Przejdź do głównej zawartości
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Rzeka rozczarowań

W październiku 2011r. dwójka Polaków Maciej Tarasin i Tomasz Jędrys wybrali się do Kolumbijskiej części Amazonii aby spłynąć pontonem  rzekę Yari.  Już od samego początku, jeszcze przed wyjazdem ich relacje niebyły najlepsze. Głównym powodem ich wspólnej wyprawy był  fakt,że Tarasin potrzebował fotografa a Jędrys chciał pojechać do Amazonii i przeżyć przygodę.  Czyli można powiedzieć,że mieli wspólny cel.  Z początku spływ nie sprawiał żadnych problemów. Szeroka Yari dawała możliwość spokojnej żeglugi i podziwiania widoków. Ale jak się szybko okazało rzeka z szerokiej w bardzo szybko stała się wzburzoną, płynącą w kanionie niebezpieczną pułapką gdzie rozegrała się główna akcja katastrofy. Z początku jeszcze nie było najgorzej kilka razy wypadli z pontonu ale udawało im się do niego wdrapać. Jednak w pewnym momencie sytuacja stała się tak dramatyczna,że się rozdzielili. Rzeka porwała ponton za którym  Maciej Tarasin postanowił popłynąć natomiast Jędrys nie chciał iść i postanowił zostać. Jak postanowili tak zrobili. Okazało się,że ponton nie był naprawdę niedaleko i Tarasin bez większego problemu dotarł do niego i postanowił popłynąć dalej aby wezwać pomoc dla kolegi. Płyną bez większych problemów ale Jędrys postanowił wezwać śmigłowiec ratunkowy. I gdyby nie fakt,że Tarasin nie wiedział,że na pokładzie jest już Jędrys . Jak sam mówi nie wszedłbym do śmigłowca. Potem okazało się,że byli naprawdę blisko cywilizacji i oboje mieli wystarczająco dużo szpeju aby dać sobie rade w tym terenie. Oboje wrócili cało do polski ale niestety stali się prawie,że śmiertelnymi wrogami. Wyprawa ta pokazuje jak ważne jest dobranie odpowiednich kompanów podróży. W jednym odcinku Ucieczka z piekła Bear Grylls poświecił nieco czasu tejże wyprawie.


Komentarze

  1. Witam. Ja w takiej małej sprawie.Nawet przyjemnie czyta się Twój blog jeśli chodzi o treści. Ale ostatnio jest coraz gorzej z ortografią, gramatyką i stylistyką. O dziwo na początku było lepiej, a ludzie zwykle mają problemy z początkami przygód z pisaniem. Wiadomo, literówki zdarzają się każdemu, mi to już nagminnie. Ale pomyślałem, że napiszę do Ciebie bo zobaczyłem, że zamierzasz zająć się pisaniem tekstów na zlecenie. Ja bym miał wątpliwości czy na dzień dzisiejszy coś Ci zlecić, czytając np powyższy tekst, gdzie już w pierwszym zdaniu można się przyczepić do dwóch rzeczy. Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego co piszę jako jakiś osobisty wrzut, lub mój "ból d...". Sam robię masę błędów. Taka tylko rada od czytelnika. Na przyszłość najpierw wklej tekst w worda, a potem daj do przeczytania komuś znajomemu (rodzice, kumpel, dziewczyna), bo word nie wszystko podkreśli, a już na pewno nie stylistyki.
    Pozdrawiam. Do zobaczenia na szlaku.
    Maciek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko. Nie odbiorę tego jako wyrzutu czy "bólu d..." Będę zwracał na to większą uwagę. Ze stylem raczej nic nie zrobię taki już mam:)
      Z tym przyklejaniem to rożnie bywa. Nie wiem czy to wina komputera czy czegoś innego ale często gdy przyklejam poprawione wkleja z błędami:(
      Mimo to dzięki za uwagę. Pochwalę się,że już miałem kilka zleconych artykułów.
      PS. fajnego masz bloga:)
      pzdr. i do zobaczenia na szlaku
      Konrad

