Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Polariada 2017 - relacja

Mamy zimę, i już tradycją stało się, że uczestniczymy w Polariadzie, organizowanej przez Tomka Frankowskiego. Jest to impreza mająca na celu propagowanie turystyki aktywnej w rejonie Nadwarciańskiego Parku Krajobrazowego. W tym roku Polariada zaczynała się w Lądzie pod klasztorem, gdzie zjawiliśmy się ekipą Ania, Tatko, Ja i Czarek z Po Prostu Outdoor. Tam chwilka reorganizacji i ruszyliśmy na szlak. Zgodnie ze scenariuszem imprezy mieliśmy pokonać trasę około 8 km do schroniska PTTK Chatka Ornitologa - bardzo klimatycznego, w super otoczeniu, i to wsio w przyzwoitych cenach. Wyruszyliśmy spod klasztoru trochę po 15, więc do Chatki dotarliśmy już po ciemku, pominę fakt, że 8 km w rzeczywistości było bliższe 12 km, ale i tak przyjemnie się szło, mimo iż trasa była nieźle oblodzona, a z czołówką o glebę nie trudno, ale o dziwo nikt gleby nie zaliczył.










I tak koło 19 dotarliśmy do wyżej wspomnianego schroniska. Tam rozpakowanie, zajęcie prycz i należyty odpoczynek. Najpierw gorąca zupa grzybowa, później ognisko i kiełbaski, no nie powiem, uczta miła na koniec dnia, zwłaszcza jak przez cały dzień zjadłem tylko śniadanie, batona, 2 kabanosy i gorącej czekolady z termosu troszku upiłem, więc taka kolacja była niezbędna. Po wyżerce przyszedł czas na rozmowy przy kominku, o wszystkim i o niczym, oczywiście, jak to na takich rajdach, niektórzy zrobili sobie reset i to dość mocny.
Koło 1 w nocy, wybraliśmy się na wydmę śródlądową. Krótki, miły spacer bez wielkiej wspinaczki, szkoda tylko, że nie było widoków, ale w świetle czołówek i tak wydmy robiły przyjemne wrażenie. Koło 2 w nocy wróciliśmy do Chatki i położyliśmy się spać. O 9 pobudka i śniadanie, jajecznica z jaj wielu przygotowana w garnku, tak, w garnku, jak survival to survival, nawet w kuchni.
I tak, po śniadaniu, koło 11 wyruszyliśmy w dalszą podróż, do Pyzdr. Drugi dzień cechował się zdecydowanie ładniejszą aurą, słońce, trochę chmurek, no idealne warunki do wędrówki i podziwiania pięknego krajobrazu Nadwarciańskiego PK.














Wędrujemy, podziwiamy krajobrazy, sporadycznie przelatujące ptaki i inne zwierzaki, i tak po kilku godzinach docieramy do Pyzdr. Tu mamy okazję obejrzeć ciekawą zabytkową architekturę, po chwili udajemy się do gospodarstwa agralnego na pożegnalne "ognisko" (tak naprawdę wypalanie pociętych resztek z sadów, a nie ognisko, no ale mniejsza z tym - zawsze cieplej było). Tu  herbatka, ostatnie rozmowy, udzielam wywiadu dla Radia Września i tu też kończy się Polariada 2017. Było przyjemnie i momentami bardzo śmiesznie, dobre jedzenie, fajni ludzie, ale największym plusem Polariady jest środowisko w jakim się odbywa. O tym rejonie mawia się "Wielkopolskie Bieszczady", jednak my nazywamy go "Wielkopolską Biebrzą".
Z pewnością zawitamy jeszcze w te rejony i pewnie będziemy też na kolejnych edycjach szlajania się nad Wartą.





















Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i