Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

D.D.D.D Biłgoraj relacja

No i najwyższy czas na pisemne podsumowanie jakże zacnej inicjatywy Dyskretnej Dywizji Dobrych Duchów.  Ośmiu wspaniałych ( nie nie nie jesteśmy narcyzami )  zawitało z całej polski do  Wioski Dziecięcej  SOS w Biłgoraju.
Zjawiło się dwóch dzikusów z Torunia mianowicie Marek i Michu z  EDC 
Kolejnych 2 dzikusów z Warszawy Wojtek z Wanderrer i Wąsu
Do tego Wojtek Jojo z Lublina (dojechał rano w sobotę)
Adrian z żonką i młodym 
No i oczywiście ja z tatką od tego wyjazdu już nie  tylko ja tak do niego mówię bo ksywka dzięki Jojemu(chyba tak może być)  przywarła na dobre.

Ale wracając do sedna sprawy  zjazd był w piątek tylko my Ekipa z Poznania dojechała ostatnia już w sobotę po prawie 600km ale co tam  błądzenie po wioskach i lasach,tylko jeden postój na siku na tym dystansie i jakoś koło 1 w nocy byli my na miejscu. Szybkie piwko dla regeneracji rozbicie namiotu i w kimę by rano  Rozpocząć imprezę dla Dzieciaków. I tak o 4 czy 5 rano słyszę piłowanie a to Wojtek musiał cholera wstać i łyżkę strugać ale na szczęście byliśmy na tyle zmęczeni,że dało się to wytrzymać i tak jakoś koło 6 czy też 7 wstaje i patrzam a tam Adrian z ferajną się zjawił. I tak też szybkie wstanie  śniadanko rozstawienie stanowisk a było ich  trochę każdy się czymś zajmował - tak swoją droga to chyba mi najmniej ciekawy element przypadł bo nawigacja :P Ale nie ma to tamto było i nawet na moim stanowisku wesoło ;)



Po rozlokowaniu i przypudrowaniu nosków byliśmy już gotowi w 99% Krótko potem zajechała Natalia bez której byśmy się tam nie pojawili ( wielkie dzięki za zapro )    potem przyszło kupę dzieciaków z opiekunami  jakoś coś koło 40 więc można powiedzieć,że kawaleria nadciągnęła no i już na samym szarym końcu dotarł Jojo.

Z początku dzieciaki wydawały się z lekka zestresowane czy wręcz negatywnie nastawione  ale  co to dla nas ekipy DDDD i zaczęliśmy robić swoje  i tak też z samego początku przedstawiliśmy się a zaraz potem zajęliśmy się  krótką pogadanką na tematy około survivalowe. Mianowicie Piramida przetrwania którą ładnie opowiedział Marek  potem ja dodałem co nieco o różnicach między SURVIVALEM a BUSHCRAFTEM potem coś o eko wędrówce  Kilka słów od Wąsa o tym co robimy i z racji,ze było wdać,że większość dzieciaków ma już nas dosyć ;) wzięliśmy się już do najważniejszego czyli zabawy.

I tak każdy obstawił swoje stanowisko idealnie udało się,że  dzieciaki podzielone na grupki zmieściły się na każde stanowisko i się zaczęło gderanie dziwaków na różne dziwne tematy - ale powiem z czystym sumieniem,że wiedza  była zacna.  Jedną grupę  z tego co pamiętam zwały się Krejzolki (jeśli się mylę dziewczyny to mnie poprawcie) to naprawdę było mi cholernie trudno zagiąć, wiedziały praktycznie wszystko o nawigacji,skali,mapie itd. Już myślałem,że nie zagnę ale udało mi się zabłysnąć  z deklinacją Magnetyczną - a mówią,ze dziewczyny mają kiepską orientację w terenie. I tu nasuwa się pytanie czy Wyjątek potwierdza regułę czy może  udało nam się obalić pewien mit :D

Kolejną grupą którą  mocno wryła mi się w pamięć to chyba  zwała się  TROSKLIWE MISIE super chłopaki  z brakiem 5 klepki świry i wariaty jakich mało ale dzięki temu było naprawdę zacnie z nimi nawigować  a teksty jakie słyszałem to aż strach,że ich nie zapisałem bo mogły by się przydać w różnych sytuacjach.

I kolejną grupą którą zapamiętałem bardzo dobrze to nazwy wam nie powiem bo nie pamiętam  a to pewnie wina ich opiekunki bo nie dało się przy niej skupić ;)  Ale była to najmłodsza z tego co się orientuję grupa i tu taka anegdota:

Daje im ten kompas mówię o mapie co i jak - możecie się domyśleć jak to jest  rozmawiać o tym z dzieciakami które lekko powiedziawszy energia rozpiera ale co tam  grunt to robić swoje. 
I tak też jedna z nich bierze ten kompas i upiera się,że strzałka ma pokazywać azymut czy też cel a nie północ i macha tym kompasem na lewo i prawo i nie może osiągnąć swojego celu ale to i tak nic z tym co stało się po chwili. Patrzę  trzyma ten kompas w ręce a on zaczyna wariować  kręci się w lewo i prawo. Pomyślałem może się skopał ale biorę go do ręki i działa dobrze oddaje małej a on znów. I tak patrzę na Natalię i mrowię: Ona jakaś namagnesowana czy co? ;)     Ale jak się po chwili okazało za każdym razem kładła kompas pomiędzy dwoma gwoźdźmi.  Kupa śmiechu i myślę,że czegoś się dowiedziały przynajmniej tego,że nie kładziemy kompasu między dwoma metalami :D

