Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Przechyły i przechyły, czyli nasz pierwszy kontakt z żeglowaniem

Mamy lato to trzeba korzystać. Postanowiliśmy ze znajomymi udać się na żagle. W życiu trzeba wszystkiego spróbować, by później nie żałować. W miniony weekend popływaliśmy trochę po jeziorze Drawsko.  Byliśmy kompletnymi zółtodziobami w tym temacie i dalej jesteśmy, chociaż teraz już coś tam wiemy, jak ciągnąć linę, która jest od czego i jak się jacht zachowuje w danej sytuacji. Wiemy już też, co to są przechyły i to chyba spore. Wiemy też, że to nie dla nas. Jednak wolimy bardziej aktywne działania wodne, jak kajaki itd. No i ja osobiście wolę czuć ziemię pod stopami ;) 






Natomiast jezioro i okolica to bajka. Spędziliśmy dwie noce na Bielawie. Świetna infrastruktura, pomosty, miejsca na ogniska, wiaty i nawet wychodki, niestety nie każdy umie z nich korzystać, tak samo mało kto umie zamaskować po sobie papierzaka :P
Bielawa jest 5 pod względem wielkości wyspą śródlądową w kraju. Początki osadnictwa miały miejsce już 2000 lat temu, w źródłach pisanych pierwsze zmianki są z XVIII wieku. A do lat 90. były tu jeszcze dwie zagrody rolnicze! Mieszkańcy wypasali zwierzęta i hodowali bydło oraz trzodę. Podobno w sezonie letnim przyjmowali na wyspę inwentarz z okolicznych wsi i się nim opiekowali. Jak nie trudno się domyślić życie na wyspie nie było lekkie, problemy komunikacyjne nie ułatwiały i tak trudnego i wymagającego życia. Mimo tego, mieszkańcy regularnie dostarczali mleko do czaplińskiej mleczarni. Nie tylko dorośli mieli ciężko, dzieci codziennie, by dostać się do szkoły, musiały przeprawiać się łodzią, a zimą po lodzie. Problem z transportem plus brak elektryfikacji wyspy spowodował, że z początkiem lat 90. wyspa stała się bezludna. Dziś można znaleźć pozostałości po zagrodach i polach wśród traw i krzewów.  

















Poza pływaniem po wodzie i w wodzie, odpoczynkiem na wyspie i cieszeniem się krystalicznie czystą wodą, odwiedziliśmy ruiny zamku Drahim. Od razu powiem Wam, że nie warto. Standard jest iście rumuński, eksponaty bardzo, ale to bardzo przeciętne, większość raczej nieoryginalna, a spora część na pewno jest kiepskimi kopiami. Z zamku zostały same mury, więc nie ma specjalnie czego zwiedzać. Sama historia jest ciekawa, bo byli tu między innymi Templariusze. Dziś nawet jest sala pokazująca jednego z nich. I ona dobiła nas całkowicie. Zresztą sami zobaczcie.


Tablica informacyjna :P




I główny zainteresowany Templariusz ;)



















My byliśmy, a Wy już nie musicie ;) Zaoszczędzone 15 zł możecie przelać nam na konto ;) 

Polecamy natomiast przejść się po okolicy, bo teren jest naprawdę przyjemny. Obok zamku jest bardzo ładny kościół, a jezioro jest fantastyczne. O ile na żagle ponownie się raczej nie wybierzemy, to nad Drawsko już na pewno i to nie raz ;)




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i