Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Rosyjska rodzina mieszkająca w dziczy przez 40 lat



 Jest to fascynująca historia ludzi którzy uciekli do głuszy przed prześladowaniem i żyli tak przez 40 lat aż do zdemaskowania
 W 1978 roku rosyjscy geologowie podczas lotu niedaleko granicy z Mongolią odkryli niewielki domek  i zabudowania po bokach wyglądające na gospodarstwo w samym sercu tajgi. Po zarządzenia lądowania  zbliżyli się do chaty i odkryli rodzinę mieszkającą w tych zabudowaniach.
Głową rodziny był patriarcha Karp Lykov należący do prawosławnej sekty zwanej staroobrzędowcami. Po reformach Piotra Wielkiego sekta ta doznała bardzo silnych prześladowań.
W 1936 roku po tym jak brat zabity przez bolszewików  Karp Lykov wraz z rodziną i całym dobytkiem ruszył wgłąb lasu.  Sukcesywnie przenosili się w coraz bardziej niedostępny teren gdzie w końcu osiedli na stałe.
phoca_thumb_l_agafia040220


http://i.ytimg.com/vi/dexrT5qtbHc/0.jpg
 Rodzinie udało się przetransportować do tajgi piec, garnki wraz z naczyniami, krosna wraz z całym sprzętem rolniczym. W miejscu w którym osiedli  Karp wraz z żoną mieli czwórkę dzieci, dwóch synów i dwie córki. Mogli żyć dzięki nasionom roślin które wzięli ze sobą. Niestety kolejny rok nie był dla rodziny łaskawy intensywne burze zniszczyły uprawy  a sroga zima zmusiła ich do jedzenia butów i kory drzew. Cudem cześć nasion ocalała i umożliwiła  zasadzenie roślin na przyszły rok.
Najgorszą tragedią rodziny okazało się odkrycie. Krótko po odkryciu w 1981 roku trójka dzieci umiera. Jedno z nich umiera na zapalenie płuc a dwójka zmarła z powodu niewydolności nerek spowodowanych ich dietą. Karp Lekov zmarł w 1988 roku ze starości. Została tylko jego córka Agafia.

 Agafia dostała zwierzęta i broń do obrony przed niedźwiedziami. W wieku 70 lat stwierdziła, że ma trudność z zapewnieniem sobie bezpieczeństwa i zadbaniem o siebie w tajdze (karmienie zwierząt, rąbanie drewna itp.). Jednak nadal odmawia opuszczenia swojego domu , który przy pomocy wolontariuszy został rozbudowany o kilka nowych budynków.
 Mimo śmierci rodzeństwa Agifa docenia fakt odkrycia jej rodziny przez geologów. Bo jak sama mówi najprawdopodobniej gdyby nie oni to cała rodzina zmarła by w samym sercu tajgi.
Oto dokument opowiadający o Agif:

 Myślę, że jest to niesamowita historia pokazująca prawdziwe życie w dzikich ostępach jak i kompletnej izolacji.  Jako, że  ludzie kochający wszelkie aktywności na świeżym powietrzu w każdych warunkach i o każdej porze roku  często idealizują życie w głuszy które nie zawsze jest romantyczne a częściej  bywa brutalne i nie wybacza błędów oraz zmusza do nieustannej walki o przetrwanie. W takim życiu niema czasu na odpoczynek trzeba pracować czy to na polu czy polując lub rąbiąc drwa. Jeden mały błąd lub zwykły pech  jak rok ubogi w zwierzynę a śmierć z głodu  może zawitać szybciej niż się spodziewa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i