Oczywiście,żeby nie było inne grupy też były zacne z większą lub mniejszą  wiedzą ale praktycznie zawsze były głodne wiedzy czasem to aż zanadto  i ciężko było coś wymyślić. A w pewnym momencie to już tyle razy wałkowałem ten sam temat,że nie wiedziałem co mówiłem a co nie kompletne DEJA VU.

I tak też  na innych stanowiskach pokazywaliśmy   pierwszą pomoc, liny,ogień,oczyszczanie wody, budowę szałasu no i to co ciszyło się największym zainteresowaniem czyli broń łuki,proce jakieś ostrza itd. Dosłownie nie dało się tego stanowiska zamknąć nawet w czasie przerwy w której każdy dostał paczkę z jakimiś słodyczami.  Biedny Adrian  ale potem jakoś się udało  odetchnąć.

I tak też  po zaliczeniu przez każda drużynę wszystkich zadań   przyszedł czas na ognisko i podpisywanie dyplomów.  I tak też każdy uczestnik dostał dyplom. Myślę,że satysfakcję każdy miał bo nie powiem bananów na ryjkach sporo było.  Po rozdaniu  dyplomów jakimś tam jedzeniu przyszedł czas na  zdjęcie pamiątkowe i  rozdanie autografów czy to na wizytówkach czy też na rękach i dzieciaki poszły.
WĄSU gwiazdor



No i teraz zaczął się czas dla nazwijmy to kadry.  Jedzenie Jakaś cola piwko i tak do wieczora gry przyjechała ekipa Opiekunów  i tak też spędziliśmy w zacnym i super towarzystwie wieczór na  gadaniu  wszystkim i o niczym jak i na rzucaniu toporkami i maczetami.
I tu muszę przywołać pewną frazę Oj chciała zostać - tematu nie rozwijam ale kto ma wiedzieć ten wie ;) 

I tak rano pobudka,zwinięcie obozowiska, przygotowanie się na wizytę w wiosce SOS i przekazanie darów. I tak też zajechali my do nich rozładowaliśmy auta dzieciaki szczęśliwe pomagały nosić poduszki gry,kołdry itd. Bo jednak telewizor to sam Wąsu zaniósł ;) Posiedzieliśmy potem odebraliśmy podziękowanie zwiedziliśmy ośrodek  jeszcze chwilę posiedzieliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną. I tu jeszcze zanim przejdziemy do   podsumowania pochwalimy się z Tatką nowym rekordem z Biłgoraju do Poznania bez postoju 550km non stop. Jak ja kocham pobijać rekordy :D











No i to by było na tyle super atmosfera super ekipa D.D.D.D super dzieciaki. Akcja niby wyczerpująca  w sumie to jeden weekend zrobić koło 1200km i jeszcze gadać całą sobotę powinno mnie wyczerpać. A jednak uśmiech i radość tych dzieciorów które no nie ma to tamto łatwo nie mają dała mi takiego powera,że hoho doładowanie baterii na co najmniej rok- a to niebyła ostatnia wioska jak na ten rok.

Wiem wiem ludzie mówią,że ja cham i prostak + redneck ;)  ale uwierzcie mi lubię pomagać i pracować z dzieciakami bo one się nie krepują i walą prosto z mostu tak jak ja =D

I teraz już na sam koniec jeszcze raz wielkie dzięki dla  dzieciaków za super interakcję, Wielkie dzięki również dla opiekunów którzy też wyrażali zainteresowanie na punktach no i NAJWIĘKSZE dzięki dla Natalii  i Dyrekcji bez której akcja by się pewnie  nie odbyła.

No i oczywiście W I E L K I  E     D Z I Ę K I dla całej ekipy D.D.D.D

MAREK woda i ogień

Michał schronienie

Adrian Broń

Jojo liny

Ja nawigacja


Wojtek Pierwsza pomoc

Wąsu RKO


TATO fotografie

I tak też śledźcie poczynania D.D.D.D bo akcji jeszcze sporo przed nami  a pamiętajcie dobro wraca. Tak wiec teraz pozostaje wam czekać za filmem -może jutro najpóźniej w czwartek.

A tu łapcie więcej zdjęci:
 TATO
Wąsu



Komentarze

  1. Szacunek panowie. Takich akcji zawsze i wszędzie nigdy dość. Praca z dzieciakami i młodzieżą nie należy do łatwych (wiem, bo mam na tym polu pewne doświadczenie), ale warto inwestować w młodych ludzi, zaszczepiać im ciekawe idee oraz edukować. Jak to w tym znakomitym cytacie J.Zamoyskiego: "Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie" :)

    Trzymam kciuki za dalsze akcje D.D.D.D.!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i