Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Prislop i trochę terenu

 Rumunia to jak nietrudno się domyślić kraj niezwykły, pełen kontrastów i miejsc wyjętych z baśni. Jednym z tych miejsc jest samotny klasztor położony na przełęczy Prislop. Z obu stron wiedzie do niego kręta jak diabli droga. Dziś to świetny, gładki i nowy asfalt, ale jeszcze do niedawna dziurawa szosa. 

 
Miejsce piękne, magiczne i puste. Aura, która towarzyszyła nam podczas pobytu tylko dopełniała bajkową scenerię. Typowa dla regionu architektura, surowa przyroda, deszczowe chmury i scena z filmu przygodowego czy fantasy gotowa. Klasztor otoczony jest szczytami gór będących częścią Karpat Wschodnich. Dookoła jest pusto, można zauważyć tylko kilka rozpadających się budynków (dawnych schronisk i barów) plus kilka straganów. Nie wiemy, ilu turystów tam bywa. Podczas naszego ponad godzinnego pobytu w okolicy nie widzieliśmy żadnej wycieczki. Gdybyśmy mieli więcej czasu i lepszą pogodę, to z pewnością skorzystalibyśmy z kilku szlaków. Nie ma ich zbyt wiele, ale podobno są bardzo ciekawe i urozmaicone, wiodą przez park narodowy i rezerwat biosfery. W bliskiej odległości klasztoru można znaleźć np. jaskinię idealną jako miejsce na biwak - kiedyś na pewno tam zawitamy.


Sam kościół jest stosunkowo młodym obiektem, który jest ładnie wpasowany w krajobraz, nie szpeci jak niektóre kościoły stawiane na przestrzeni ostatnich 30 lat w naszym kraju. W bliskiej okolicy można zobaczyć betonowy obelisk z czasów komunistycznych upamiętniający wyasfaltowanie drogi. Nie budowę, a samo jej unowocześnienie, gdyż trakt przez góry wiedzie tędy od czasów królewskich. Kawałek za świątynią jest mały cmentarz z czasów I WŚ. Co ciekawe, w walkach o przełęcz brali też udział polscy legioniści.

Planując wyjazd w te tereny, warto mieć na uwadze festiwal tańców ludowych HORA LA PRISLOP. Dokładnie oznacza to tańce na przełęczy. Co roku w drugi weekend sierpnia odbywa się festyn, na którym można poznać kulturę i historię kilku regionów Rumunii, zobaczyć twórczość regionalnych artystów i dobrze się bawić. 

Z przełęczy zjechaliśmy w dolinę na biwak. Pogoda nie rozpieszczała, ale co tam, trochę deszczu, a nawet jego spore ilości jeszcze nikomu nie zaszkodziły, przynajmniej była okazja pobawić się w rozpalenie ogniska z mokrego, w mokrym ;)


Ranek okazał się nieco bardziej łaskawy i ruszyliśmy w teren. Przejazd fragmentem trasy Rajdu  Nieustającego był naszym pierwszym kontaktem z jazdą w terenie. Fajne doświadczenie i chyba złapaliśmy bakcyla ;) Mimo niesprzyjającej aury, przejazd leśnymi drogami pełnymi głazów, wody, błota itd. był fajną zabawą.


Deszcz, kamienie i błoto po progi terenówek, a nas minął zwykły golf. Rumuni udowadniają, że wcale 4x4 nie jest niezbędne. ;) 

Cały dzień spędziliśmy w pięknych okolicznościach rumuńskiej przyrody, mimo pogody w kratkę, przygoda nabierała rozpędu, a my bardziej i bardziej wrastaliśmy w klimat Rumunii. Dzień zakończyliśmy we wsi Kaczyka. Ale to już opowieść na kolejny wpis ;)




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i