      Usuń
  2. Styl masz całkiem spoko ;) Wolę pisanie gdzie widać indywidualizm, niż puste "poszedłem... minąłem... doszedłem" jakby wyciągnięte z PRLowskich przewodników. Chodziło mi raczej o stylistykę np dwa takie same słowa w tym samym zdaniu (...Maciej Tarasin postanowił popłynąć natomiast Jędrys nie chciał iść i postanowił zostać.). Jak tak czytam swoje słowa to brzmi prawie jak jakie grammar nazi ;P
    Wspomniane artykuły z chęcią bym poczytał ;)
    Mój blog rozwija się raczej niemrawo. Pomysły na zimowe wpisy zniweczył brak zimy. Ale wiosna idzie. W tej weekend byłem na przyjemnym wypadzie i może chociaż zdjęcia rzucę.
    Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobór towarzyszy to problem. Nawet bardzo dobrze znany kolega z podwórka może okazać się złym kompanem.
    Na takich wyprawach zaczynamy cenić inne cechy osobowe niż na co dzień, gdzie każdy niezadowolony może po prostu wyjść.
    Imho, doskonała szkołą tworzącą odpowiednie charaktery to żagle - gdzie szkoli się odpowiedzialność, pracę zespołową.
    jest też tak, że z jednymi osobami, mimo krótkiego kontaktu mamy wrażenie że znamy się "od wielu lat".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie-dobór kompanów jak i samych znajomych czy wspólników jest niezwykle ciężki i nieraz musimy się oparzyć by poznać się na człowieku.

      Na szczęcie jest tak jak mówisz,że zdarzają się wyjątki :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Góry Bucegi i ich tajemnice

 M imo sporego opóźnienia przez zabawy w offroad zwykłym SUVem, dotarliśmy w góry Bucegi. Piękne pasmo, skrywające wiele tajemnic i ciekawostek. Według niektórych badaczy tereny te zamieszkiwała nieznana cywilizacja i to podobno jeszcze ta sprzed wielkiego potopu - Atlantydzi, a może kosmici? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił. Ale jedno jest pewne, według wielu publikacji góry te coś kryją, coś co jest silnie pilnowane przez rząd rumuński, amerykański i Watykan!  W góry dotarliśmy późnym popołudniem, więc nie tracąc czasu, błyskawicznie ruszyliśmy w teren, by zobaczyć sfinksa i nie tylko. Od parkingu towarzyszył nam bardzo sympatyczny psiak, mały kundelek, bał się i nie dał się pogłaskać, ale dzielnie szedł cały czas obok nas. Góry Bucegi są piękne, skały, łąki, sporadyczny śnieg i silny wiatr towarzyszą nam cały czas, aż do samej skały, która nosi nazwę sfinks. Skała faktycznie przypomina pod pewnym kątem sfinksa. Ale ciekawsza jest teoria, skąd ten kształt. Jest bowiem pewna grupa ludzi

Kontakt

Jeśli macie jakieś pytania czy cokolwiek innego piszcie na: konradbusza@gmail.com Gdzie moje złoto?!

Blahol BIG ONE nerka idealna?

 D ziś mała recenzja, a może i bardziej opis produktu polskiej manufaktury kurierskiej, bo chyba tak można mówić o firmie BLAHOL . Nerka Big One to najlepsza tego typu torba do jazdy rowerem, której używałem. Służy mi w mieście, na wycieczkach i służyła w trakcie pracy, gdy jeszcze jeździłem jako kurier rowerowy. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła mała nerka na EDC itd. To nerka olbrzymia, można rzec, że wątroba. Długo szukałem czegoś na tyle dużego, by zmieścić: książkę, dokumenty, pompkę, jakieś klucze/narzędzia, coś do jedzenia i doczepić hamak podczas krótkich wycieczek rowerowych, opcjonalnie miała też służyć do przewożenia aparatu razem z obiektywem 70-200! Szukałem, szukałem i znalazłem w ofercie firmy BLAHOL. Nerka BIG ONE daje radę w każdej powierzonej jej misji. Można wygodnie przewieźć cały podręczny majdan czy to nad tyłkiem, czy przekątnie na klacie niczym kołczan prawilności.  Napisałem do Blahola z kilkoma pytaniami - super kontakt, rozwiane wszelkie wątpliwości i