Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Izery z Po prostu outdoor

Jedni idą na groby, inni zbierają cukierki, jeszcze inni odprawiają dziady, a ja razem z Czarkiem z Po Prostu Outdoor ruszyliśmy na szlak. Korzystając z możliwości 3-dniowej łazęgi wybraliśmy się w Izery.
Wyjazd w nocy pkp i już z rana meldujemy się w Szklarskiej Porębie. Szybkie ogarniecie się i ruszamy. Piękna jesienna pogoda, słońce, nie za ciepło ani nie za zimno, idealne warunki do wędrówki. Do tego dziesiątki barw umilają nam mozolne podejście pod Wysoki Kamień. Tam mały odpoczynek na podziwianie widoków i nieco zdjęć.


Ruszamy dalej i pokonujemy kolejne kilometry, na szlaku dość sporo poprzewracanych drzew, więc Czarek przechodził na kuckach, a ja z racji wielkiego i sztywnego plecaka na ramie szedłem na czterech, a momentami to nawet bardziej się czołgałem czy pełzałem. Docieramy do kopalni Stanisław, którą szybko przechodzimy i wędrujemy dalej niebieskim szlakiem, a po kilku dobrych kilometrach docieramy do naszego ulubionego miejsca na biwak. Niestety pokazaliśmy to miejsce kilku osobom, te powiedziały kilku kolejnym i zamiast jednego czy 2 miejsc po ogniskach jest tego coraz więcej, do tego śmieci, papierki, wykarczowana polanka, zdegradowana ściółka, przykry widok. Nie każdy wyznaje zasadę, by nie było widać śladów po naszej bytności. Rozbijamy obozowisko, Czarek w namiocie, ja pod bashą i przystępujemy do gotowania i innych czynności obozowych.




Nocka minęła przyjemnie, lekki chłodny wiaterek, piękne niebo - chociaż jak na Izery, to i tak słabe.  Pierwsze co robimy, to rozpalamy ognisko, robimy śniadanie, zwijamy obóz, ruszamy wzdłuż rzeki i docieramy do szlaku.


Nasz kolejny cel to schronisko Chatka Górzystów i naleśniki słynne na całą Polskę. Niestety kuchnia ich nie serwowała tego dnia, więc zadowoliłem się jabłecznikiem i piwem, Czarek podobnie, ale zamiast piwa wybrał herbatkę ;)
Po odpoczynku powędrowaliśmy żółtym szlakiem przez liczne piękne miejsca by zlądować w lesie nieopodal Wysokiego Kamienia na drugą noc.

 

Zrezygnowaliśmy z ogniska, by nie niszczyć ściółki i ograniczyliśmy się do kuchenki gazowej. Na kolację mieliśmy barszcz ukraiński serwowany przez szefa kuchni Po prostu outdoor. Do tego herbata z masłem i mogliśmy śmiało iść spać.


Od 22 do 8 rano padało cały czas, pogoda z pięknej jesieni zrobiła się typową polską jesienią. Mokro, ponuro, chłodno. Noc minęła i tak dość dobrze, chociaż mi było zdecydowanie za ciepło. Poranne śniadanko pod tarpem i ruszamy do cywilizacji na pociąg. Mgły nie dały nam podziwiać widoków, ale stwarzały piękną aurę. Wszystko ma swoje plusy i minusy, trzeba dostrzegać te pozytywy i cieszyć się z tego, co mamy, a nie moglibyśmy mieć ;)


Po kilku godzinach zeszliśmy do Szklarskiej Poręby. Wizyta w sklepie po prowiant na drogę powrotną, kupujemy bilety i czekamy na pociąg, dyndając w Foreście do FLYHAMAK ;)



PS
Polecam zajrzeć na profil Czarka ;)
PO PROSTU OUTDOOR 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i