Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Terenowa Apteczka Ziołowa

To, że koncerny farmaceutyczne rżną nas w cztery litery to sprawa oczywista. To, że lekarze często wcale nam nie pomagają to też powszechnie znany fakt, dlatego zawsze byłem zwolennikiem medycyny naturalnej. Czosnek, jakieś ziółka, herbata z cytryną, miód itd., ale moja wiedza szerzej nie sięgała. Tu z pomocą przyszła nowość na rynku, czyli Terenowa Apteczka Ziołowa Bartosza Jemioły, którego część z was może znać z YT. Książka wydana przez wydawnictwo Pascal w cyklu "sztuczki survivalowe", powiem wam, że tak jak poprzednie publikacje z tej serii zostawiają sporo do życzenia to Terenowa Apteczka jest naprawdę świetna.



Dzięki kompaktowym rozmiarom, możemy ją mieć zawsze przy tyłku, dzięki czemu w terenie będziemy w stanie sobie czy też komuś innemu pomóc w razie przeziębienia, ran, sraczki, czy innych problemów, które można napotkać na szlaku.

Fajną sprawą jest poświęcenie uwagi typowo kobietom, gdyż są tam przedstawione zioła i roślinki, które pomagają przetrwać okres. Przedstawione są 2 przepisy, zawsze coś. [Foka zazwyczaj pija samą miętę i wystarcza, więc jeśli napar wzbogacić o podane składniki da radę w gorszych momentach].

Mimo swoich rozmiarów, książka dokładnie porusza tematy różnych urazów i w wystarczający sposób je opisuje. Terenowa Apteczka Ziołowa podzielona jest na podrozdziały, opowiadające o tym jak walczyć z ranami ciętymi, złamaniami, bólem zębów, urazami oczu itd. Wszystko czytelnie zapisane, przystępnym językiem i w przyjemnej czcionce, nie za małej i nie za dużej ;)

Poza urazami jest jeszcze co nieco na temat higieny w terenie. Może nie jest ona najważniejsza, jednak dobrze jest raz na jakiś czas odświeżyć się, coby ludzie np. w pociągu od nas nie uciekali ;)

Gdyby tego wszystkiego było mało, w publikacji PASCALa mamy też zawartą tabelę, kiedy szukać danych roślin oraz jak można je wykorzystać w buszmeńskiej medycynie. Jest to niezwykle praktyczne i znacznie usprawnia korzystanie z książki.
Dla ułatwienia rozpoznania gatunków na końcu mamy serię kolorowych zdjęć z podpisami co jest co, jednak lepiej by było, gdyby zdjęcia były umiejscowione przy konkretnych medykamentach. Jest to jedynie mały minusik, przy ogromie plusów.



Na uwagę zasługuje fakt, że jest to dość nietypowa publikacja, gdyż wykorzystuje rzeczywistość poszerzoną. Polega to na tym, że ściągamy apkę PASCAL AR z Google Play i skanujemy smartfonem czy tabletem stronę, a aplikacja odsyła nas do filmiku uzupełniającego treść z książki. Bardzo fajne i ciekawe rozwiązanie, trudno w terenie o oglądanie filmików, ale w domowym zaciszu można sobie pooglądać co nieco o ziołolecznictwie.
Aplikacja działa płynnie, nie zacina się, filmiki nie tną i są ciekawe. Wprawdzie wolę książki w 100% papierowe, bez tej całej techniki, ale nie mogę nie przyznać, że pomysł poszerzonej rzeczywistości jest naprawdę spoko i dzięki niemu mamy kompendium wiedzy na temat lecznictwa w terenie.

Na okładce natomiast mamy nadrukowaną miarkę, która ułatwi nam zbiór roślin czy też inne działania terenowe, gdzie miarka się przydaje.
Z czystym sumieniem można polecić Terenową Apteczkę Ziołową każdemu bushcrafterowi, survivalowcowi, turyście czy też zwykłemu szaremu Kowalskiemu, bo nigdy nie wiadomo co nas spotka w życiu.

Komentarze

  1. Też wolę książki w 100% papierowe. To zastosowane rozwiązanie jest fajne ale chyba niekoniecznie w poradniku, który powinno się użyć za miastem bo może być problem z zasięgiem i utrudnienie w rozpoznaniu rośliny. Tak czy inaczej, jeżeli polecasz tą książkę to pewnie zakupię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta ksiązka jest w 100% papierowa , aplikacja to jedynie bonus :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i