w jednym miejscu nigdy. Zatrzymaliśmy się, rzuciłem się na tylną kanapę do plecaka fotograficznego, a tam do puszki podpięty obiektów 85mm! Szybko przepinam na 150-600 i z kilkunastu bażantów zostało już tylko kilka. Co widać na poniższych zdjęciach.





Jaki morał z naszej przygody? Wymieniajcie akumulator co kilka lat i nie słuchajcie majstrów, którzy mówią, że jeszcze rok pan pojeździ (nasz miał 8 lat) i zawsze w trasie miejcie podpięty długi obiektyw do korpusu, by nie miotać się i nie tracić czasu.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i